Donald Trump, przed inauguracją swojej nowej kadencji jako prezydent Stanów Zjednoczonych 20 stycznia 2025 roku, ponownie wzbudza kontrowersje i niepokój na całym świecie. Jego groźby dotyczące podniesienia ceł na produkty europejskie szczególnie martwią niemiecką gospodarkę, lidera na rynku europejskim.
Najbardziej zagrożony wydaje się sektor motoryzacyjny, który znacząco opiera się na eksporcie do USA. W 2024 roku niemieccy producenci wyeksportowali aż 15% swojej produkcji samochodów do Stanów Zjednoczonych, co stanowiło około 400 tysięcy pojazdów marek takich jak BMW, Audi, Mercedes czy Volkswagen.
Hildegard Müller, prezes niemieckiego stowarzyszenia przemysłu motoryzacyjnego (VDA), ostrzega, iż wprowadzenie ceł może wywołać reakcję łańcuchową, prowadzącą do wzrostu cen samochodów i zakłócenia stosunków handlowych. Jak podkreśla: „ W Stanach Zjednoczonych nasz sektor zatrudnia 140 000 osób i produkujemy tam również 900 000 pojazdów. Wiele miejsc pracy, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i tutaj, zależy od naszych dobrych stosunków handlowych. jeżeli jeden kraj nałoży cła, drugi również zareaguje. To spirala protekcjonizmu, która spowoduje jedynie wzrost cen samochodów, a to nie jest możliwe” – mówi.
Podobne obawy wyrażają przedsiębiorcy, co potwierdzają wyniki ankiety przeprowadzonej przez monachijski instytut IFO. Połowa niemieckich firm obawia się polityki Trumpa, która mogłaby wpłynąć na ich konkurencyjność.
Zmniejszenie zależności od rynku amerykańskiego
Producenci samochodów w Niemczech już teraz borykają się z licznymi problemami, takimi jak rosnąca konkurencja z Chin, wysokie koszty pracy czy spowolnienie w globalnym handlu. Na przykład w 2024 roku sprzedaż pojazdów elektrycznych spadła o 27%. W obliczu możliwych sankcji i ceł eksperci, tacy jak Jens Südekum z Uniwersytetu Heinrich-Heine w Düsseldorfie, sugerują dywersyfikację rynków. Unia Europejska zawarła już umowy handlowe z krajami Mercosur oraz Japonią, co może częściowo zrekompensować ewentualne straty.
„Jeśli rynek amerykański stanie się trudniejszy, niemiecki przemysł samochodowy i szerzej Unia Europejska, będzie szukać nowych klientów w innych częściach świata. Na przykład właśnie zawarliśmy umowę o wolnym handlu z południowoamerykańskimi krajami Mercosur, a także z. Japonia… To oczywiście trochę pomaga, ale nie zrekompensuje w pełni strat w Chinach i Stanach Zjednoczonych – przyznaje.
Ekonomiści są podzieleni w kwestii odpowiedzi na politykę Donalda Trumpa. Część z nich apeluje o działania odwetowe w postaci ceł na produkty amerykańskie. Jednak Rolf Langhammer z Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii ostrzega przed pochopnymi decyzjami. Według niego warto poczekać, aż groźby Trumpa zostaną rzeczywiście wcielone w życie.
„Musimy poczekać i zobaczyć, czy rzeczywiście wdroży zapowiedziane przez siebie środki. Dopóki są to jedynie groźby, musimy poczekać. Donald Trump zna siłę europejskiego rynku wewnętrznego i znaczenie, jakie ma on dla amerykańskich inwestorów. w tej chwili jest najsilniejszy, o ile negatywne skutki jego polityki nie będą odczuwalne dla rynku amerykańskiego” – mówi.
Koszty dla niemieckiej gospodarki
Jeśli polityka „Trumpa II” zostanie w pełni wdrożona, może to kosztować Niemcy choćby 180 miliardów euro i spowolnić wzrost gospodarczy o jeden punkt procentowy – ostrzega Bundesbank. Niemcy, które dopiero co zakończyły dwa lata recesji, mogą stanąć przed kolejnym wyzwaniem.
Donald Trump swoimi zapowiedziami wzbudza niepokój na arenie międzynarodowej. Niemiecki sektor motoryzacyjny, będący jednym z kluczowych filarów gospodarki kraju, stoi w obliczu poważnych wyzwań. Z jednej strony rośnie potrzeba dywersyfikacji rynków, z drugiej – Unia Europejska musi rozważyć strategię odpowiedzi na potencjalne sankcje.
Źródło: francetvinfo.fr