Funkcjonariusze KAS wkroczyli do kolejnego związku pod Piesiewiczem!

5 dni temu
Zdjęcie: Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl, Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl


Krajowa Administracja Skarbowa od początku września prowadzi działania wokół Polskiego Komitetu Olimpijskiego, a teraz jej kontrolerzy weszli do siedziby Polskiego Związku Koszykówki - również zarządzanego przez Radosława Piesiewicza. Jako pierwszy tę informację podał dziennikarz Radia ZET Mariusz Gierszewski.
przez cały czas wrze po nieudanych dla Polaków igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Szczególnie na linii Słąwomit Nitras - Radosław Piesiewicz. Minister sportu i prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego nie zgadzają się w wielu kwestiach, a ten pierwszy zapowiedział szereg kontroli. Te rozpoczęły się już w PKOl, a teraz Krajowa Administracja Skarbowa weszła do siedziby PZKosz.


REKLAMA


Zobacz wideo Robert Lewandowski i Sebastian Mila znów razem w akcji! Ależ sceneria


Kolejna kontrola u Radosława Piesiewicza. KAS wchodzi do PZKosz
Piesiewicz jest prezesem Polskiego Związku Koszykówki od 2018 r. i afera wokół jego osoby przeniosła się właśnie na tę organizację. Dziennikarz Radia ZET Mariusz Gierszewski poinformował, iż w czwartek KAS rozpoczęła kontrolę w federacji koszykówki.


"KAS wszedł do związku koszykówki. Funkcjonariusze KAS rozpoczęli kontrolę w Polskim Związku Koszykówki. Kontrola jest związana z trwająca już od początku września kontrolą w PKOl-u. Od listopada 2018 roku prezesem PZKosz jest Radosław Piesiewicz, obecny prezes PKOl-u" - napisał Gierszewski.


Kontrola ma dotyczyć m.in. "wydatków związku, a także zarobków zarządu", podobnie jak w PKOl. Nad Piesiewiczem zebrały się ciemne chmury. Niedawno informatorzy Onetu donosili, iż minister sportu dąży do usunięcia go ze stanowiska szefa PKOl.
- o ile informacje dotyczące pensji prezesa Piesiewicza się potwierdzą, to oznacza, iż pan prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego zarabia więcej niż prezes Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Robi wrażenie, prawda? - mówił Nitras.


Z kolei "Polityka" ujawniała, iż współpracownicy szefa PKOl zarabiają kwoty rzędu 50 tys. miesięcznie, a pieniądze z organizacji są "przepalane". W międzyczasie kilka Spółek Skarbu Państwa wycofało się ze współpracy z komitetem, a wyjaśnień od Piesiewicza domagają się także wiceprezesi PKOl.


Cała sprawa jest efektem kiepskich wyników i słów sportowców podczas igrzysk w Paryżu. "Była mowa o kolesiostwie, układach, niesprawiedliwym traktowaniu zawodników i braku dofinansowania. Zarzucano też m.in. brak odpowiednich osób w sztabie, jak np. fizjoterapeuty, a działacze mieli zabierać więcej osób towarzyszących" - napisał Marcin Jaz ze Sport.pl.
Idź do oryginalnego materiału