Gamrot przerwał milczenie po porażce. "Gdybym nie klepnął..."

3 godzin temu
Mateusz Gamrot poległ w nocy z soboty na niedzielę w walce wieczoru gali UFC w Rio de Janeiro z byłym mistrzem Charlesem Oliveirą. Była to dość bolesna lekcja, gdyż zawodnik po raz pierwszy w karierze przegrał przed czasem. - Gdybym nie klepnął, pękłaby mi czaszka albo szczęka - oznajmił na antenie Kanału Sportowego. Wyznał również, co zadecydowało o wyniku walki.
Mateusz Gamrot to jeden z najlepszych zawodników wagi lekkiej na świecie. Po zostaniu podwójnym mistrzem KSW zdecydował się odejść do największej organizacji - UFC. I choć w pierwszym pojedynku poniósł kontrowersyjną porażkę, to potem zaczął wygrywać i piąć się w rankingu. Ostatnio zwyciężył w maju z Ludovítem Kleinem i czekał na kolejne starcie. Niespodziewanie z pojedynku z Charlesem Oliveirą wypadł Rafael Fiziev i Polak podjął to wyzwanie.

REKLAMA







Zobacz wideo Szczere wyznanie Rzeźniczaka. "Żona wysłała mnie do psychiatry"



Mateusz Gamrot przerwał milczenie po porażce z byłym mistrzem UFC. Oto co zadecydowało
Ostatecznie nie udało się wygrać. Gamrot był wyraźnie słabszy od rywala i po raz pierwszy w karierze przegrał przed czasem. Oliveira był agresywniejszy, szybszy, silniejszy i po prostu poddał naszego zawodnika. jeżeli chodzi o samopoczucie, Polak przyznał, iż "bywało lepiej", natomiast nie zamierza się poddawać.
Przyjął tę walkę na niespełna trzy tygodnie przed galą. Jak zatem był przygotowany? - Przed walką wydawało mi się, iż jest go dużo (Mateusza Gamrota w Gamrocie - red.). Po pierwszym kotle w parterze mówię: nie dam rady wstać do góry. Nie chcę szacować, ale to nie była najlepsza dyspozycja. To były dwie różne osoby w porównaniu do ostatniego starcia - wyjaśnił na antenie Kanału Sportowego.


Dlaczego zdecydował się podjąć takie ryzyko? - W tym wszystkim pchała mnie wiara we własne umiejętności oraz mocny charakter. Ale realia okazały się zupełnie inne - tłumaczył. Gamrot nie spodziewał się rywala w takiej formie.
- Strasznie był silny, odbiłem się od niego (...) Zostałem przełamany fizycznie. - wyznał. - On wyszedł niesamowicie nastawiony, od początku pressem do przodu. (...) Miał różne momenty w karierze - raz było lepiej, raz gorzej. Na moje nieszczęście zawsze trafiam na najlepsze dyspozycje swoich przeciwników - dodał.



Przerażające wyznanie Gamrota. "Gdybym nie klepnął, pękłaby mi czaszka"
Gamrot wspomniał również o momencie samego duszenia. - Gdybym nie klepnął, pękłaby mi czaszka albo szczęka - oznajmił. Duże poruszenie wywołało również wyjście zawodnika do klatki, gdyż wykonał efektowny sprint, podczas którego dosłownie wleciał w bandy.
- Chodziło o to, żeby nie konfrontować się z brazylijską publiką - przekazał, dodając, iż tamtejsi fani obraźliwie krzyczeli w jego kierunku oraz pokazywali "fakery". Gamrot nie ukrywa, iż kilka brakowało, by powtórzył to, co zrobił Arman Tsarukyan, który wyskoczył do jednego z kibiców.








- Nie dziwię się, ku*wa kilka brakowało, żebym też to zrobił - wypalił. - Było to mocno frustrujące, dlatego obrałem strategię, iż pobiegnę do oktagonu. Tylko nie przeliczyłem, iż ta ścieżka będzie tak krótka i na tym zakręcie prawie nie wyrobiłem - podsumował z uśmiechem.
Mimo porażki Gamrot już niedługo wraca do treningów. - Ego musiało zejść na ziemię, dużo pokory przyszło, mam pewne rozkminy na przyszłość. Świetnym elementem będzie pojechanie do Brazylii i potrenowanie z nim - zakończył, uzupełniając, iż Oliveira zaprosił go do siebie na treningi.
Idź do oryginalnego materiału