Gigantyczne kontrowersje w meczu Chelsea! Jeden gol zadecydował

1 miesiąc temu
Zdjęcie: screen Canal+Sport


To był mecz pięknych, ale nieuznanych bramek. Z jednej strony dla Chelsea, która strzeliła po fantastycznym woleju Moisesa Caicedo. Z drugiej, dla Tottenhamu, w barwach którego świetnego gola zdobył Pape Sarr... ale wcześniej faulował jednego z piłkarzy The Blues i być może powinien za to choćby wylecieć z boiska. Kontrowersji więc nie brakowało, ale fanów gospodarzy prawdopodobnie najbardziej cieszy to, iż ostatecznie ich drużynie udało się dowieźć zwycięstwo do końca.
Dla Chelsea to spotkanie było szalenie ważne w kontekście walki o miejsce premiowane w przyszłym sezonie grą w Lidze Mistrzów. W końcu tylko zwycięstwo sprawiłoby, iż przeskoczyliby w tabeli Manchester City i zajęli 4. pozycję po 30. meczach. Tottenham z kolei grał o honor i zyskanie choć odrobiny zaufania w oczach swoich kibiców. Koguty zaliczają bowiem fatalny sezon, w którym okupują w Premier League dopiero 14. pozycję.


REKLAMA


Zobacz wideo Będzie zgoda na powrót Rosji do zawodowego sportu. Żelazny: Mam silne obrzydzenie


Gospodarze od początku spotkania ruszyli na rywali z północnego Londynu z ogromnym animuszem. Już w pierwszej minucie spotkania kibiców na Stamford Bridge w euforię wprowadzić mógł Nicolas Jackson, ale Senegalczyk przegrał pojedynek sam na sam z Gugliermo Vicario.
Znajdujący się pod presją obrońcy Tottenhamu nie wystrzegali się błędów. W jednej z akcji, po tym jak płasko zagrana piłka znalazła się w piątce ekipy Kogutów, Destiny Udogie zagrał choćby piłkę ręką. I chociaż Włoch nie uczynił tego celowo, a o karnym nie mogło być w tej sytuacji mowy, to jego nieporadność sporo mówiła o tym, jakie nerwy panują w poczynaniach formacji obronnej przyjezdnych.


Pierwsza połowa zakończyła się awanturą na boisku, po której Trevoh Chalobah i Cristian Romero zostali ukarani po żółtej kartce. Z piłkarzy Tottenhamu wychodziła frustracja wynikająca z przebiegu spotkania, w którym nie mieli wiele do powiedzenia. Ale podopieczni Enzo Marescy także nie mieli powodów do radości. Ich przewaga była niepodważalna, ale nie było jej widać przy tej najważniejszej statystyce - zdobytych bramek. Wynik do przerwy brzmiał bowiem 0:0.
Chelsea gwałtownie strzeliła i... została skrzywdzona przez VAR?


Gospodarze nie zmartwili się jednak takim obrotem spraw i drugiej połowie nie zamierzali zdejmować nogi z gazu. Efekt takiej postawy przyszedł błyskawicznie. Już w 50. minucie znakomite dośrodkowanie Cole'a Palmera wykorzystał Enzo Fernandez, który strzałem głową dał swojej drużynie prowadzenie.


Już 6 minut później gracze The Blues mogli ustawić się w komfortowej sytuacji, bo piłkę do bramki Tottenhamu pięknym strzałem z woleja skierował Moises Caicedo. Niestety dla fanów zgromadzonych na Stamford Bridge, sędzia Craig Pawson przy pomocy analizy VAR dopatrzył się minimalnego spalonego jednego z graczy Chelsea.
Piękna bramka poprzedzona faulem. Sarr powinien wylecieć z boiska?
Piłkarze Tottenhamu długo nie mogli pokazać na tle rywali swoich umiejętności. Choć co bardziej złośliwi kibice prawdopodobnie powiedzieliby, iż grali dokładnie tak, jak przystało na obecną 14. ekipę Premier League. W 69. minucie mogli jednak zaskoczyć znacznie lepszych gospodarzy. Wówczas wprowadzony na parę minut wcześniej Pape Sarr ba środku boiska odebrał piłkę Caicedo, po czym podprowadził piłkę kilka metrów bliżej bramki i znakomitym strzałem z dystansu pokonał Roberta Sancheza.


euforia Tottenhamu nie trwała jednak długo. Sędzia Pawson tym razem obejrzał na powtórce wideo to, w jaki sposób Sarr odebrał Caicedo futbolówkę, po czym unieważnił gola, a Senegalczykowi wlepił żółtą kartkę. Co ciekawe, nie brakuje głosów, iż arbiter spotkania i tak pobłażliwie potraktował Sarra, którego wejście w kolano przeciwnika mogło zostać potraktowane jak faul na czerwoną kartkę.
Ostatecznie The Blues udało się dowieźć do końca jednobramkową przewagę, choć punkty musiał ratować im jeszcze Robert Sanchez, który w fenomenalnym stylu powstrzymał strzał Heung-Min Sona. Mimo wszystko trudno jednak nie dojść do wniosku, iż triumfowała drużyna lepsza, która na przestrzeni całego spotkania pokazała znacznie więcej piłkarskiej jakości od rywali.
Chelsea 1:0 Tottenham
Strzelcy: Enzo Fernandez (50')
Idź do oryginalnego materiału