Eliud Kipchoge i Alex Yee – rozmowa mistrzów

16 godzin temu
Zdjęcie: Kipchoge Alex Yee


27 kwietnia 2025 roku na ulicach Londynu odbył się jeden z najbardziej emocjonujących maratonów sezonu TCS London Marathon – sprawdź naszą relację. Wśród blisko 60 tysięcy uczestników był debiutant – Alex Yee, mistrz świata i mistrz olimpijski w triathlonie, który z czasem 2:11 ukończył swój pierwszy maraton. Tego samego dnia w jednym z hoteli nieopodal mety spotkał się z on legendą biegania – Eliudem Kipchoge, dwukrotnym mistrzem olimpijskim i rekordzistą świata w maratonie i 11 krotnym zwycięzcą World Marathon Majors.

Rozmowę zaaranżował producent suplementów Maurten, – cała rozmowa dostępna jest na YouTube marki, a jej przebieg pokazał nie tylko szacunek obu sportowców wobec siebie nawzajem, ale też dał wyjątkowy wgląd w kulisy przygotowań do startów na najwyższym poziomie. Kipchoge wielokrotnie podkreślał, jak bardzo imponuje mu wszechstronność Yee: „Pływasz, jeździsz na rowerze i biegasz. Jak ty to wszystko łączysz?” dopytywał z autentyczną ciekawością. Z kolei Alex Yee nie ukrywał, iż spotkanie z Eliudem to dla niego zaszczyt i lekcja pokory: „To, jak wróciłeś po ubiegłym roku, było niesamowite”.

Ciekawi Cię, dlaczego Eliud Kipchoge kocha Londyn, kim chciałby zostać, gdyby nie był biegaczem, oraz jak Alex Yee ocenia swój maratoński debiut, atmosferę i doping w stolicy Wielkiej Brytanii? A może chcesz się dowiedzieć, dlaczego Kipchoge uważa, iż w ciągu najbliższych pięciu lat w maratonach powinno startować choćby 100 000 osób? Przeczytaj transkrypcję ich rozmowy lub obejrzyj oryginalny materiał.

Jak trenuje Eliud Kipchoge

Podczas rozmowy można wyłapać wiele smaczków, które nas, fanów biegania może bardzo interesować. Jednym z takich jest trening Eliuda Kipchoge czyli kwintesencja długodystansowego biegania. Jak wspomina Eliud: trzy razy w tygodniu (wtorek, czwartek i sobota) wykonuje intensywne jednostki: wtorkowe biegi tempowe na bieżni (około 15 km w tempie startowym), czwartkowe długie wybiegania, które raz w tygodniu osiągają choćby 40–43 km, oraz sobotnie biegi w tempie maratońskim (około 20 km). Pozostałe dni są poświęcone regeneracji – lekkim biegom i ćwiczeniom uzupełniającym. W tygodniu wykonuje także dwie sesje na rowerze, traktując je jako dodatkowy bodziec dla mięśni i sposobność do urozmaicenia treningu.

Jak trenuje Alex Yee

Dla Alexa Yee trening to nie tylko bieganie z racji uprawiania Triathlonu. To złożona układanka trzech dyscyplin. W tygodniu poświęca około 35 godzin na treningi, z czego aż 30 godzin to bardzo lekkie, tlenowe jednostki, a 5 godzin to treningi na progu i powyżej. Codziennie trenuje minimum jedną dyscyplinę w sposób intensywny: pływanie zwykle rano (z wyjątkiem niedziel, wtedy pływa po południu), rower w środku dnia, bieganie – zależnie od harmonogramu. Kluczowymi jednostkami przed maratonem były: treningi na bieżni we wtorki oraz piątkowe długie biegi z akcentem – np. 4×6 km lub 30 km w intensywności maratońskiej. Yee wspomina też, iż na pewno zabrakło mu takich mocnych długich wybiegań przed debiutem, ale już jest bardziej doświadczony i na pewno wiele z tych doświadczeń przełoży na przyszłe treningi

Transkrypcja rozmowy Eliuda Kipchoge i Alexa Yee

Eliud Kipchoge:
Przede wszystkim gratulacje z okazji debiutu. 2:11 – pierwszy maraton w życiu tak?

Alex Yee:
Tak!

Eliud Kipchoge:
Jesteś zadowolony?

Alex Yee:
Jestem zadowolony. Biorąc pod uwagę warunki, wszystko, emocje Londynu – wow. To był niesamowity bieg. A do tego biegłem u siebie. Naprawdę nie mogę prosić o więcej. A u ciebie?

