Obie ekipy miały swoim kibicom sporo do udowodnienia po pierwszej kolejce. GKS przegrał wtedy u siebie 0:1 z Rakowem Częstochowa, ale zaprezentował się naprawdę mizernie. Z kolei podopieczni Leszka Ojrzyńskiego ulegli w takich samych rozmiarach z Widzewem w Łodzi. Co jednak w szczególności musiało irytować szkoleniowca legendarnej kieleckiej "Bandy Świrów", w jego obecnej drużynie zabrakło walki. Zwykłej piłkarskiej zadziorności.
REKLAMA
Zobacz wideo Syn Jana Urbana skradł show! "Będę musiał się przejechać"
Odmienione Zagłębie było bardziej konkretne
Ojrzyński najwyraźniej przez kolejne dni musiał wbijać swoim zawodnikom do głów to, iż na boisku wybaczy wiele, ale na pewno nie brak zaangażowania. "Miedziowi" od początku wyszli bowiem bojowo nastawieni na drużynę gospodarzy. A jako, iż podopieczni Rafała Góraka również starali się nie kryć za podwójną gardą, to Ekstraklasa kolejny raz w tej kolejce uraczyła nas niezłym widowiskiem.
Kłopot GKS-u polegał na tym iż w swoich ofensywnych staraniach goście byli znacznie konkretniejsi w pierwszej połowie. Wszystko za sprawą duetu Adam Radwański - Marcel Reguła. W 15. minucie Zagłębie założyło dobry pressing, który poskutkował odzyskaniem piłki blisko pola karnego rywali. W efekcie ta powędrowała w szesnastkę do Radwańskiego, który przed bramką wypatrzył Regułę. 18-latkowi pozostało tylko wykończyć akcję.
Lubinianie w 45 minucie podwyższyli wynik meczu. Chwilę wcześniej w polu karnym GKS-u Reguła pokusił się na efektowny strzał przewrotką. Stojący przed nim Lukas Klemenz najwyraźniej nie spodziewał się takiego uderzenia i zaskoczony powstrzymał je zagraniem ręką. Wprawdzie arbiter Marcin Szczerbowicz musiał w tej sytuacji wspomóc się powtórką wideo przy monitorze VAR, ale podjął słuszną decyzję o rzucie karnym. Do stojącej na jedenastym metrze piłki podszedł Radwański, który następnie mógł po strzelonej bramce zakomunikować światu, iż spodziewa się potomka.
Czy piłkarze w żółtych strojach w pierwszej połowie mogli czymś odpowiedzieć na te trafienia? Cóż, ich najkonkretniejsza sytuacja była zarazem najbardziej kuriozalną w całym meczu. Kiedy gra toczyła się przed polem karnym Zagłębia, jeden z graczy gości po prostu złapał piłkę w ręce, gdyż usłyszał gwizdek. Jak się okazało, dźwięk dobiegał z trybun, więc arbiter podyktował rzut wolny dla Katowic. Po stałym fragmencie piłka jednak przeszła obok prawego słupka bramki strzeżonej przez Dominika Hładuna.
Niespokojna próba dowiezienia wyniku. Bartosz Nowak show!
Na drugą połowę "Miedziowi" wychodzili z dwiema bramkami zapasu, które mocno wpłynęły na zmianę ich nastawienia w tym spotkaniu. Oczywiście trudno było wymagać, by Zagłębie przez cały mecz napierało na rywala, jednak w ich przypadku, wajcha została przekręcona aż za bardzo w drugą stronę. Goście zupełnie oddali inicjatywę GKS-owi.
Ta postawa zemściła się na nich już w 54 minucie. Napierający GKS wywalczył wtedy rzut wolny z okolicy dwudziestego metra. Do piłki podszedł Bartosz Nowak, który planował wrzucić piłkę w pole karne tak, by jeden z kolegów zamknął jego zagranie. Jednak wrzucił ją tak głęboko, iż futbolówka skozłowała metr przed zaskoczonym Hładunem, wpadając do bramki. Warto w tej akcji pochwalić także zachowanie Klemenza, który skupił na sobie uwagę obrońców Zagłębia, w ten sposób rehabilitując się nieco za sprokurowany rzut karny z pierwszej połowy.
Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego najwyraźniej jednak nie wzięli sobie do serca tego sygnału ostrzegawczego. Ani też następnych, jak groźnej sytuacji Klemenza, który domagał się faulu w polu karnym (niesłusznie) czy świetnego strzału Wędrychowskiego.
Wreszcie nadeszła 81 minuta, w której kolejną akcję przeprowadził Nowak. Tym razem kapitan GKS-u zabawił się w polu karnym z obrońcami gości i płaskim strzałem skierował piłkę w stronę bramki Hładuna, który ponownie skapitulował! Tym samym remis stał się faktem.
Gościom z Lubina trzeba oddać, iż końcówka spotkania należała do nich. Starali się jeszcze wyrwać zwycięstwo, ale przed stratą trzeciego gola GKS uratowały ofiarne interwencje Jędrycha i Czerwińskiego. Mimo wszystko trudno nie dojść do wniosku, iż "Miedziowi" mogliby uniknąć tych kłopotów, gdyby tylko nie przespali sporej części drugiej połowy, dając dojść gospodarzom do głosu.
GKS Katowice 2:2 Zagłębie Lubin
Bramki: 0:1 Reguła (15'), 0:2 Radwański (45'), 1:2 Nowak (54'), 2:2 Nowak (81')