Polki bardzo udanie rozpoczęły zmagania w Lidze Narodów 2025. Tajlandia nie miała większych szans w starciu z naszą drużyną, która we wszystkich trzech setach okazywała się lepsza w kluczowych momentach. Szczególnie istotny był drugi set, wygrany przez Polki 26:24. Była to jedyna realna okazja dla rywalek na zagrożenie drużynie Stefano Lavariniego. Nie została wykorzystana, a polski zespół wykorzystał to bezlitośnie, wygrywając za pełną pulę.
REKLAMA
Zobacz wideo Marcin Gortat o kolejnej edycji Wielki Mecz Gortat Team vs NATO Team. "Pojawi się wiele gwiazd i zobaczymy mocny pojedynek"
Chinki polskim koszmarem
To samo udało się dzisiejszym rywalkom Polek, czyli Chinkom. Gospodynie pierwszego turnieju VNL pewnie pokonały Belgijki 3:0 (25:18, 27:25, 25:13) i pokazały, iż od samego początku będą tak samo groźne jak adekwatnie zawsze. Azjatki to trzykrotne medalistki Ligi Narodów, które nigdy nie ukończyły tych rozgrywek na niższym miejscu niż szóste (2022 rok). W 2023 roku to one zamknęły drogę do finału Polkom, wygrywając w półfinale 3:0. Również bez straty seta ograły naszą kadrę w fazie grupowej w zeszłym roku, zatem było za co się rewanżować.
Demony się przegania! Kapitalny początek Polek
Pierwszy set długo był niezwykle wyrównany. Oba zespoły szły punkt za punkt. Polki trzymały skuteczność dzięki kapitalnej grze Martyny Czyrniańskiej i Magdaleny Stysiak. Ta pierwsza miała 5/5 w ataku! Najważniejsza okazała się końcówka. Kapitalnie na zagrywce spisała się wówczas Agnieszka Korneluk, która w kluczowym momencie posłała asa serwisowego. Pozwoliło to zbudować trzypunktową przewagę. Przewagę utrzymaną do końca! Piękny atak Czyrniańskiej zakończył seta zwycięstwem Polek 25:22!
Chinki pokazały pazur. Jednak Polska miała dziś skuteczne środki na drapieżniki
Tak kolorowo nie było niestety w drugiej partii. Z początku jeszcze szło dobrze, ale od stanu 7:7 Polki się pogubiły. Problemy na przyjęciu miała Martyna Łukasik, zablokowana została Magdalena Stysiak, a Chinki się rozkręciły. Efektem było ich prowadzenie 18:12. Po dobrym wejściu z ławki Malwiny Smarzek i asie serwisowym Alicji Grabki pojawiła się nadzieja, iż może Polki jeszcze odwrócą wynik. Zniwelowały stratę tylko do dwóch punktów. Niestety końcówka to znów kapitalna gra Chinek, które potrafiły od czasu do czasu wybronić taką piłkę, iż aż trudno było uwierzyć. Ostatecznie rywalki wygrały tego seta 25:20.
Nasz zespół potrzebował szybkiego resetu i taki też właśnie nadszedł! Polki doskonale zaczęły trzecią partię. Wróciła skuteczność, uspokoiło się przyjęcie. Trafił się co prawda słabszy moment, gdy Chinki zdobyły cztery punkty z rzędu i wyszły na prowadzenie 11:10. Jednak ten set należał do Polek i one nie zamierzały go oddać! Łukasik tym razem postraszyła własną zagrywką, a kolejną świetną zmianę dała Smarzek. Rezerwowa atakująca nie tylko kończyła akcje, ale też potrafiła postraszyć blokiem. Nasza kadra wygrała tego seta do 19!
Polkom dziś nie było straszne absolutnie nic! Co za gra!
Jak dotąd, gdy Polki dobrze zaczynały seta, to go wygrywały. Gdy zaś słabo w niego wchodziły, były kłopoty. W czwartym secie nasza kadra postanowiła udowodnić, iż z kłopotów potrafi wychodzić! Chinki prowadziły 7:4, ale właśnie wtedy rozpoczął się kapitalny okres gry Polek. Korneluk szalała na środku, serwis przynosił przewagi sytuacyjne. Wyglądało to doskonale. Do tego oba skrzydła dawały mnóstwo w ataku, to był naprawdę doskonały mecz Stysiak i Czyrniańskiej.
Właśnie ta skuteczność w ataku sprawiała, iż Polki nie dały się już Chinkom zbliżyć! Odskoczyły na 18:14, a potem nijak nie dały rywalkom tego odrobić! Zwycięstwo w secie 25:21 i wielki triumf w jaskini chińskiego smoka 3:1! Reprezentacja Polski popsuła gospodyniom zabawę i ma komplet sześciu punktów po dwóch meczach. Ze zniecierpliwieniem czekamy na sobotę 7 czerwca, gdy o 9:00 czasu polskiego nasza kadra zagra z Turcją!