Dublet Stalowców w Zlatej Stusze

stalgorzow.pl 1 miesiąc temu

Zdjęcie: 6V2A3549

To był bardzo istotny dzień dla naszych zawodników. Adam Bednar i Mathias Pollestad kapitalnie zaprezentowali się w Pardubicach. Czech wygrał 50. edycję Zlatej Stuhy, a Norweg uplasował się za jego plecami. Solidnie zaprezentowali się również Michael West i Villads Nagel, którzy dotarli do półfinału.

Grupy tak się ułożyły, iż w pierwszej z nich znalazło się aż 3 naszych reprezentantów – wszyscy poza Duńczykiem. W każdej z trzech grup Stalowcy dojeżdżali na pierwszych pozycjach. Na dzień dobry Pollestad i West uplasowali się przed Bednarem, który w spektakularny sposób uratował się przed upadkiem. W kolejnym starcie kolejność na mecie w pierwszej trójce wyglądała następująco: Norweg, Czech i Australijczyk. Świeżo upieczony brązowy medalista SGP2 odpuścił rywalizację w 3. biegu w swojej grupie, gdyż zapewnił sobie awans do półfinału. Na sam koniec tej części turnieju Bednar wygrał, a West bezpiecznie dojechał za jego plecami. Bezpieczną promocję uzyskał również Villads Nagel. Duńczyk został „rozstawiony” w drugiej grupie, z której wywalczył na torze wstęp do dalszej części zawodów z solidnego 2. miejsca.

W półfinale nie było już miejsca na błędy, ponieważ w przeciwieństwie do Zlatej Prilby, nie istniał tu już bufor jednego słabszego biegu, który nie był liczony do klasyfikacji turniejowej. I tak Michael West odpadł w przedbiegach, ponieważ w pierwszym biegu półfinałowym zdefektował, a do drugiego w ogóle nie przystąpił przez problemy ze swoim motocyklem. Australijczyk zaserwował kibicom efektowny sprint do parku maszyn, gdy już wiedział, iż nic więcej nie może zrobić. Mathias Pollestad do głównego wyścigu o stawkę awansował z 2. pozycji. Skandynaw swoje biegi kończył na 2. miejscu. Pokonali go Radosław Kowalski i Leon Flint. Villads Nagel jechał w tym samym półfinale, ale aby awansować, zabrakło mu jednego punktu. Do końca o swój los drżał Adam Bednar, ale reprezentant gospodarzy 2. i 4. lokatą utorował sobie drogę do finału. Bezpośrednim rywalem Czecha w walce o promocję był Damirs Filimonovs, a więc bardzo utalentowany Łotysz, który wyczyniał prawdziwe cuda na motocyklu – zwłaszcza, gdy bez żadnych wątpliwości, czy też obaw pchał się w błoto, aby napędzić swój motocykl. Adam zdołał go jednak pokonać, choć było to bardzo wyrównane starcie. Pojedynki tych dwóch zawodników zawsze dostarczają wielu wrażeń, choć nie zawsze kończą się dobrze, ponieważ obydwaj zaliczyli kilka tygodni temu w Pradze spotkanie bliskiego stopnia ze sobą. Na szczęście tym razem obyło się bez poważnych upadków.

W końcu nadszedł czas na finał. Stalowcom przypadły skrajne pola startowe – Pollestadowi A, z kolei Bednarowi F. Obydwaj zawodnicy świetnie ruszyli i znaleźli się na czele stawki. Czech założył wszystkich jeszcze przed wjazdem w pierwszy łuk, a Norweg wypchnął Noricka Bloedorna. Z tyłu stawki na tor po kilku okrążeniach upadł Radosław Kowalski, ale Polak ekspresowo się pozbierał i zszedł z toru. Na stadionie zapanowała wielka feta i jej zwieńczeniem było wzruszenie Bubby przy granym hymnie Czech. Pollestad z Flintem natomiast niczym ich starsi koledzy, którzy startowali z Grand Prix Challenge, rozmawiali na temat kolein i błota, jakie wytworzyły się na przestrzeni całego dnia.