Diogo Jota i Andre Silva zginęli 3 lipca w wypadku samochodowym na autostradzie A-52. Przyczyną wypadku była pęknięta opona oraz przekroczenie prędkości. Obaj zginęli na miejscu. Dwa dni później odbył się ich pogrzeb.
REKLAMA
Zobacz wideo Jan Urban nie boi się stawiać na młodych. Kosecki: Wtedy Furman był najlepszy na boisku
Dlaczego nie było go na pogrzebie Joty i Silvy? Cristiano Ronaldo się tłumaczy
W uroczystościach pogrzebowych brali udział nie tylko bliscy obu piłkarzy, ale również liczne osoby ze świata piłki - m.in. Virgil van Dijk, Andy Robertson, Cody Gakpo, Bruno Fernandes, Ruben Dias, Bernardo Silva czy Joao Felix. Uwagę wielu mediów oraz kibiców zwróciła nieobecność Cristiano Ronaldo. W ostatniej rozmowie z Piersem Morganem Portugalczyk postanowił się wytłumaczyć.
- Są dwa powody. Wielu ludzi mnie krytykuje i się tym nie przejmuję, bo o ile żyjesz w zgodzie ze swoim sumieniem, to nie musisz się martwić tym, co ludzie o tobie powiedzą. Po pierwsze - po śmierci mojego ojca ani razu nie pojawiłem się na cmentarzu. Po drugie, znasz mnie i wiesz, jaką mam reputację. Gdziekolwiek nie pójdę, to jest cyrk. Nie poszedłem na pogrzeb Joty, bo cała uwaga byłaby skupiona na mnie, a tego nie chciałem - wyjaśnił.
- Ludzie mogą mnie krytykować, ale czułem się dobrze z tą decyzją. Nie muszę iść na pogrzeb tylko po to, żeby ludzie zobaczyli, iż byłem. Myślałem o jego rodzinie i nie potrzebowałem kamer, które byłyby tam tylko po to, żeby mnie obserwować - dodał.
Diogo Jota rozegrał łącznie 49 meczów w reprezentacji Portugalii. Jego brat Andre Silva również był piłkarzem, grał w FC Penafiel. Ich pogrzeb nie był jedynym tematem poruszonym w trakcie rozmowy Piersa Morgana z Cristiano Ronaldo. W pewnym momencie Portugalczyk zaczął mówić o... Donaldzie Trumpie.

3 godzin temu














