Iga Świątek grała najpierw wspaniale, a później słabo w czwartej rundzie turnieju w Madrycie przeciw Dianie Sznajder. Na szczęście choćby w najtrudniejszych momentach nie zwątpiła w siebie i pokonała Rosjankę 6:0, 6:7, 6:4. Teraz w ćwierćfinale Polka zmierzy się z jeszcze trudniejszą rywalką.
REKLAMA
Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"
Sznajder to młoda, utalentowana zawodniczka, która wspięła się na 13. miejsce w rankingu WTA. Natomiast Keys to doświadczona tenisistka, która po latach bycia w czołówce teraz przeżywa swój najlepszy sezon. W światowym rankingu jest piąta. A w styczniu osiągnęła największy sukces w karierze, wygrywając Australian Open. Droga do tego triumfu wiodła przez dreszczowiec ze Świątek.
Świątek nie miała świetnego dnia, ale świetnie walczyła
„Madison Keys lepiej serwowała, Madison Keys mocniej i pewniej uderzała, Madison Keys zdobyła więcej punktów w całym meczu (111:100), Madison Keys niespodziewanie, ale zasłużenie pokonała Igę Świątek w półfinale Australian Open. Takie są fakty" – pisaliśmy w smutne popołudnie 23 stycznia tuż po meczu, który Iga Świątek mimo wszystko mogła wygrać.
W Melbourne był już wtedy 24 stycznia. Mecz skończył się dziesięć minut po północy czasu lokalnego. I kwadrans po tym, jak Świątek zmarnowała meczbola. Zegary na pięknym korcie Rod Laver Arena pokazywały godzinę 23.55, gdy po dwóch godzinach i 20 minutach gry Świątek serwowała na zwycięstwo. Prowadziła 7:5, 1:6, 6:5, 40:30. Serwis Świątek, forhendowy return Keys i bekhend Igi z niskiej pozycji, po którym piłka zatrzymała się w siatce – przebieg tamtej akcji prawdopodobnie pamięta wielu kibiców.
"Ta porażka będzie szczególnie bolesna dla Świątek, która miała piłkę meczową, ale nie potrafiła jej wykorzystać i awansować do swojego pierwszego finału Australian Open. Oznaczało to, iż mecz rozstrzygnie się w 10-punktowym tie-breaku, co tylko jeszcze bardziej złamało serce Świątek. Prowadziła przez niemal cały tie-break i była dwa punkty od zwycięstwa przy wyniku 8-7. Jednak seria potężnych uderzeń Keys przełamała opór Świątek. Amerykanka wygrała ostatnie trzy punkty, przypieczętowując zwycięstwo 10-8 i awansując do swojego pierwszego finału wielkoszlemowego od US Open 2017" – relacjonowało CNN.
- Iga miała piłkę meczową na finał. I to przy własnym serwisie. Nie wykorzystała jej i odpadła. To brutalny moment – komentował później dla Sport.pl Tim Henman, kiedyś świetny tenisista, a w tej chwili ekspert Eurosportu.
To bolało, bo finał był tak blisko, choć Iga nie grała najlepszego meczu. „Generalnie w tym meczu Igę zawodził serwis (popełniła aż siedem podwójnych błędów serwisowych i dała się przełamać aż osiem razy), a wiele razy zawodziły ją też nerwy (popełniła aż 40 niewymuszonych błędów przy tylko 22 uderzeniach kończących - Amerykanka miała bilans 36:41). Świątek bywała zbyt niecierpliwa. Zdarzało się, iż na siłę rywalki próbowała odpowiadać jeszcze większą siłą, co odbierało jej kontrolę uderzeń. Ale tym razem nie zobaczyliśmy tego scenariusza, który już dobrze znamy. Iga wpadła w poważne tarapaty i próbowała znaleźć wyjście z nich nie poprzez bicie głową w mur, co zdarzało się jej w przeszłości, tylko próbowała to zrobić dzięki ogromnej pracy w obronie. Dzięki wręcz cierpieniu w grze defensywnej. I to granie prawie doprowadziło do wielkiego sukcesu" – analizowaliśmy wtedy.
My analizowaliśmy w smutku, a Amerykanie w radości. niedługo ich euforia była wielka, pełna, bo w finale Keys sprawiła kolejną niespodziankę, pokonując Arynę Sabalenkę.
