FC Barcelona nigdy nie miała łatwych meczów z Celtą Vigo. Mimo to wydawało się, że, choć przegrała ostatnie starcie z Realem Sociedad, to jest poza zasięgiem innych drużyn. Ale okazało się inaczej, gdyż nie potrafiła utrzymać dwubramkowego prowadzenia na niespełna dziesięć minut do końca regulaminowego czasu gry.
REKLAMA
Zobacz wideo Rafał Sobański komentuje porażkę z Warszawą. "Szanse były, ale ich nie wykorzystywaliśmy"
Kamery uchwyciły, co zrobił Szczęsny po bramce dla FC Barcelony. "Dziękujemy"
FC Barcelona wyszła na prowadzenie w tym spotkaniu już w 15. minucie, kiedy po bardzo dobrym podaniu Julesa Kounde umiejętności pokazał Raphinha. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie Oscar Mingueza, który popełnił fatalny błąd, gdyż źle obliczył, jak piłka odbije się od murawy po koźle. Gdyby tego było mało, to podczas powrotu Brazylijczyk sprytnie go też nawinął, a następnie pokonał bezradnie interweniującego bramkarza.
Dokładnie w tym momencie kamery uchwyciły ławkę rezerwowych FC Barcelony, na której wnikliwie wydarzenia boiskowe śledzili m.in. Wojciech Szczęsny oraz Fermin Lopez. Polak nagle zaczepił kolegę i zadał mu konkretne pytanie. - Czy Mingueza tutaj grał? - Tak, był w Barcelonie - odpowiedział Hiszpan. I nasz bramkarz wiedział już wszystko. - Cóż, dziękujemy - wypalił po pomyłce defensora. - Jest z La Masii, jest Cule (hiszpańska nazwa kibiców Barcy - red.). Dziękujemy Mingueza - zakończył Fermin. Obaj nie mogli powstrzymać się od śmiechu, a portal Barca Universal przyznał, iż była to "zabawna rozmowa".
Oscar Mingueza jest wychowankiem Barcelony, który dwa lata temu odszedł do Celty. I mimo ostatniego błędu, spisuje się w niej bardzo dobrze. W tym sezonie ma już na koncie dwa gole i pięć asyst, a jedną z nich zanotował w październikowym spotkaniu z Realem Madryt. kilka wówczas brakowało, by Celta urwała punkty, a Hiszpan był zdecydowanie najlepszym graczem ekipy gospodarzy.
FC Barcelona przeżywa kryzys. Hansi Flick nie zamierza jednak niczego zmieniać
Tuż po zakończeniu spotkania z Celtą w szatni katalońskiego klubu panowała grobowa cisza. - Nie możemy tak dalej działać! To nie jest 5 czy 10 minut, ale cały mecz. Nie możemy wyjść i dać z siebie tylko 80 proc. To niedopuszczalne. To, co widziałem, nie może być prawdą. Ale bądźcie pewni, iż to się nie powtórzy, bez względu na cenę - grzmiał Hansi Flick, który dał piłkarzom do zrozumienia, iż odtąd nie odpuści, choćby jeżeli trzeba będzie więcej trenować.
Dziennik "AS" twierdzi, iż kryzys FC Barcelony jest efektem tego, iż rywale "odkryli jej pułapkę". Chodzi oczywiście o pozycję spaloną, na którą od początku sezonu konsekwentnie byli łapani rywale. Jej taktyka mogła zostać rozczytana, gdyż w ostatnich dwóch meczach średnia spalonych spadła z siedmiu do zaledwie 2,5.
Szansę, by się przekonać, czy faktycznie tak jest, będziemy mieli we wtorek. FC Barcelona podejmie wtedy na własnym stadionie Stade Brest w Lidze Mistrzów. Wiemy już, czy w kadrze na ten mecz znaleźli się Wojciech Szczęsny i Robert Lewandowski.