Dla Magdaleny Fręch mecz z Soraną Cirsteą był dopiero pierwszym w tegorocznych zmaganiach w Cincinnati. Podobnie jak Iga Świątek w pierwszej rundzie 27-latka miała wolny los. Z kolei jej rywalka w czwartek dość nieoczekiwanie wyeliminowała wicemistrzynię olimpijską z Paryża - Donnę Vekić. Teraz Rumunka sprawiła kolejną sensację.
REKLAMA
Zobacz wideo Iga Świątek? "Trudny temat". Karol Strasburger z ważnym przesłaniem
Nerwowy początek Fręch w Cincinnati. Było już 5:3, a potem dramat w tie-breaku
Zdecydowaną faworytką w tym starciu była Fręch, która w światowym rankingu plasuje się aż 108 miejsc wyżej (na 28. pozycji). I początkowo nic nie zapowiadało problemów. Już przy stanie 1:1 nasza tenisistka przełamała, a po chwili sama obroniła dwa breakpointy i wyszła na 3:1. Choć rzadko podejmowała ryzyko, była zdecydowanie dokładniejsza w swoich zagraniach i zmuszała rywalkę do błędów. Starała się też trzymać blisko końcowej linii, co kilka razy w pierwszym secie wykorzystała Cirstea efektownymi skrótami. Tym sposobem skarciła Polkę przy stanie 4:3, a po chwili po jej podwójnym błędzie serwisowym miała kolejny breakpoint. Na szczęście Fręch znów wyszła z tego obronną ręką i do zwycięstwa w całym secie potrzebowała jednego gema.
Niestety wtedy jej gra całkowicie się posypała i coraz częściej zaczęła popełniać błędy. Dwa kolejne gemy przegrała do zera, a następnego do 15 i znalazła się pod ścianą. Na szczęście udało jej się doprowadzić do tie-breaka. Prowadziła w nim choćby z przewagą minibreaka 4:2, ale potem znów "stanęła". Nie wygrała już ani jednej akcji i uległa 4:7.
Fręch obroniła dwie piłki meczowe. Niestety. To koniec
Cirstea zdecydowanie lepiej serwowała. W pierwszym secie miała 3 asy serwisowe (Fręch żadnego) i zdecydowanie wyższą skuteczność po drugim podaniu. Mimo to w kolejnej odsłonie znów jako pierwsza dała się przełamać. Tym razem Fręch popisała się rewelacyjnym returnem, po którym prowadziła 4:2. Drugiej okazji już jednak nie zmarnowała. Pewnie wygrała kolejnego gema serwisowego, a w następnym miała dwie piłki setowe. Przy drugiej rywalka wyrzuciła piłkę daleko w aut. Tym samym Fręch zwyciężyła 6:2 i doprowadziła do trzeciego seta.
A w nim Polka ponownie rozpoczęła całkiem nieźle. Dominowała przy własnym serwisie, a w czwartym gemie i podaniu rywalki wygrała do zera. Zaraz po tym Cirstea również odpowiedziała przełamaniem, a za moment wyrównała na 3:3. Niestety 35-latka niedługo później znów zdobyła punkt przy serwisie Fręch i to po jej podwójnym błędzie. Dzięki temu prowadziła 5:4 i mogła serwować po zwycięstwo w meczu. Okazji nie zmarnowała. Co prawda Fręch obroniła dwie piłki meczowe, ale ostatecznie Cirstea pokonała ją 7:6 (4), 2:6, 6:4 i to ona gra dalej w turnieju. W kolejnej rundzie zmierzy się ze zwyciężczynią starcia Yue Yuan - Diana Sznajder.