Były prezes Lechii kontratakuje. "Fake news i dezinformacja"

3 godzin temu
Zawrzało po ostatniej publikacji portalu trojmiasto.pl na temat Vanji Milinkovicia-Savicia. Na poważne zarzuty odpowiedział Adam Mandziara, były prezes Lechii Gdańsk. 57-latek poinformował, iż rozważa podjęcie kroków prawnych wobec dwóch osób.
Vanja Milinković-Savić był piłkarzem Lechii Gdańsk od stycznia 2016 do lipca 2017 roku. Następnie trafił do Torino, a w ostatnim okienku transferowym zasilił Napoli za kwotę 15 mln euro. Maciej Słomiński z portalu trojmiasto.pl poinformował, iż początkowo Lechia zapewniła sobie 5 procent od kolejnego transferu bramkarza, ale w 2018 roku zrzekła się tego zapisu.


REKLAMA


Zobacz wideo Telenowela z transferem Puchacza. Żelazny: On chce się bawić w bycie influencerem


Lechia będzie prowadzić dochodzenie
W rozmowie z portalem trojmiasto.pl Paolo Urfer podkreślił, iż Lechia Gdańsk podjęła kroki prawne, by ustalić przyczyny zrzeczenia się od Torino pięciu procent należnych klubowi od kolejnego transferu zawodnika. Ponadto klub chce się upewnić, czy nie doszło do defraudacji środków. Będą prowadzone wyjaśnienia w tej sprawie, ponieważ brak zarobku z kolejnej sprzedaży Milinkovicia-Savicia ewidentnie działa na szkodę klubu.
- Mamy prawo podejrzewać, iż poprzedni zarząd uzyskał przedpłatę, ale środki nie trafiły na rachunek bankowe Lechii, co powinno mieć miejsce w takiej sytuacji - podkreślił Urfer.
W czasie transferu Milinkovicia-Savicia do Torino prezesem klubu był Adam Mandziara. Na Instagramie były sternik Lechii odniósł się do wypowiedzi Urfera oraz tekstu Słomińskiego.
Przedstawił swoją wersję wydarzeń i zarazem zagroził, iż być może podejmie kroki prawne wobec dziennikarza i obecnego prezesa gdańskiego klubu.


Mandziara wściekły. Oto oświadczenie
"W artykule z 10 września 2025 roku na portalu Trojmiasto.pl o kulisach transferu Vanji Milinkovicia-Savicia pojawiły się informacje, które są nieprawdziwe. To klasyczny fake news i dezinformacja, mające na celu świadome wprowadzanie czytelników w błąd" - podkreślił Mandziara na Instagramie.
"Jak było naprawdę? W 2018 roku Lechia Gdańsk zrezygnowała z 5% udziału w przyszłej sprzedaży zawodnika. Dlaczego? Kwota transferu 2,6 mln euro była płatna w ratach przez trzy lata. Z powodu problemów z płynnością finansową klub musiał skorzystać z przedpłaty. Warunkiem bezwzględnym do szybkiego otrzymania środków (zamiast czekania na nie trzy lata) było zrzeczenie się tych 5% od ewentualnego transferu piłkarza w przyszłości. To normalna praktyka w biznesie piłkarskim. Wszystkie pieniądze od Torino oraz przedpłata trafiły bezpośrednio i w całości na konta Lechii. Łączna kwota otrzymana przez Lechię była choćby znacznie wyższa niż ustalone 2,6 mln euro" - kontynuował.


"To, iż Paolo Urfer jako prezes i współwłaściciel Lechii Gdańsk bez sprawdzenia dokumentów i jednoznacznych wpływów na konta bankowe wypowiada takie rzeczy w mediach, jest nie tylko absolutnie dyletanckie, ale też rażąco nieodpowiedzialne i świadczy wręcz o niedbalstwie" - dodał.
"A to, iż dziennikarz Maciej Słomiński powtarza teraz te informacje jak papuga, bez żadnej weryfikacji i zachowania rzetelności, niestety nie jest niczym nowym. W związku z powyższym analizujemy możliwość podjęcia kroków prawnych wobec Paolo Urfera i Macieja Słomińskiego" - zakończył.


Czytaj także: To się dzieje! Legia zarobi fortunę za transfer gwiazdora
Obecny sezon Lechia Gdańsk rozpoczęła, mając -5 punktów na koncie. w tej chwili już z zerowym dorobkiem wciąż zajmuje ostatnie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy.
Idź do oryginalnego materiału