Keys szczerze o graniu ze Świątek: „Do bani!"
Dla Keys ostatni mecz ze Świątek był przełomem. Wcześniej Iga była jedną z najtrudniejszych rywalek w jej całej karierze – do półfinału Australian Open 2025 Polka wygrała aż cztery z pięciu meczów z Amerykanką.
Pewnego razu Madison została zapytana przez jednego z dziennikarzy o to, jak się gra przeciw Idze. – Do bani! Tak, do bani! – odpowiedziała.
To było zaledwie rok temu temu. Wtedy Świątek pokonała Keys w półfinale w Madrycie i w ćwierćfinale w Rzymie. W obu meczach triumfy Polki były bezdyskusyjne, oba skończyły się takimi samymi wynikami – 6:1, 6:3. Amerykanka była szczególnie sfrustrowana, bo dwa razy w ciągu zaledwie 12 dni musiała się zmierzyć z Polką na mączce, czyli na nawierzchni, na której Iga czuje się najlepiej. Z kolei Keys woli korty twarde.
- Świątek bardzo dobrze porusza się po korcie ziemnym. Potrafi w kółko resetować się po każdym punkcie, więc tak naprawdę nigdy nie możesz przejąć inicjatywy. Wtedy starasz się zrobić coś z niczego. Ona wykonuje po prostu dobrą pracę na korcie i ciągle wywiera na tobie presję – tłumaczyła Keys. - Jestem pod wielkim wrażeniem dokładności jej uderzeń i głębi gry. Grając z nią, musisz cały czas ciężko pracować. Żeby zdobyć punkt, musisz zagrać wspaniałą akcję. A trudno to zrobić, gdy każda piłka od niej leci gwałtownie i ląduje głęboko. Ona prowokuje rywalki do coraz większego ryzykowania, przy czym wygląda na to, iż sama tak naprawdę nie podejmuje ryzyka, bo jej piłki lądują z dobrym marginesem błędu – dodawała.
Nic dziwnego, iż w drugim z tamtych meczów Keys była potężnie sfrustrowana. Do tego stopnia, iż gdy już zdała sobie sprawę ze swej totalnej bezradności (przy wyniku 1:6, 1:3), to po jednej z akcji nie tylko cisnęła rakietą w kort, ale jeszcze tę rakietę kopnęła.
Na mączce Świątek zawsze wygrywała
Czy jest szansa, iż teraz Świątek znów tak zdominuje Amerykankę? Trudno powiedzieć. Niby trudno się tego spodziewać po tym, co na razie Iga pokazała w turnieju. W pierwszym meczu, z Filipinką Ealą, Polka się męczyła i wygrała w trzech setach, popełniając aż 57 niewymuszonych błędów. Następnie pewnie pokonała Czeszkę Noskovą 6:2, 6:4. A w końcu przeciw Sznajder zagrała koncertowego seta (6:0 w 22 minuty), po czym strasznie zjechała z poziomem gry i wyszarpała zwycięstwo 6:0, 6:7, 6:4, popełniając w sumie aż 56 niewymuszonych błędów w meczu.
Keys aż takich wahań nie zalicza. Przed chwilą pokonała Donnę Vekić 6:2, 6:3. Wcześniej wygrała z Anną Kalinską 7:5, 7:6 i Lucię Bronzetti 6:4, 6:3. W sumie w 2025 roku Keys wygrała aż 23 ze swych 27 meczów i zdobyła już dwa tytuły (przed AO wygrała turniej w Adelajdzie). Dla porównania: bilans Świątek to 25 wygranych i siedem przegranych. Oraz zero tytułów.
Tak naprawdę chyba jedynym bolesnym dla niej momentem w okresie była klęska z Sabalenką w półfinale w Indian Wells. Białorusinka, wygrywając 6:0, 6:1 wzięła na Amerykance rewanż za porażkę z Australian Open. Czy Świątek w pierwszym spotkaniu z Keys po AO też to zrobi? Czy będzie w stanie wygrać i awansować do półfinału turnieju w Madrycie? Za Igą na pewno przemawia fakt, iż na kortach ziemnych mierzyła się z Keys już trzy razy i nigdy nie przegrała choćby seta.
Ćwierćfinał Świątek – Keys odbędzie się w środę o godzinie 13. Transmisja w Canal+, relacja na żywo na Sport.pl.