Eliud Kipchoge:
Było dobrze. Jestem zadowolony. Nie uzyskałem wyniku, na który liczyłem, ale sport polega na akceptowaniu tego, co przynosi, jeżeli tylko dałeś z siebie wszystko.

Alex Yee:
Mówiłem po ubiegłym roku, iż to było inspirujące widzieć, jak wracasz i jesteś taki mocny.

Eliud Kipchoge:
Jak to odbierasz? Bo jesteś triathlonistą. Pływasz, jeździsz i biegasz jednocześnie. Jak się przygotowałeś do tego biegu?

Alex Yee:
Zachowałem trochę z mojej triathlonowej tożsamości, przez cały czas trochę pływałem i jeździłem na rowerze. Ale głównym celem było zwiększenie objętości biegania jak tylko mogłem w tym okresie. Doszedłem maksymalnie do 92–93 mil tygodniowo, co oczywiście nie jest tyle co wasze 200 km czy ile tam robicie…

Eliud Kipchoge:
Jestem ciekawy, jak zwykle udaje ci się zbalansować trening dzień po dniu – pływanie, rower i bieganie?

Alex Yee:
I do tego jeszcze siłownia i wszystko inne.

Eliud Kipchoge:
Jak to wszystko ogarniasz?

Alex Yee:
W triathlonie, w porównaniu do maratonu, treningi są bardzo spolaryzowane – robimy mnóstwo bardzo lekkich jednostek. Trenujemy może 35 godzin tygodniowo, ale 30 z tego to bardzo lekkie aerobowe ćwiczenia tlenowe, można sobie pogadać, pośmiać się. A 5 godzin to bardzo ciężkie jednostki – w tempie startowym i szybciej. To właśnie dlatego udaje mi się to wszystko pogodzić. Kończysz pływanie i pół godziny później jesteś gotowy do biegu, bo wszystko jest w strefie 1–2. Ale w bieganiu wszystko było bardziej jednostajne. Robiłem mniej kilometrów niż wy, więc musiałem dokładać intensywności, co było trudne.

Eliud Kipchoge:
Tak, tak. Ja trenuję trzy razy w tygodniu z dużą intensywnością – wtorek, czwartek i sobota. Poniedziałki i piątki są bardzo lekkie. Regeneracja. Trochę ćwiczeń.

Alex Yee:
Widziałem cię czasem na rowerze?

Eliud Kipchoge:
Tak, dwa razy w tygodniu jeżdżę na rowerze. Staram się zwiększyć obciążenie mięśni i złapać to ciepło, rozgrzać je.

Alex Yee:
U mnie tak samo. Zastępuję wysiłek aerobowy i kilometry regeneracyjne właśnie rowerem i pływaniem.
Więc wciąż mam 8 godzin na rowerze i 2 godziny pływania, by wszystko zbalansować.
A Ty, zmieniłeś coś w tym roku względem zeszłego?

Eliud Kipchoge:
Nie za wiele. Prawie wszystko pozostało takie samo. Ale staram się być bardziej konsekwentny – szczególnie z jazdą na rowerze dwa razy w tygodniu. Słucham ciała, staram się biegać dobrze, cieszę się tym i idę dalej. Myślę, iż dałem z siebie wszystko i wierzę w następny maraton.

Alex Yee:
Tak, widziałem. Po wszystkim, co przeszedłeś w zeszłym roku – powrót w takiej formie był niesamowity.

Eliud Kipchoge:
Masz jakieś specjalne diety albo plany żywieniowe? Co jesz?

Alex Yee:
Dla nas triathlonistów najważniejsze jest zachowanie bilansu energetycznego – czyli szybkie uzupełnianie kalorii, często już podczas sesji treningowej. Oczywiście jem też trzy solidne posiłki w ciągu dnia. Ale od kiedy przygotowuję się do maratonu, zacząłem poważniej traktować odżywianie przy bieganiu. Wcześniej, w triathlonie, może nie przykładałem do tego aż takiej wagi.
Teraz zrozumiałem, iż to najważniejsze – i mam nadzieję, iż tę wiedzę zabiorę ze sobą z powrotem do triathlonu.

Eliud Kipchoge:
Myślę, iż możesz wiele wynieść z biegania w kontekście triathlonu.
Im więcej będziesz biegał, tym szybciej będziesz pływać, tym większą siłę zyskasz na rowerze.
Zobaczysz tego efekty.

Alex Yee:
Największym wyzwaniem na rowerze jest moc – trzeba mieć jej sporo, a to często oznacza większą masę. Z kolei w pływaniu – szerokie barki. Trudno znaleźć idealną sylwetkę do każdej dyscypliny.
W tym bloku maratońskim zastanawiałem się: wrócić do pływania, by nie stracić sił w nogach do biegu? Ale właśnie o to chodzi – uczę się i to jest super.

