Mimo iż Robert Lewandowski w ostatnim meczu ligowym z Gironą (4:1) zdobył dwie bramki, to nie znalazł się teraz w podstawowym składzie. Trener Hansi Flick w środku ataku postawił na Ferrana Torresa. Być może Niemiec liczył, iż Polak zrobi to, co w pierwszym spotkaniu półfinałowym Pucharu Króla w Barcelonie. Wtedy Lewandowski pojawił się na boisku w 68. minucie, a sześć minut później trafił do siatki i FC Barcelona prowadziła 4:2. Do Madrytu drużyna Flicka nie pojechała jednak w dobrej sytuacji, bo w końcówce straciła dwa gole i zremisowała 4:4. FC Barcelona powetowała sobie to potem w meczu ligowym w Madrycie i wygrała 4:2, choć jeszcze w 72. minucie przegrywała 0:2.
REKLAMA
Zobacz wideo Michał Żewłakow zbawcą Legii? Kosecki: Fajny ruch, ale nie spodziewałem się tego
Jeden gol zdecydował o awansie do finału Pucharu Króla
Atletico Madryt swoją sytuację w rewanżu mogło błyskawicznie skomplikować. Po zaledwie 120 sekundach było blisko gola samobójczego. Po podaniu Yamala z końcowej linii, Jose Gimenez odbił piłkę na drugim metrze i trafił w swojego bramkarza.
Pięć minut później Cesar Azpilicueta sfaulował w środku boiska Raphinhę i otrzymał żółtą kartkę. Sędzia główny Jose Luis Munuera Montero dostał jednak sygnał od VAR-u i poszedł obejrzeć powtórkę. Swojej decyzji nie zmienił i nie pokazał czerwonej kartki.
W 27. minucie kibice z Madrytu mieli już powody do dużego niezadowolenia. Yamal kapitalnie prostopadle podał w pole karne do Ferrana Torresa, a ten z ośmiu metrów strzelił obok bramkarza Juana Musso i zdobył gola! Był to pierwszy celny strzał w meczu.
Barcelona kontrolowała przebieg wydarzeń na boisku, gospodarze ograniczyli się do kontrataków, ale nie oddali żadnego strzału i nie stworzyli dogodnej okazji do zdobycia gola. A w 39. minucie Musso uratował ich, by nie przegrywali 0:2, bo obronił mocny strzał z kąta w krótki róg Raphinhy.
Już w przerwie Diego Simeone, trener gospodarzy zrobił aż trzy zmiany w składzie. Na boisko weszli m.in. obrońca Clement Lenglet i napastnik Alexander Sorloth. Obaj po zaledwie dziesięciu minutach drugiej połowy mogli mieć gole, bo gospodarze zaczęli grać lepiej. W 52. minucie po nieudanej pułapce ofsajdowej FC Barcelony, Sorloth strzelał z 11 metrów, ale w boczną siatkę. Trzy minuty później Lenglet uderzył głową z pięciu metrów, ale nad poprzeczką.
Potem tempo spotkania trochę siadło i mało było okazji. Oba zespoły wyglądały na zmęczone. Mimo to Atletico Madryt do samego końca miało szansę na doprowadzenie do dogrywki. Po jednej z nieudanych akcji swojego zespołu, Wojciech Szczęsny w 93. minucie mocno się zdenerwował i głośno krzyknął w kierunku jednego ze swoich kolegów.
Zobacz: Totalna demolka w meczu Ruch - Legia o finał PP. Aż przykro było patrzeć
FC Barcelona w finale Pucharu Króla zmierzy się z Realem Madryt, który we wtorek po dogrywce wyeliminował Real Sociedad. To pierwsze El Clasico w finale tych rozgrywek od sezonu 2013/2014.
Rewanżowy mecz półfinału Pucharu Króla: Atletico Madryt - FC Barcelona 0:1 (0:1)
Bramka: Torres (27.).
Pierwszy mecz: 4:4 i awans FC Barcelony.
Atletico: Musso - Llorente, Azpilicueta Ż 46. Galan), Gimenez, Le Normand (58. Molina Ż), Mandava Ż (46. Sorloth) - Simeone (46. Lenglet), Barrios, de Paul Ż - Alvarez Ż, Griezmann (81. Riquelme).
FC Barcelona: Szczęsny - Kounde, Cubarsi (58. Araujo), Martinez, Balde Ż - de Jong Ż, Pedri, Lopez (58. Garcia) - Yamal (86. Martin Ż), Torres (74. Lewandowski), Raphinha.