Było już 25:19 i 9:6! Wielki zwrot w walce o ćwierćfinał MŚ

1 godzina temu
Większość gwiazd zrobiła sobie przerwę od gry w kadrze? Dla Amerykanów to jak widać żaden kłopot! Reprezentacja USA awansowała do ćwierćfinału mistrzostw świata w siatkówce. Brązowi medaliści olimpijscy z Paryża słabo rozpoczęli starcie ze Słowenią, ale im dłużej trwał mecz, tym wyglądało to dla nich coraz lepiej. Ostatecznie zwyciężyli 3:1 (19:25, 25:22, 25:17, 25:20) i mogą szykować się na ćwierćfinał z rewelacyjną Bułgarią.
Reprezentacja USA była przed turniejem jedną z największych zagadek. Większość gwiazd tamtej kadry zrobiła sobie w tym roku przerwę od gry w reprezentacji (m.in. Torey DeFalco, Aaron Russell czy Matthew Anderson). Sporo nowych twarzy, zawodników mało sprawdzonych na najważniejszych turniejach. Mimo to udało im się bez straty choćby punktu wygrać grupę z Portugalią, Kubą i Kolumbią. Żadne potęgi, ale bilans setów 9:1 zrobił wrażenie. Jednak już w 1/8 finału poprzeczka szła znacznie wyżej.

REKLAMA







Zobacz wideo Maria Żodzik wicemistrzynią świata w skoku wzwyż! "Marzyłam o tym medalu"



Słoweńcy zaczęli z wielką klasą...
Słowenia była faworytem grupy E, ale na tym turnieju wspaniale grają Bułgarzy, którzy kilka godzin przez amerykańsko-słoweńskim starciem wywalczyli awans do ćwierćfinału, rozbijając 3:0 Portugalczyków. Słoweńcy właśnie z nimi przegrali po pięciosetowym boju 2:3, przez co potem musieli bezpośrednio bić się o awans z grupy z Niemcami (3:1). Wygrali, dzięki czemu już w 1/8 finału trafił nam się prawdziwy szlagier (nawet mając na uwadze zmiany u Amerykanów).


W mecz lepiej weszła drużyna z Europy. Pierwszego seta zdominowali dzięki świetnej serii w jego początkowej fazie. Zdobyli wówczas aż sześć punktów z rzędu (z 5:6 na 11:6). Amerykanie starali się gonić, był choćby moment, gdy doskoczyli na ledwie dwa "oczka". Jednak napędzani skuteczną grą Toncka Sterna i Nika Mujanovicia (łącznie 11 pkt w pierwszym secie) Słoweńcy, spokojnie dowieźli korzystny wynik (25:19).


... ale im dalej w las, tym było bardziej amerykańsko
Jak jednak każdy fan siatkówki wie, a z Polski w szczególności, Amerykanów złamać niełatwo. W drugim secie zrobili rywalom podobną rzecz, jak oni im w pierwszym. Od stanu 13:13 zdominowali Słoweńców świetną obroną i skutecznością na kontrach. Kilka akcji wystarczyło, by tablica wyników pokazała 21:14 dla USA. Przeciwnicy co prawda zdołali nieco odrobić, ale "nieco" nie starczyło. Drugi set poszedł na amerykańskie konto (25:22).
Trzecia partia okazała się dla Słowenii jeszcze gorsza. Praktycznie od początku musieli gonić wynik, a gdy już się wydawało, iż dogonią (14:16), ich gra rozleciała się jak domek z kart. Zawiodło przyjęcie, którego gorsza jakość zwykle oznacza słabszy atak. Tak też było. Źle grał przede wszystkim Mujanović, dwukrotnie złapany przez blok. Ogólnie jednak w tej części meczu Amerykanie aż siedmiokrotnie blokowali przeciwników (przez poprzednie dwa sety łącznie tylko raz). Efekt? 25:17 i prowadzenie USA 2:1 w całym meczu.



Niesamowity Gabriel Garcia poprowadził USA prosto do ćwierćfinału
Słoweńcy starali się jeszcze walczyć. W czwartej partii długo trzymali kontakt z Amerykanami (było już 15:15). Mieli jednak problemy z przyjęciem oraz atakującym rywali Gabrielem Garcią, który jak ich akurat nie nękał potężnymi atakami, to posyłał bomby z pola serwisowego (5 asów). Zapaliła się jeszcze lampka nadziei, gdy po kilku nieskończonych atakach USA z 19:16 zrobiło się 20:19. Jednak kolejne dwa asy Garcii, w tym przy piłce meczowej, wybiły Słoweńcom z głowy marzenia o ćwierćfinale.
Amerykanie wygrali seta 25:20, cały mecz 3:1 i po raz piąty z rzędu zagrają w ćwierćfinale mistrzostw świata. Ich rywalem będzie największa rewelacja turnieju, czyli Bułgaria.
Idź do oryginalnego materiału