Na przerwę reprezentacyjną piłkarze FC Barcelony rozjeżdżali się w kiepskich nastrojach, gdyż przegrali na wyjeździe z Realem Sociedad w kontrowersyjnych okolicznościach 0:1. Dwa tygodnie później na Estadio Balaidos w Vigo mierzyli się z kolejną solidną drużyną La Liga - Celtą. Wciąż bez kontuzjowanego Lamine'a Yamala, ale na swoje szczęście z wracającym po urazie pleców Robertem Lewandowskim, który ostatecznie wypadł jedynie na mecze reprezentacji Polski w Lidze Narodów.
REKLAMA
Zobacz wideo Oto sukcesor Michała Probierza? Kosecki: To fenomenalny trener i człowiek [To jest Sport.pl]
Cztery minuty, które wstrząsnęły Barceloną! Gol Lewandowskiego nie wystarczył do wygranej
Celta rozegrała bardzo dobrą pierwszą połowę przeciwko Barcelonie, ale kompletnie nie umiała tego przełożyć na bramki. Mimo iż pierwszą doskonałą sytuację miał już w 4. minucie Iago Aspas, który pozostawiony bez opieki w polu karnym spudłował z kilku metrów po świetnym podaniu Oscara Minguezy.
Gospodarze grali bardzo energetycznie, wielokrotnie szarpali, czym sprawiali duże problemy liderowi La Liga. Ale wystarczył jeden błąd Minguezy w 14. minucie, by to Barcelona cieszyła się z prowadzenia. Po długim podaniu Julesa Kounde, nieprzeciętym przez obrońcę Celty, piłkę przejął Raphinha, który jeszcze przełożył sobie Minguezę, by następnie płaskim strzałem wykorzystać sytuację sam na sam z Vicente Guaitą.
Ten gol nie załamał gospodarzy. Tuż po bramce w dobrej sytuacji zablokowany został Hugo Alvarez, a chwilę później Inaki Pena fantastycznie wybronił strzał z dystansu wychowanka Barcelony Ilaixa Moriby. W 28. minucie Iago Aspas był zbyt wolny by wyjść sam na sam z Peną, ale przewrócił się w starciu z Gerardem Martinem. Były piłkarz Liverpoolu domagał się jeszcze rzutu karnego, ale Cesar Soto Grado się z nim nie zgodził. Podobnego zdania co sędzia byli także eksperci sędziowscy w Hiszpanii, którzy określili to jako legalną walkę o piłkę.
Kontrowersje związane z Gerardem Martinem przejęły ten mecz w pierwszej połowie, w której Barcelona próbowała zaskoczyć bramkarza rywali marnymi strzałami z dystansu, a Celta szarpała, ale z czasem miała coraz mniej sił, by poważnie zagrozić bramce Inakiego Peni.
W 45. minucie jednak goście powinni grać w dziesiątkę, po tym jak Gerard Martin bardzo ostro zaatakował Iago Aspasa. Sędzia Soto Grado (niesłusznie) dał mu tylko ostatnie ostrzeżenie, co na tyle rozwścieczyło Aspasa, iż za protesty sam obejrzał żółtą kartkę. Mało tego, Aspas następnie domagał się zmiany, chciał zejść z boiska, a po gwizdku na przerwę sam ruszył do Gerarda Martina z ogromnymi protestami. Jedno jest pewne - 15 minut przerwy na pewno dobrze mu zrobiło.
To był duży błąd sędziego, za pomocą którego Barcelona na drugą połowę wybiegła w jedenastu i już bez zmienionego przez Hectora Forta Gerarda Martina. Barca dalej grała bez fajerwerków, ale przynajmniej zatrzymywała szarży gospodarzy.
Z kolei w 61. minucie gościom z Katalonii udało się podwoić przewagę. Raphinha dograł przed pole karne do Roberta Lewandowskiego, który dość niezdarnie, ale jednak bardzo skutecznie przedarł się przez linię obrony Celty, po czym wykorzystał sytuację sam na sam z Vicente Guaitą. Po 15. golu w 14. kolejce La Liga Lewandowskiego Barcelona prowadziła na Balaidos 2:0.
Celta mogła błyskawicznie odpowiedzieć, jednak bardzo dobrych sytuacji nie wykorzystali Alfon Gonzalez i Hugo Alvarez, którzy przegrywali pojedynki z Inakim Peną. Mało kto jednak spodziewał się wtedy, do jakiego rewanżu dojdzie w końcówce spotkania.
Na dziesięć minut przed końcem spotkania nic nie zapowiadało takiego koszmaru Barcelony w końcówce. A zaczęło się w 82. minucie od drugiej żółtej kartki i czerwonej dla Marca Casado za faul taktyczny na Ilaixu Moribie. Co więcej, już cztery minuty później z 0:2 zrobiło się 2:2!
Najpierw po koszmarnym błędzie we własnym polu karnym Julesa Kounde wykorzystał Alfon, w sytuacji sam na sam zdobywając bramkę kontaktową.
Chwilę później był już remis, gdy po rozegraniu wokół pola karnego oko w oko z Peną stanął Hugo Alvarez i on także był w stanie pokonać bramkarza Barcelony, co na Estadio Balaidos wywołało absolutną euforię. W cztery minuty Barca straciła zawodnika, dwa gole i zwycięstwo w Galicji.
W końcówce zdjęty z boiska został Lewandowski, a szansę na trzeciego gola dla Celty miał Borja Iglesias, ale piętą uderzył prosto w ręce Inakiego Peni. W ostatniej akcji meczu z kolei długie podanie w pole karne do Raphinhi świetnie przeciął Marcos Alonso i wynik już się nie zmienił.
Celta Vigo zremisowała z Barceloną 2:2, odrabiając dwubramkową stratę w ostatnich kilku minutach spotkania. Dla zespołu Hansiego Flicka to kolejne duże rozczarowanie po porażce z Realem Sociedad tuż przed przerwą na kadrę. W niedzielę Real Madryt może się do niej zbliżyć na cztery punkty i to mając jeden mecz zaległy w zanadrzu. Kolejny mecz Barca rozegra we wtorek w Lidze Mistrzów, gdy na Montjuic podejmie francuski Brest.