Eliud Kipchoge:
A u mnie np. w środę zwykle biegam 18–20 km rano, około 10:00–11:00.
Potem robię godzinę ćwiczeń. O 16:00 biegnę 10 km, około 50 minut do godziny.

Alex Yee:
I robisz to na czczo? Bez żadnego jedzenia?

Eliud Kipchoge:
Tak, rano bez jedzenia. Po prostu biegnę, wracam, piję herbatę i dopiero potem coś jem.
Po ćwiczeniach czuję, iż wszystko działa. Wieczorem – biegnę i potem „uzupełniam paliwo”.
A jak wygląda twój dzień?

Alex Yee:
Zmiennie w zależności od dnia, ale codziennie mam jeden element intensywny – czy to pływanie, rower czy bieganie. Codziennie coś się dzieje.

Eliud Kipchoge:
Rano czy wieczorem?

Alex Yee:
Pływanie zwykle rano – oprócz niedzieli, wtedy pływam popołudniu.
Rower – zwykle w środku dnia.
Bieganie – na bieżni lub w piątki, wtedy mam długie biegi.
Dwa główne treningi to wtorkowe interwały na bieżni i piątkowy długi bieg – np. 4×6 km albo 30 km ciągłego wysiłku.
A jaki jest twój najważniejszy trening przed maratonem?

Eliud Kipchoge:
To dzień testowy – biegam 40–43 km. Tylko raz.
To ogromna jednostka. W inne dni – czasem 30–40 km.
Wtorki – bieżnia, około 15 km szybkiego biegu.
Sobota – bieg tempowy 20 km.

Alex Yee:
Wow, niesamowite.
Myślę, iż to właśnie tego mi zabrakło – tego długiego biegu.
U mnie to było może 30 km intensywnie, w sumie 38 km.

Alex Yee:
Byłeś dziś zestresowany?

Eliud Kipchoge:
Naprawdę byłem zdenerwowany przez kilka godzin.
Ale wiesz, stres pokazuje, jak bardzo jesteś gotowy.

Alex Yee:
Tak, tak. A po wszystkim, co się wydarzyło, miło było przejść przez to, dokończyć tę drogę.
Londyn to dla ciebie szczególne miejsce, prawda?

Eliud Kipchoge:
Bardzo szczególne. To mój szósty raz tutaj. Czy powiedziałbym, iż to moje ulubione miejsce? Tak.
Ale ponad wszystko – Londyn ma wyjątkowe znaczenie. To jedyne miasto na świecie, w którym trzykrotnie odbyły się Igrzyska Olimpijskie: 1908, 1948, 2012. To miasto niesie ducha olimpizmu – jedności, biegania w imię czegoś większego. Dlatego tu jestem. I dlatego wszyscy chcą tu startować.
Cieszę się, iż 60 tysięcy ludzi może rywalizować razem.

Alex Yee:
Tak, to niesamowite.

Eliud Kipchoge:
Mam nadzieję, iż ten rok będzie największy. A w przyszłości – organizatorzy powinni porozmawiać z rządem, by w ciągu pięciu lat zwiększyć limit do 100 tysięcy uczestników.

Alex Yee:
To byłoby niesamowite. Bo kiedy biegliśmy i ludzie mijali nas z przeciwka, to było niesamowite uczucie. Ludzie się zatrzymywali i bili brawo.

Eliud Kipchoge:
Tak, czujesz, iż ci ludzie też biegną dla jakiegoś celu. Nie chodzi o wygraną – chodzi o ukończenie maratonu.

Alex Yee:
To historia. Droga. Tak, w pełni popieram.

Eliud Kipchoge:
Podobało Ci się poznawanie biegu maratońskiego? Czego się dowiedziałeś?

Alex Yee:
Absolutnie pokochałem tę maratońską drogę. Pokochałem tę niepewność.
To podróż, a kiedy ją zaczynasz – ekscytuje cię to, iż nie wiesz, co się wydarzy na 30. czy 35. kilometrze. Dzisiaj to właśnie czułem. Każdy kilometr to była niewiadoma. Odżywianie, strategia – wszystko było ekscytujące. Dowiedziałem się o sobie bardzo dużo – nie tylko jako o sportowcu, ale też jako człowieku. W maratonie musisz sięgnąć naprawdę głęboko. Głębiej niż kiedykolwiek wcześniej.
I to właśnie wtedy się rozwijasz i poznajesz siebie. To było naprawdę wyjątkowe.

Eliud Kipchoge:
Dobrze.

