Cały świat zobaczył, co zrobił Szczęsny. Ekspert wydał wyrok. Niestety

2 godzin temu
Mało brakowało, a FC Barcelona sensacyjnie przegrałaby wyjazdowy mecz Ligi Mistrzów z Clubem Brugge. W doliczonym czasie gry Belgowie zdobyli czwartą bramkę, ale VAR zalecił jej anulowanie. Uznano, iż Wojciech Szczęsny był faulowany przez Romeo Vermanta. Eksperci w Hiszpanii są w tej sprawie jednak podzieleni. Część z nich krytykuje Szczęsnego.
Wojciech Szczęsny zaryzykował w końcówce meczu, kiedy postanowił kiwać się, będąc pod presją ze strony Romeo Vermanta. Wejście wślizgiem Belga sprawiło, iż polski bramkarz stracił piłkę, a 21-latek mógł strzelić do pustej bramki. Club Brugge przez moment cieszył się z sensacyjnego prowadzenia 4:3, ale sędzia anulował bramkę przy gwizdach niezadowolenia publiczności.

REKLAMA







Zobacz wideo Kosecki o Krychowiaku: To był prawdziwy lider, nigdy nie narzekał



Szczęsny chciał zwieść rywala, zmienić kierunek biegu. Vermant trafił wślizgiem w nogę Polaka, co spowodowało utratę równowagi. Ale były wątpliwości, czy Szczęsny celowo szukał kontaktu z atakującym, po którym mógł upaść na murawę.


Kontrowersja w meczu Barcelony z udziałem Szczęsnego. Eksperci w Hiszpanii podzieleni
Ta kluczowa sytuacja z końcówki meczu Ligi Mistrzów wywołała dyskusje i kontrowersje m.in. w Hiszpanii. Eksperci są podzieleni. Archivo VAR, które jest regularnie recenzuje występy hiszpańskich sędziów i zdarzenia w meczach hiszpańskich drużyn w Europie, oceniło, iż tutaj był faul i Anthony Taylor dobrze zrobił, anulując trafienie Vermanta.


"Szczęsny zbiega do środka, a Vermant trafia go lewą nogą w szarży. To jest faul. Choć nie było to wejście o dużej sile i intensywności, to wystarczyło, by uniemożliwić Polakowi kontynuowanie gry z piłką przy nodze" - czytamy w krótkiej analizie w mediach społecznościowych.






Innego zdania jest za to Alfonso Perez Burrull, były arbiter, sędzia międzynarodowy FIFA w latach 2002-2009. 59-latek stwierdził na antenie Radia Marca, iż VAR w ogóle nie powinien tutaj interweniować. Przekonuje, iż Szczęsny sam prosił się o kłopoty, a jego zachowanie określił jako lekkomyślne. Dlatego gol dla Brugii, który mógł dać zwycięstwo, powinien zostać uznany.



- Nie widzę faulu Vermanta na Szczęsnym. Kluczem do tej akcji jest to, iż bramkarz sam zagrał piłkę do tyłu. To było bardzo ryzykowne, lekkomyślne zagranie bramkarza Barcelony. Poczuł lekki kontakt i upadł. Pierwotna decyzja sędziego powinna była zostać utrzymana w mocy i nie powinien był korzystać z VAR-u, aby ją zmienić - skomentował.
Zobacz też: Burza po tym, co zrobił Szczęsny. Van Basten nie wytrzymał
Barcelona zremisowała z Brugią 3:3 i wywiozła z Belgii tylko jeden punkt. W tabeli Ligi Mistrzów jest na 11. miejscu z siedmioma punktami na koncie. To dałoby jej prawo gry w play-offach w lutym przyszłego roku.
Idź do oryginalnego materiału