Sprawy sprzętowe kolejny raz robią się jednym z tematów przewodnich podczas Turnieju Czterech Skoczni. Już dyskwalifikacja Timiego Zajca po poniedziałkowym, pierwszym konkursie w Oberstdorfie - za o trzy milimetry za krótką nogawkę kombinezonu - wywołała sporo emocji i dyskusji. Dotyczyła jednak standardowego przekroczenia przepisów, mogła się wydarzyć. Ale za kulisami już od początku sezonu olimpijskiego mówi się o różnych ruchach kadr, które miały iść o wiele dalej. A teraz padły także pierwsze konkretne oskarżenia.
REKLAMA
Zobacz wideo Czy Austriacy nagięli przepisy o wiązaniach? FIS musiał zareagować
Pojawiły się oskarżenia wobec Austriaków. Dostaliśmy zdjęcia wiązań
Te oskarżenia dotyczą kadry Austriaków, która znakomicie rozpoczęła sezon, z trzema zawodnikami na trzech miejscach na podium inauguracyjnego konkursu w Lillehammer. Mniej więcej od trzeciego startu, w Ruce, austriaccy zawodnicy zaczęli tracić wysoką dyspozycję i osiągać najsłabsze wyniki od dłuższego czasu. Jednak ten okres zakończył konkurs w Oberstdorfie - na start TCS Austriacy wrócili do ścisłej czołówki. I to jak! Od razu z pięcioma miejscami w najlepszej dziesiątce i Danielem Tschofenigniem na drugiej pozycji, tuż za dominującym w tej chwili całą stawkę Domenem Prevcem.
Od razu pojawiły się zatem wątpliwości, czy ich nagłe zmiany w osiąganych wynikach nie oznaczały, iż np. zabroniono im czegoś w sprzęcie. A w środowisku krążyło dużo plotek. Jedna z nich skłoniła nas do wyjaśnienia sprawy, która pojawiła się po konkursie w Oberstdorfie.
To właśnie wtedy otrzymaliśmy kilka zdjęć wiązań, które, jak się później okazało, są montowane na nartach Austriaka Manuela Fettnera.
Wnętrze wiązań Manuela Fettnera na zdjęciu, które stało się motywacją do oskarżeń o nieprzepisowe przerabianie sprzętu przez AustriakówFot. materiały przesłane Sport.pl
Źródło, z którego otrzymaliśmy zdjęcia, pochodziło z Norwegii. A przekazane nam zdjęcia miały wskazywać na to, iż wiązanie, którego używał Fettner, jest asymetryczne - a to wbrew przepisom. Według przekazanych nam informacji usprawniono je tak, żeby skoczek zyskiwał więcej stabilności w pozycji najazdowej oraz w powietrzu, co pozwalałoby mu na lepsze prowadzenie nart i ich szybkie kontrolowanie po wyjściu z progu. Oskarżenia dotyczyły nie tylko wiązań Fettnera, ale tego, iż nielegalnie przerabia się je na potrzeby wszystkich austriackich skoczków.
Dlaczego to mogłoby być nielegalne? Każdy element sprzętu zawodnika powinien być w zgodzie z zasadami, w standardowej wersji wykonanej przez producenta lub z innowacjami, na które zgodę wydał FIS. Jednak, o czym przekonaliśmy się w 2022 roku, gdy zakazano modelu Ferrari polskich butów firmy Nagaba, takie zmiany w sprzęcie muszą zostać zatwierdzone przed komisją sprzętową FIS. A każde musi zobaczyć i zaakceptować kontroler sprzętu z ramienia federacji. Tego typu zmiany - w środowisku nazywane "garażowymi" - zawsze budzą jednak wątpliwości, choćby wśród specjalistów.
