Cole Hocker walczył o awans do finału w biegu na 1500 metrów. Ostatecznie zajął drugie miejsce, finiszując z czasem 3.36,67. Jednak już chwilę po przekroczeniu linii mety pojawiły się kontrowersje. Wszystko przez to, iż na ostatniej prostej Amerykanin musiał przebijać się przez gąszcz rywali.
REKLAMA
Zobacz wideo Pewny awans Fajdka do finału na mistrzostwach świata w Tokio. "Duży spokój z mojej strony"
Mistrz olimpijski zdyskwalifikowany z mistrzostw świata
"Hocker był zablokowany po wewnętrznej stronie, bez możliwości ucieczki – tak jak rok temu w finale olimpijskim. W pewnym momencie zobaczył lukę, która się otworzyła, i przedarł się przez nią, uderzając w Niemca Roberta Farkena, a następnie urwał się rywalom, ostatecznie zajmując drugie miejsce" - relacjonował "The Guardian".
Zobacz też: Duplantis znowu pokazał, iż jest kosmitą. To, co zrobił, przeszło do historii
Według sędziów lekkoatleta utrudnił rywalizację Niemcowi Farkenowi, który ostatecznie zajął 10. miejsce. World Athletic ostatecznie postanowiło zdyskwalifikować 24-latka za "popchnięcie". "The Guardian" przytacza przepisy federacji, które mówią o "kontakcie fizycznym z innym sportowcem lub sportowcami, do którego doszło w jednym lub kilku przypadkach i który skutkuje nieuczciwą przewagą, lub powoduje obrażenia, lub krzywdę u nich, lub w konsekwencji u innego sportowca, lub sportowców" - czytamy.
Reakcja lekkoatlety na to, co się stało
Po wyścigu Cole Hocker powiedział: "Było ciasno, szukałem jakiejkolwiek luki, jaką mogłem znaleźć. (...) Starałem się, jak mogłem, żeby przebiec jak najczyściej" - oświadczył, cytowany przez serwis.
Apelacja drużyny USA została odrzucona i ostatecznie Cole'a Hockera nie zobaczymy w finale biegu na 1500 metrów, który zaplanowany został na środę 17 września o godz. 15:20. W rywalizacji weźmie udział jego rodak - Jonah Koech, któremu udało się zakwalifikować do finału.