Energylandia Rally Team na czele w Rajdzie Maroka

rallypl.com 1 miesiąc temu

Wystartowała rywalizacja w Rajdzie Maroka. Pierwszy etap finałowej rundy Mistrzostw Świata w Rajdach Terenowych prowadził pętlą wokół Zakury.

Na zawodników czekało ponad 400 kilometrów jazdy, z czego odcinek specjalny miał długość 180 kilometrów. Załogi rywalizowały na południe od bazy rajdu, niedaleko granicy z Algierią. Początkowy etap odcinka specjalnego prowadził po kamienistych drogach, natomiast później nie brakowało też piachu oraz wydm.

Najlepszym wynikiem w klasie Challenger (auta T3) popisali się Michał Goczał i Diego Ortega Gil. Zaledwie 8 sekund stracili do nich Marek Goczał i Maciej Marton. Pierwszy etap Rajdu Maroka zakończył się więc dubletem dla zespołu Energylandia Taurus Factory Team. Nieco więcej przez problemy nawigacyjne stracili dzisiaj Eryk Goczał i Alex Haro. Polsko-hiszpański duet został sklasyfikowany na 6. miejscu. Należy natomiast podkreślić, iż ich tempo – szczególnie w końcówce odcinka – było bardzo dobre, co zwiastuje świetną walkę podczas kolejnych etapów imprezy.

Goczałowie na czele

„Jesteśmy na mecie pierwszego etapu Rajdu Maroka. Za nami 180 kilometrów bardzo wymagającego terenu. To była mieszanka piachu, wydm i bardzo dużych kamieni. Samochód spisywał się jednak fantastycznie, a mój pilot Diego kolejny raz potwierdził, iż jest mistrzem nawigacji. Były takie sytuacje, iż widzieliśmy złe ślady innych, natomiast Diego miał to pod kontrolą i my jechaliśmy dobrze. Około 40 przed metą straciliśmy półoś, przez co dyferencjał zaczął się przegrzewać. W końcowej partii musiałem odpuścić, bo chcieliśmy po prostu dojechać do mety, ale wynik i tak jest świetny. „– mówił na mecie etapu jego zwycięzca, Michał Goczał.

„To był bardzo interesujący odcinek, ale trochę za krótki, bo tylko 180 kilometrów. Były momenty z trudną nawigacją, gdzie wiele załóg krążyło i nie mogło znaleźć odpowiedniej drogi. Natomiast Maciek świetnie się tam odnalazł i gwałtownie wróciliśmy do walki. Przez kilkadziesiąt kilometrów wstrzymywała nas inna załoga i musieliśmy jechać w kurzu, ale na szczęście w końcu udało się ich wyprzedzić. Jesteśmy na mecie cali i zdrowi – to był dobry dzień, natomiast muszę przyznać, iż temperatury są tutaj bardzo wysokie.”– podsumował Marek Goczał, który zajął dziś 2. miejsce.

„Mamy za sobą pierwszy etap. Samochód spisywał się świetnie, szczególnie w pierwszej części odcinka z ogromnymi kamieniami. Wjechaliśmy w sekcję z wydmami na pełnym gazie. Niestety niedługo okazało się, iż pojechałem złą „linią” i musieliśmy zawrócić, aby znaleźć waypoint. Później nasze tempo było dobre. Najważniejsze, iż jesteśmy na mecie i samochód jest w jednym kawałku, bo to był bardzo trudny etap. Jutro na pewno będziemy naciskać od samego początku! – zaznaczył Eryk Goczał.

Idź do oryginalnego materiału