Jessica Pegula i Coco Gauff trafiły do grupy Stefanie Graf. W niedzielę we wcześniejszym spotkaniu tej grupy Aryna Sabalenka pewnie pokonała Jasmine Paolini (6:3, 6:1). Białorusinka imponowała m.in. asami serwisowymi. Amerykanki poszły natomiast w nieco inną stronę.
REKLAMA
Zobacz wideo Iga Świątek? "Trudny temat". Karol Strasburger z ważnym przesłaniem
WTA Finals. Zaskakujący początek meczu Gauff - Pegula
W pierwszych pięciu gemach spotkaniach pomiędzy Gauff a Pegulą doszło do... pięciu przełamań. Na tym poziomie to rzadko spotykane. Bywały jednak momenty, w których widzowie podnosili się z miejsc. Można to było zobaczyć w akcji, która dała Peguli prowadzenie 3:2. Starsza z Amerykanek zakończyła w piękny sposób akcję przy siatce.
Za moment natomiast dała popis przy własnym serwisie. Pojawił się as, pojawił się luz i wreszcie można było oglądać, jak dana tenisistka wygrywa gema przy swoim podaniu. Prowadzenie 4:2 dało już Peguli spory komfort, który potrafiła wykorzystać w dalszej części seta. Gauff wreszcie zdobyła gema, serwując, ale chwilę później rywalka odpowiedziała.
Wówczas 21-latka zaprezentowała ponownie kiepski poziom podania. W dziewiątym gemie zanotowała dwa podwójne błędy serwisowe, a Pegula wykorzystała trzecią piłkę setową, zwyciężając 6:3.
Zmiana nastawienia Gauff. Mnóstwo zwrotów akcji
Po nieudanej pierwszej partii Gauff była niezwykle zmotywowana na inaugurację drugiej. Od razu przełamała Pegulę, grając ofensywnie. Mógł się podobać jeden z jej forhendów. Później jednak znów miała problem z serwisem. Uwagę przykuwały szczególnie kłopoty z drugim podaniem. Tym razem jednak nie miało to odzwierciedlenia pod względem negatywnym. Choć w czwartym gemie Pegula wywalczyła sobie dwa break-pointy, to nie była w stanie ich wykorzystać.
W drugim secie spotkanie mogło się już bardziej podobać. Pojawiło się kilka efektownych wymian, a obie panie pilnowały też własnego podania, co wcześniej wcale przecież nie było oczywistością. Przy stanie 5:3 dla Gauff oglądaliśmy niezwykle wyrównany gem, nie brakowało gry na przewagi, ale ostatecznie Pegula nie dała się przełamać i graliśmy dalej w tej partii.
Czytaj także: Było już 4:1. Sabalenka nie mogła uwierzyć w to, co zaczęła robić Paolini
A później działy się rzeczy niesamowite. Koszmary Gauff wróciły i zanotowała dwa podwójne błędy serwisowe, pomagając Peguli. Kiedy jednak doszło do wyrównania na 5:5, to młodsza z Amerykanek zagrała kapitalnego gema, przełamując rywalkę. Wszystko zakończyło się potężnym winnerem Gauff z bekhendu.
Cóż jednak z tego, skoro 21-latka ponownie nie była w stanie domknąć seta! W kolejnym gemie znów została przełamana, kończąc go... trzema podwójnymi błędami serwisowymi. Doszło zatem do tie-breaka, a w nim walka była wyrównana. Gauff radziła sobie zdecydowanie lepiej przy własnym podaniu niż wcześniej. Wygrała tie-breaka 7-4 i doprowadziła do trzeciej partii.
Co za poziom. Gauff i Pegula dały show
Już pierwszy gem decydującej partii był kapitalny. Obie panie weszły na świetny poziom, oglądaliśmy emocjonujące wymiany, nie raz kończone przy siatce. Tymczasem Gauff zakończyła gema... podwójnym błędem serwisowym i Pegula ją przełamała już na starcie. Chwilę później to 32-latka straciła podanie. Tych przełamań widzieliśmy dość sporo w niedzielnym spotkaniu.
Bardzo istotny był piąty gem, gdzie Pegula po niesamowitym pokazie tenisa przełamała Gauff, a chwilę później w pewny sposób utrzymała podanie. Prowadziła już wtedy 4:2 i była to praktycznie taka sama sytuacja jak w pierwszym secie.
Później jednak ponownie 32-latka zdobyła gema, bo Gauff ponownie zaczęła jej pomagać. Trzecia zawodniczka rankingu WTA chyba zdawała sobie sprawę, iż ma małe szanse na zwycięstwo. Pegula tymczasem w pewny sposób zamknęła mecz, wygrywając trzeciego seta 6:2. Spotkanie potrwało ponad dwie godziny.
Jessica Pegula - Coco Gauff 6:3, 6:7 (4), 6:2

9 godzin temu









.png)