Zdjęcia, które otrzymaliśmy, pochodziły sprzed kabiny, w której szatnię na skoczni w Oberstdorfie mieli austriaccy skoczkowie. Zrobione je, gdy narty Fettnera zostały zostawione bez opieki przed jej drzwiami. Zdjęcie, które prezentujemy powyżej w tekście, wydało nam się interesujące, choć nie było widać na nim ewidentnych śladów manipulacji. Członkowie sztabów kadr, z którymi byliśmy w kontakcie, nie widzieli w nim większych zmian, które mogłyby pomóc Austriakom. Wszystko przedstawiliśmy działaczom FIS, producentowi wiązań Peterowi Slatnarowi i członkom austriackiego sztabu.
Slatnar reaguje. Namawiano go do złożenia protestu
W odpowiedzi na wysłane zdjęcia wiązań Fettnera producent sprzętu dla większości skoczków Pucharu Świata, Peter Slatnar, odpowiedział nam, iż nie ma na nich w pełni standardowego modelu, który przysyła zawodnikom jego firma. - Widać, iż nie są dokładnie oryginalne. Zeszlifowano i obniżono nieco jedną część, która według mnie nie ma wpływu na długość skoku. Być może zmieniono tam coś więcej, ale nie widać tego we wnętrzu tego konkretnego wiązania ze zdjęcia - wytłumaczył Słoweniec.
Porównanie standardowego modelu wiązań Slatnara (z lewej) z tymi przerobionymi dla Manuela Fettnera (po prawej)Fot. materiały przesłane Sport.pl
Sprawa nie jest zatem tak kontrowersyjna, na jaką wyglądała na początku. Bardzo gwałtownie się jednak rozwijała, a kilka kadr nabrało tak dużych podejrzeń, iż próbowali wywrzeć presję na Slatnara, by to on jako producent sprzętu, oprotestował go w FIS.
O tym dowiedzieliśmy się zupełnie przypadkowo. Słoweniec przypadkowo wysłał nam wiadomość, którą kierował do kontrolera sprzętu FIS, Mathiasa Hafele. Zaczynała się od słów "Hallo Mathias". Nie zdążyliśmy jej jednak skopiować ani przeczytać więcej, bo Slatnar gwałtownie uświadomił sobie, do kogo przesłał te słowa i wiadomość usunął.
Później przekazał nam jednak, iż poprosił Austriaka o wyjaśnienie sprawy dla mediów i zainteresowanych sztabów, bo robi się z tego spore zamieszanie. A on żadnym protestem nie jest zainteresowany i chciałby tylko, żeby wokół sprawy przestał się robić taki szum.
Hafele reaguje na sprawę austriackich wiązań. Kontroler sprzętu wszystko wytłumaczył
My też poprosiliśmy o wyjaśnienia Hafele. - Wiązanie ze zdjęć, które krążą w środowisku, jest w użyciu przez około dziesięć lat. To wynik rozwoju butów Manuela Fettnera. Ten model ma inny, plastikowy element na palce, który sprawia, iż modyfikacja wiązań jest konieczna. Tak przerobione wiązania były w użyciu już, gdy kontrolerem sprzętu był Sepp Gratzer i są zatwierdzone przez komisję sprzętu FIS razem z wspomnianymi butami. Producent oryginalnych wiązań twierdzi, iż to usprawnienie nie ma wpływu i nie poprawia formy zawodnika - przekazał austriacki działacz FIS.
A jak do sprawy odnieśli się członkowie austriackiego sztabu? - To nic wyjątkowego, to zatwierdzone wiązanie. FIS widział je i stwierdził, iż jest w porządku. Manuel Fettner skacze w tym wiązaniu już pięć czy sześć lat. To nigdy nie było problemem, więc czemu ma się nim stać teraz? - pytał retorycznie Andreas Widhoelzl, gdy rozmawialiśmy z nim o sprawie na dniu medialnym Austriaków we wtorek.
Podobnie jak trener kadry wypowiadał się dyrektor skoków w tamtejszym związku Florian Liegl. - Używamy wiązań, które można kupić. Takie oskarżenia to tylko biznes. Nie chcemy się na tym skupiać. W trakcie sezonu pojawiały się już różne oskarżenia. I nie chcę ich komentować - wskazał w rozmowie ze Sport.pl.
