Od końca igrzysk olimpijskich w Paryżu regularnie chodzi do "przepychanek" medialnych między Sławomirem Nitrasem (ministrem sportu) a Radosławem Piesiewiczem (prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego). Jedną z kości niezgody między nimi jest wysokość wynagrodzenia Piesiewicza. Łukasz Jachimiak ze Sport.pl informował, iż Piesiewicz zarabiał średnio około 36 tys. złotych netto miesięcznie w 2024 r. O dużo wyższych kwotach na poziomie 100-150 tys. złotych miesięcznie mówił Nitras.
REKLAMA
Zobacz wideo Igrzyska olimpijskie 2040 w Polsce? Sławomir Nitras: Stać nas
Czytaj także:
Polski sędzia strzelił do zawodnika. Mamy odpowiedź związku. Katastrofa
- To jest kwota dużo większa niż ta, o której mówi pan Piesiewicz. Wiemy, iż miał co najmniej dwie umowy i zaraz po zeszłorocznych wyborach parlamentarnych zmniejszył sobie wynagrodzenie. Sednem sprawy jest transparentność Polskiego Komitetu Olimpijskiego i generalnie polskich związków sportowych. Nie mam nic przeciwko, żeby spółki Skarbu Państwa wspierały PKOl czy związki, ale musi być to robione pod kontrolą - mówił Nitras w Programie Trzecim Polskiego Radia.
A to nie jest jedyny temat, przy którym Nitras ma wątpliwości ws. pracy Polskiego Komitetu Olimpijskiego za rządów Piesiewicza.
Nitras reaguje na plotki o "balandze" w Domu Polskim. "Sytuacje gorszące"
Sławomir Nitras udzielił wywiadu "Przeglądowi Sportowemu Onet", w którym odniósł się m.in. do działań PKOl-u za rządów Radosława Piesiewicza. Minister sportu odniósł się do wieści, iż w trakcie igrzysk w Domu Polskim miała mieć miejsce "wielodniowa balanga". - Nie byłem na żadnej balandze. Trochę słyszałem na ten temat. Z tego, co wiem, dochodziło tam do sytuacji gorszących i wiem też, iż nikt nie powinien się tak zachowywać. Nie będę powtarzał plotek, ale za dużo tych informacji się pojawia, żeby w nie nie wierzyć - powiedział.
Czytaj także:
Sir Alex Ferguson sięgnął po milion dolarów! "Nie wierzyłem w to"
- Najistotniejsze jest to, iż ta sytuacja się więcej powtórzyć nie może. Ten cały sposób funkcjonowania, ostentacyjne szastanie pieniędzmi publicznymi, jak widać nie tylko na cele sportowe, po prostu więcej się nie powtórzą. Obiecałem prezesom, ale mogę obiecać też zawodnikom. Mogę obiecać wszystkim zawodnikom, którzy będą przygotowywali się, walczyli o kwalifikacje, a później startowali na igrzyskach, iż ta sytuacja, do której doszło na igrzyskach w Paryżu, więcej się nie powtórzy - dodał Nitras.
Dom Polski w trakcie igrzysk kosztował Polskę kilkanaście milionów złotych. - Nie ma nic złego w samym Domu Polskim w trakcie igrzysk. W Paryżu to zostało wypaczone. o ile to służy działaczom, gościom pana Piesiewicza, panu Piesiewiczowi i to w takich celach, i dzieje się to kosztem sportowców, to po prostu jest to nie do przyjęcia. Zrobię wszystko, żeby każdy, kto będzie nas reprezentować, czy to sportowiec, czy fizjoterapeuta, czy trener, miał poczucie, iż niczego mu nie zabraknie - tłumaczy minister sportu.
Okazuje się, iż od początku 2025 r. Nitras będzie miał możliwość sprawdzania pełnych sprawozdań finansowych związków sportowych, które zgłoszą się do Ministerstwa o dotację. Przez brak tego zapisu Nitras nie mógł prześwietlić PKOl-u po igrzyskach.
- Nie miałem instrumentów prawnych, żeby cokolwiek zrobić. Nie miałem, ale znalazłem. Natomiast, jeżeli chodzi o odwołanie prezesa Piesiewicza, to nigdy o to nie apelowałem ani nie wnioskowałem, bo nie mam takiego prawa. Szanuję niezależność Polskiego Komitetu Olimpijskiego, natomiast wydaje mi się, iż działacze tej instytucji wiedzą, iż dłużej to tak nie pojedzie - podsumował Nitras.