Co za mecz Sabalenki w Pekinie! Szaleństwo. "Co tutaj się wydarzyło?"

1 tydzień temu
Zdjęcie: Screen portal X


Tradycji stało się zadość. Trzeci z rzędu mecz Aryny Sabalenki z Karoliną Muchovą trwał trzy sety i był bardzo długi. Tym razem zawodniczki walczyły w Pekinie prawie trzy godziny! O losach awansu do półfinału zadecydowała pasjonująca końcówka, po której Iga Świątek otrzymała świetną wiadomość.
Była połowa decydującego, trzeciego seta. Rozpędzona Aryna Sabalenka (2. WTA) prowadziła 4:2. Od tego momentu Karolina Muchova (Czechy, 49. WTA) wygrała trzy gemy z rzędu! Stratę przełamania odrobiła po trudnym, wyrównanym ósmym gemie, w której udało się jej wygrać dopiero czwartego break-pointa! Pomogła też Białorusinka, która przy równowadze popełniła dwa niewymuszone błędy. Jej frustracja trwała, bo przy 4:5 i serwisie popełniła dwa z rzędu niewymuszone błędy, a po chwili Muchova zagrała kapitalnego winnera z forhendu. W efekcie Czeszka miała trzy piłki meczowe! Już przy pierwszej Białorusinka wyrzuciła piłkę w aut. Muchova wygrała 10 ostatnich piłek meczu i nie trzy, a choćby cztery gemy z rzędu! Coś, co wydawało się chwilę wcześniej praktycznie niemożliwe, stało się faktem.


REKLAMA


Zobacz wideo Co dalej z Igą Świątek? "Przeżyła ogromne napięcie. To był wielki cios"


- Jak to się stało, kiedy to się stało? Zadaje sobie pytanie - co tutaj się wydarzyło? Naprawdę trudno odpowiedzieć. Biegły razem maraton. Do 42 kilometra trzymały się razem, ale w ostatnich 195 metrach Muchova odjechała. Przecież było bezpiecznie dla Sabalenki, jej przewaga była zarysowana - mówili komentatorzy Canal+Sport.
Znów trzy sety w meczu Sabalenka - Muchova
6 - prawie tyle godzin trwały dwa poprzednie mecze Aryny Sabalenki z Karoliną Muchovą WTA). W obu lepsza była Muchova w ponad trzygodzinnym starciu w Roland Garros (7:6, 6:7, 7:5) i ponad dwuipółgodzinnym pojedynku z Cincinnati (6:7, 6:3, 6:2). To zwiastował wielkie emocje w Pekinie i rzeczywiście tak było!
Pierwszy set rozstrzygnął się dla kibiców w najlepszy możliwy sposób - tie-breakiem. Wcześniej Sabalenka przy stanie 5:4 i serwisie rywalki nie wykorzystała dwóch piłek setowych. Obie zawodniczki w tym roku miały dodatki bilans tie-breaków - Białorusinka 5:1, a Czeszka 4:1.
Tie-break Czeszka rozpoczęła od znakomitego skrótu i pięknego winnera z forhendu. Po chwili jednak popełniła podwójny błąd serwisowy. Sabalenka odpowiedziała wyśmienicie, bo skutecznym wolejem przy siatce, a potem winnerem z forhendu i prowadziła 3:2. Po chwili jednak przegrała trzy akcje z rzędu. Po niewymuszonym błędzie z forhendu i dużym aucie za linię końcową wiceliderka światowego rankingu przegrywała 3:5. Gdy zegar pokazywał godzinę, dwanaście minut gry Czeszka prowadziła 6:4, serwowała i miała dwie piłki setowe. Przy pierwszej Sabalenka kapitalnie zagrała z forhendu i rywalka posłała piłkę slajsem w siatkę. Przy drugiej doszło do pięknej wymiany przy siatce, w której lepsza była Czeszka i wygrała tie-breaka 7:5!


Dla Sabalenki był to pierwszy przegrany set po siedmiu przegranych spotkaniach z rzędu. Wydawało się, iż jej seria 15 zwycięstw z rzędu! może zostać przerwana.
Drugi set Białorusinka rozpoczęła imponująco. Już w pierwszym gemie przełamała Czeszkę, a potem swoje podanie wygrała do zera. Mało tego, przy stanie 3:1, po podwójnym błędzie serwisowej Muchovej miała szansę na podwójne przełamanie. Czeszka potrafiła się jednak wtedy jeszcze obronić. Nie miała już za to szans przy stanie 2:4. Wtedy przy wyniku 30:30 Sabalenka zagrała dwa winnery - najpierw przy siatce z forhendu, a potem z returnu z bekhendu, po którym rywalka choćby nie ruszyła do piłki.
- 13 winnerów przy zaledwie czterech niewymuszonych błędach turniejowej jedynki w drugim secie - podał wtedy statystykę Bartosz Ignacik, komentator Canal+Sport. Po chwili Sabalenka wygrała 6:2 w partii trwającej 39 minut.
Na początku decydującego seta doszło do powtórki z drugiego. Białorusinka znów na początku zdobyła przełamanie - tym razem już w pierwszym gemie. Przy równowadze Czeszka popełniła dwa błędy z rzędu (najpierw z forhendu wyrzuciła piłkę za linię końcową, a potem z bekhendu z końcowej linii trafiła w siatkę) - oba wymuszone po mocnych atakach Sabalenki. To jednak nie był koniec emocji, bo Muchova już w czwartym gemie odrobiła stratę przełamania i było 2:2.


Białorusinka błyskawicznie pokazała swoją wielką klasę. Natychmiast przełamała Czeszkę. I to w jakim stylu - bez straty punktu i we wszystkich czterech punktach to ona zdecydowanie dyktowała warunki gry. A potem doszło do niespodziewanych zdarzeń w końcówce spotkania. Po tej porażce Sabalenka na pewno nie będzie liderką światowego rankingu po turnieju w Wuhan. Pozostanie nią Iga Świątek.
Muchova w półfinale turnieju w Pekinie zmierzy się ze zwyciężczynią piątkowego meczu: Mirra Andriejewa (Rosja, 22. WTA) - Qinwern Zheng (Chiny, 7. WTA).


Ćwierćfinał w Pekinie: Aryna Sabalenka - Karolina Muchova 6:7 (5:7), 6:2, 4:6
Idź do oryginalnego materiału