Dobrzycki: W Ekstraklasie jest „kult dziadostwa”

4 godzin temu

„Sukces lubi ciszę”. Taki cytat można znaleźć w co drugim motywacyjnym filmiku na Instagramie. Jest to jednak totalne zaprzeczenie tego, co dzieje się w Widzewie. Łódzki klub rozczarowuje, znajduje się ledwie punkt nad strefą spadkową, ale nie zraża to właściciela. Robert Dobrzycki w wywiadzie ze Sport.pl już teraz zapowiada kolejne inwestycje.

„Jestem ambitny”

Miała być nowa jakość i szybki marsz w górę tabeli. Jest 17 punktów po szesnastu meczach i nerwowe oglądanie się za siebie. Do licznych kompromitacji na boisku należy dorzucić jeszcze te poza nim. „Afera weselna”, karuzela trenerska i mnóstwo zmian w gabinetach dyrektorskich. Dobrzycki w rozmowie ze Sport.pl przyznaje, iż zderzenie z piłkarską rzeczywistością okazało się bardzo bolesne.

Marzyłem, iż będzie inaczej, szybciej, ale wiedziałem, iż będą wyboje po drodze. Proces budowy zespołu musi potrwać. Kilka punktów uciekło nam przez decyzje sędziowskie, kilka przez naszą nonszalancję w końcówkach. Drużyna jest młoda i niedoświadczona, ale ma jakość i potencjał. […] Mnie najbardziej szkoda mojego stresu, ale uczę się, jak żyć z krótkoterminową porażką. Jestem ambitnym człowiekiem, nie lubię przegrywać – stwierdził właściciel Widzewa.

Symbolem organizacyjnego chaosu stała się krótka kadencja trenera Patryka Czubaka, podczas której doszło do skandalu związanego z jego wyjazdem na wesele do Grecji. Dobrzycki nie ukrywa, iż poczuł się zawiedziony postawą szkoleniowca, któremu zaufał.

– Gdybym był na miejscu Patryka Czubaka, to nie poleciałbym na to wesele. Skupiłbym się na pracy. Troszeczkę się zawiodłem na podejściu trenera. […] Byłem zaskoczony. Nie spodziewałem się tego. Wyglądało to tak, jakbym dał swoim dzieciom mieszkanie i one by to mieszkanie zdemolowały, bo zamiast przyjęcia urządziłyby imprezę. Przyznam, iż poczułem lekkie rozczarowanie – ocenił Dobrzycki.

Dobrzycki: W Ekstraklasie jest „kult dziadostwa”

Mimo braku dobrych wyników, Dobrzycki nie zamierza zmieniać swojej filozofii zarządzania, która, jak twierdzi, stoi w opozycji do ligowych standardów. Właściciel Widzewa skrytykował działaczy polskich klubów za oszczędzanie na transferach. Ma zupełnie inne podejście, co widać po takich akcjach jak sprowadzenie Andiego Zeqiriego prywatnym samolotem.

Mam taką obserwację, iż w polskiej lidze jest trochę taki „kult dziadostwa”. jeżeli ktoś płaci mniej, to niby wygląda lepiej. No nie, w tej sytuacji wygląda gorzej. Czasami słyszę, iż klub nie zatrudnił jakiegoś piłkarza, bo ten był za drogi. To oznacza, iż kogoś nie stać na transfer, a zasłania się tym, iż dba o klub. Tak naprawdę przedstawia go w złym świetle. W moim biznesie tak to nie działa. Nie chcę być dumny z tego, iż nie wziąłem zawodnika, bo on chciał za dużo zarabiaćstwierdził.

Obecnie trenerem Widzewa jest Igor Jovićević, ale, jak podkreśla miliarder – Nie gwarantuję, iż po dwóch, trzech porażkach nie straci pracy.

Zimą Widzew planuje kolejne wzmocnienia, celując w defensywę oraz w Polaków, którzy dadzą klubowi „widzewski charakter„. Czy w końcu „skromne podejście” zagwarantuje drużynie awans w tabeli?

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

  • A idźcie z takim Widzewem…
  • Wielki dzień Lecha. Radomiak rozbity, Agnero z golem!
  • Sprawdzamy: czy mecz Jagiellonia – GKS można było uratować?
  • Polskie kluby znów ukarane przez UEFA!

Fot. Newspix

Idź do oryginalnego materiału