Trwa kampania prezydencka. Tę okazję wykorzystują najbardziej zagorzali kibice Legii Warszawa, aby zaczepić Rafała Trzaskowskiego. Podczas niedzielnego meczu z Jagiellonią na trybunach stadionu przy ul. Łazienkowskiej pojawił się transparent: "Czemu milczy o tym w kampanii?". A następnie wyliczenie takich tematów, jak: CPK, imigracja, aborcja, gazociąg Nord Stream 2 czy Marsz Niepodległości.
REKLAMA
Zobacz wideo Żelazny: Jagiellonia zagrała lepszy mecz niż Legia, ale wciąż to była przepaść
Kilka dni wcześniej w ramach spotkania Ligi Konferencji Europy z Chelsea sympatycy Legii postawili na krótsze hasło: "Byle nie Trzaskowski". To nie pierwszy raz, jak zaczepiają prezydenta Warszawy, ale obecne działania odbierane są jak głos środowiska kibicowskiego w wyborach, których pierwsza tura już 18 maja.
Legia Warszawa wydała komunikat
Media sportowe, co nie powinno dziwić, informują o podobnych transparentach na całym świecie. Nie inaczej jest w Polsce. Także w Sport.pl opublikowaliśmy artykuły naszego dziennikarza Marcina Jaza, który opisywał polityczne hasła pojawiające się na trybunach.
W reakcji na to zamieszanie Legia Warszawa wydała komunikat, w którym nie tłumaczy, jak doszło do wniesienia podobnych transparentów na stadion. W zamian władze skupiły się na apelu do mediów, a choćby upomnieniu dziennikarzy.
Czytaj także: Tego Feio się nie spodziewał!
"W związku z publikacjami odnoszącymi się do transparentów wywieszanych na jednej z trybun podczas meczów Legii zwracamy się do mediów i komentatorów, aby nie łączyć treści tam prezentowanych ze stanowiskiem klubu, bądź całego środowiska kibiców z nim związanego. Taki przekaz jest niezgodny z prawdą" - czytamy w najnowszym oświadczeniu.
Legia ma więc pretensje do przedstawicieli mediów, iż informują o tym, co dzieje się na jej stadionie. Wygląda na to, iż problemem są dziennikarze, a nie ci, którzy wywieszają polityczne transparenty na trybunach, nad którymi - przynajmniej w teorii - klub powinien mieć całkowitą kontrolę. Czy tak jest na pewno?
Dziennikarze o oświadczeniu klubowym
Można się nad tym zastanawiać, skoro w dalszej części komunikatu Legia odcina się od haseł krytycznych wobec Trzaskowskiego. "Wśród kibiców Legii są osoby identyfikujące się z różnymi stronami sceny politycznej, także te apolityczne, niezainteresowane jakąkolwiek tego typu identyfikacją (…). Dlatego jako klub nie jesteśmy stroną w jakimkolwiek dyskursie dotyczącym wewnętrznej polityki i odcinamy się od wszelkich przekazów w tym obszarze. Stadion Legii to miejsce, które łączy, a nie dzieli, gdzie ludzie o różnych poglądach mogą czuć się dobrze w towarzystwie innych, dzieląc wspólną pasję i kibicowanie swojej drużynie".
jeżeli stadion ma rzeczywiście łączyć, to dlaczego dopuszczane są transparenty krytykujące wybranego kandydata na prezydenta? Nie ma to znaczenia, czy chodzi np. o Trzaskowskiego, Stanowskiego, Nawrockiego czy Hołownię. Skoro Legia nie chce być wciągana w dyskusje o polityce - co zrozumiałe, bo to klub sportowy, a nie polityczny - to dlaczego dopuszcza do pojawienia się haseł jawnie przeciwnych jednemu z kandydatów?
Na kuriozalność komunikatu zwracają uwagę też dziennikarze innych redakcji. Dariusz Faron z Wirtualnej Polska napisał na X: "Może w takim razie warto zwrócić się przede wszystkim nie do mediów i komentatorów, tylko do grupy, która wywiesza transparenty. To przede wszystkim oni odpowiadają za 'niezgodny z prawdą przekaz', który idzie w świat. A nie media".
Bartosz Bartkowiak ze stacji TVN24 wskazał: "Ale fikołek. Problemem media i komentatorzy, a nie ludzie, którzy wywieszają banery. Wiadomo, iż ci ludzie, to nie jest cały klub. To jednak wasz stadion, więc warto byłoby się zainteresować, co tam się dzieje, zamiast zrzucić winę na media". Radosław Nawrot z Interii dodał: "Ale to nie media łączą i nie komentatorzy, ale koniunkturalni politycy. Do nich się zwróćcie. I do autorów tych prześcieradeł".
Co będzie dalej?
Wybory w Polsce odbędą się za miesiąc, a kolejny mecz Legii Warszawa przy Łazienkowskiej już w najbliższy poniedziałek, 21 kwietnia. Tego dnia gospodarze zagrają z Lechią Gdańsk. jeżeli pojawią się nowe hasła przeciwne Trzaskowskiemu albo innemu kandydatowi na prezydenta, to w myśl komunikatu Legii media mają milczeć na ten temat?
Sprawa wydaje się być prosta - jeżeli Legia dopuszcza transparenty polityczne na jej stadionie, to chyba nie powinna się dziwić, iż w świat idzie przekaz o politycznych treściach na jej stadionie. Tak, jak wskazał dziennikarz TVN24, nikt nie przyjmuje stanowiska części kibiców za stanowisko klubu. Władze Legii jednak pozwalają na polityczne zaczepki ze strony fanów, więc biorą także za to odpowiedzialność.
Paradoks polega na tym, iż kibice krytykują Trzaskowskiego, a zespół rozgrywa domowe mecze na stadionie, który należy do miasta, gdzie prezydentem od 2018 r. jest Rafał Trzaskowski. Na stronie klubowej czytamy: "Obiekt mieści się przy ulicy Łazienkowskiej 3. Jest to stadion miejski dzierżawiony przez spółkę Legia Warszawa S.A".
Mało tego - zgodnie z informacjami przekazywanym przez klub, miasto Warszawa jest także jednym ze sponsorów Legii. Może to dlatego działacze postanowili w końcu wydać ten komunikat, w którym w dziwny sposób próbują się odciąć od transparentów? Jak zwykle wszystkiemu winne są media. A przecież termometr nigdy nie jest winien temperaturze.