Tajemnicza rozmowa Hafele z Widhoelzlem. W skokach znów zrobiło się gęsto wokół sprzętu
Sprawa wiązań wydaje się zatem wyjaśniona - Fettner faktycznie skacze w modelu butów, który rozwijał indywidualnie dla siebie i mógł potrzebować do tego także przerobionych wiązań. A skoro Slatnar mówi, iż nie powinny one pomagać w uzyskiwaniu lepszych odległości, to trudno szukać tu więcej nieprawidłowości.
Jednak kwestia atmosfery pomiędzy kadrami i wokół tematu sprzętu robi się coraz gęstsza. Jest ogrom plotek i hipotez, a mało konkretów i dowodów. Robi się coś, co Hafele lubi nazywać "jungle radio" - przekrzykiwanie się i wzajemne oskarżenia, które mają tylko wprowadzać ferment w środowisku. A potrzebna jest nam dyskusja tylko o potwierdzonych kwestiach, a nie wokół domysłów. Teraz, jeszcze bardziej i uważniej niż zazwyczaj, trzeba uważać na każdą informację.
Do takich, które potraktowaliśmy ze sporym dystansem i wątpliwościami, należała plotka o zmianie wiązań i chaosie przy kabinie Austriaków w trakcie konkursu w Oberstdorfie - zupełnie zdementowana przez nich i FIS. To możliwe do wykonania - wiązania da się zmienić w czasie choćby pięciu minut, ale bardzo mało prawdopodobne. Słyszeliśmy tylko o podejrzeniach, w dodatku znów pochodzących z Norwegii. A tamtejsze środowisko zemsty na Austriakach po skandalu z mistrzostw świata w Trondheim szuka już od pierwszych konkursów tej zimy, co szczegółowo opisywaliśmy w korespondencji z PŚ w Lillehammer.
Nie da się jednak wykluczyć, iż w kwestii sprzętu kadry Widhoelzla nie dzieje się zupełnie nic. Sami widzieliśmy, jak szkoleniowiec przez dobrych kilka minut rozmawiał z Hafele w strefie wywiadów dla dziennikarzy po pierwszych zawodach 74. TCS. I to wcale nie wyglądało na w pełni przyjazną i spokojną wymianę zdań. Później Widhoelzl tłumaczył nam, iż jedynie gratulował Hafele tego, jak do tej pory wykonuje swoją pracę i omawiali wspomnianą dyskwalifikację Timiego Zajca z Oberstdorfu. Nie słyszeliśmy, o czym rozmawiali, więc sami nic innego nie ustalimy.
Rozmowa Andreasa Widhoelzla z Mathiasem Hafele po konkursie Turnieju Czterech Skoczni w OberstdorfieFot. Jakub Balcerski, Sport.pl
Widhoelzl mówił nam też, iż w ostatnim czasie Austriacy nie zmieniali sprzętu, którego używają. I iż to nie w nim tkwił problem ich słabszych występów w kilku konkursach, z którym teraz - na to wygląda - sobie poradzili. Wtórowali mu zawodnicy - Daniel Tschofenig i Jan Hoerl, którzy potwierdzali, iż nie skaczą w sprzęcie z nowymi elementami. A w każdym razie nie w czymś, co mogłoby odmienić ich wyniki. To jednak tylko oficjalne wypowiedzi. Wzrost formy to zawsze wskazówka, iż ktoś mógł też wykonać krok do przodu pod względem sprzętu.
Sprawę dyskusji wokół zawodów Turnieju Czterech Skoczni i tego, w czym skaczą zawodnicy, będziemy śledzić dalej. Teraz już z Garmisch-Partenkirchen, gdzie w dzień wolny od rywalizacji przeniosła się stawka niemiecko-austriackiego tournee. W Sylwestra zaplanowano tam kwalifikacje, a w Nowy Rok drugi konkurs Turnieju. Relacje na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.

3 godzin temu