Alex Yee:
Gdybyś nie był biegaczem, to jaki inny sport byś uprawiał?

Eliud Kipchoge:
Myślę, iż tenis. Lubię tenis. Lubię patrzeć, jak tenisiści trenują przez pięć godzin na korcie – tylko trening. A potem grają przez kolejne pięć godzin – cały wieczór, aż do 19:00.

Alex Yee:
Zwłaszcza w zaciętych meczach.
A kto jest twoją inspiracją w tenisie?

Eliud Kipchoge:
Roger. Zawsze mówię – Rafael przez cały czas i Roger Federer – oni są prywatnie również świetnymi ludźmi.

Alex Yee:
A w Ameryce – Serena, Kalia – one też wpłynęły na wielu ludzi.
To, co lubię, to długi trening i długa rywalizacja.
To pokazuje, iż robisz coś, co kochasz.
Coś, do czego masz pasję.
Widać, jak bardzo są elastyczni.

Alex Yee:
Tak, to imponujące.
I to jeszcze na różnych nawierzchniach – nie tylko kort ziemny, ale trawa, beton itd. Masz kort tenisowy w ogrodzie?

Eliud Kipchoge:
Jeszcze nie.
Ale lubię grać.

Eliud Kipchoge:
Alex, jak się czułeś psychicznie po ostatnich igrzyskach olimpijskich?

Alex Yee:
Po igrzyskach przeżywałem różne emocje. Przez trzy lata miałem jeden wielki cel. Po zdobyciu srebra w Tokio moim marzeniem było zostać mistrzem olimpijskim – i codziennie do tego dążyłem.
To był sens mojego życia. Kiedy to osiągnąłem – to było niesamowite uczucie.
Ale jednocześnie przez chwilę czułem się bez celu. Zgubiłem drogę, nie wiedziałem, co dalej.
Z natury jestem osobą, która skupia się na procesie – na tym, jak każdego dnia być lepszym człowiekiem. A wtedy przez kilka miesięcy nie miałem takiego celu.
Kiedy pojawiła się opcja maratonu – to mnie obudziło. Dało mi ekscytację, motywację. Mogłem znów się rozwijać, ścigać takich jak ty – moją największą inspirację. To było coś wyjątkowego.
Wiesz, spotkaliśmy się kiedyś – krótko – bo byłem chorążym reprezentacji. Zrobiliśmy sobie zdjęcie z tobą i Faith. To dla mnie super wspomnienie. A jak było u ciebie po igrzyskach?

Eliud Kipchoge:
Cały cykl olimpijski był dla mnie trudny. Ale wróciłem do domu, starałem się trzymać rutyny.
Zacząłem się zastanawiać – co mogę zrobić dla ludzkości? Wróciłem silniejszy, znów zacząłem dobrze biegać. Chciałem inspirować młode pokolenie i współpracować z ludźmi, którzy mają podobne podejście do życia. Chcę promować bieganie.

Alex Yee:
A uważasz, iż więcej się uczysz z porażek czy z sukcesów?

Eliud Kipchoge:
Zdecydowanie z obu – z sukcesów i z przegranych.
Ale jest różnica. Sport nie polega na tym, żeby zawsze wygrywać.
Sport to ciężka praca – bardzo ciężka – i czasem się przegrywa.
Ale z tego też się uczysz. Bo choćby jeżeli jesteś bardzo konsekwentny i pracowity – możesz zostać pokonany. Taka jest natura życia.

Alex Yee:
Dokładnie. I jeżeli dałeś z siebie 100%, to choćby jak przegrasz – możesz spokojnie położyć się spać i powiedzieć: „Dziś zrobiłem dobrą robotę”.

Alex Yee:
Eliud, jak się czułeś, wychodząc rano z hotelu i widząc tłumy, które chciały cię zobaczyć?

Eliud Kipchoge:
Naprawdę byłem zdenerwowany, wychodząc rano z hotelu. Ale dostałem ogrom energii, kiedy zacząłem się rozgrzewać. Widziałem, jak ludzie, którzy mieli biegać, podchodzili, machali, krzyczeli moje imię. To dodało mi siły. A potem – przez całą trasę, na ulicach Londynu – wszyscy skandowali moje imię. Widziałem transparenty, napisy – wszędzie moje imię. To ogromna motywacja – czujesz, iż przez sport zostajesz w pamięci innych.

Alex Yee:
Myślę, iż naprawdę cię zaakceptowaliśmy jako Londyńczyka.
Miło, iż wracasz tu tak często.

Eliud Kipchoge:
Dziękuję bardzo.

Idź do oryginalnego materiału