Choć mecz pomiędzy Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa a Betard Spartą Wrocław został rozpoczęty, zakończył się przedwcześnie po groźnym upadku Macieja Janowskiego w 14. biegu. Spotkanie, które miało być świętem czarnego sportu, przerodziło się w pokaz kontrowersji, problemów torowych i pytań o bezpieczeństwo.
Problemy z torem przy ul. Olsztyńskiej w Częstochowie pojawiły się już podczas prób toru. Pomimo intensywnych prac nawierzchniowych tuż przed rozpoczęciem meczu, tor nie został doprowadzony do optymalnego stanu. Sędzia dopuścił zawody do rozegrania, ale w trakcie spotkania narastała krytyka dotycząca warunków torowych i potencjalnego zagrożenia dla zawodników.
Głos w sprawie zabrał trener Sparty Wrocław Dariusz Śledź, który nie szczędził ostrych słów.
– Podjęto decyzję, iż jedziemy te zawody. Czy takich zawodów chcemy oglądać? Myślę, iż to kibice powinni odpowiedzieć na to pytanie. Robimy wszystko, żeby czynić ten sport jak najbardziej bezpiecznym, martwimy się o bandy, ciągle mówimy bardzo głośno o bezpieczeństwie zawodników. A później sami sobie fundujemy takie widowiska. To chyba cały komentarz – powiedział Śledź.
Szkoleniowiec nie miał też wątpliwości co do stanu toru.
– Ten tor był ciężki, wymagający, a przede wszystkim niebezpieczny. Oczywiście jeździliśmy na różnych torach. Dzisiaj też zawodnicy jeżdżą w różnych ligach. Natomiast jesteśmy tutaj, w Polsce – dodał.
Spotkanie zakończyło się wynikiem 46:31 dla Włókniarza, ale to nie wynik, a kwestie bezpieczeństwa są teraz najczęściej komentowane. Choć początkowo sędzia był chwalony za dopuszczenie zawodów, z każdą kolejną gonitwą przybywało wątpliwości i krytycznych głosów – szczególnie w kontekście braku prac nad zewnętrzną częścią toru, gdzie zalegały coraz większe ilości luźnego materiału.
Zarówno byli zawodnicy, jak i obecni żużlowcy, wskazywali, iż w takich warunkach użycie ciężkiego sprzętu mogłoby całkowicie uniemożliwić rozegranie meczu. Wśród kibiców pojawiają się też pytania, dlaczego zawody były kontynuowane po 8. biegu – czyli po osiągnięciu minimalnego progu do zaliczenia wyniku – mimo oczywistych problemów z bezpieczeństwem. Odpowiedzi najprawdopodobniej już nie poznamy, ale jedno jest pewne: spotkanie w Częstochowie na długo pozostanie tematem numer jeden wśród kibiców żużla w całej Polsce.

