W niedzielne popołudnie liderujący przed tym weekendem Lech Poznań zmierzy się na wyjeździe z GKS-em Katowice, który ma całkiem niezły sezon. Beniaminek bez problemu utrzymał się w lidze prezentując w wielu meczach interesujący futbol. Kolejorz musi rozegrać naprawdę solidne spotkanie, jeżeli dzięki zwycięstwu chce utrzymać prowadzenie w Ekstraklasie.
Dużym zmartwieniem całego Lecha Poznań przed wyprawą na Górny Śląsk jest sytuacja kadrowa, która w ostatnich dniach choćby uległa pogorszeniu. przez cały czas niedostępni są Radosław Murawski i Bartosz Salamon, dodatkowo w Warszawie wypadł Daniel Hakans, a w czwartek wciąż nieobecny na zajęciach był Filip Jagiełło. Mimo problemów trener niebiesko-białych, Niels Frederiksen nie szuka tłumaczeń i z optymizmem spogląda w przyszłość. – „Ostatnio rozegraliśmy trudne spotkanie z trudnym rywalem i jakoś poradziliśmy sobie z tym wyzwaniem. Tymi samymi zawodnikami będziemy chcieli poradzić sobie również z kolejnym wyzwaniem, jakim jest GKS Katowice. Kontuzje nie są jakąś bardzo dużym problemem, bo w kadrze wciąż mamy jakościowych piłkarzy.” – zapowiedział Niels Frederiksen. – „W kadrze są też tacy gracze, jak Dino Hotić, którzy wcześniej występowali niewiele, w Warszawie spisał się dobrze i jest głodny gry w kolejnych meczach. Wszyscy rezerwowi ciężko trenują, przez co są gotowi do gry.” – dodał trener, który w niedzielę prawdopodobnie znów wystawi na ósemce Dino Hoticia, a na lewym skrzydle postawi na Kornela Lismana.
Lech rozpoczynający czwartkowy trening w deszczu
Lech Poznań po fantastycznym weekendzie 10-11 maja i po 32. kolejce odzyskał prowadzenie w tabeli, które utracił w połowie marca, przez co już nie musi oglądać się na Raków Częstochowa. Komplet 2 zwycięstw pozwoli Kolejorzowi sięgnąć po 9 tytuł Mistrza Polski w historii klubu, który stanie się jeszcze bardziej realny, o ile zespół znajdzie sposób na solidny GKS. – „W mecz z GKS-em chcemy wejść jak w każde inne spotkanie, chcemy mieć od początku kontrolę, choć wiemy, iż rywal gra nieźle z piłką przy nodze. GKS Katowice potrafi budować swoje akcje i ma pomysł na przeciwników stosujących wysoki pressing. GKS jako beniaminek zdobył już 45 punktów co jest dobrym wynikiem.” – komplementuje katowiczan opiekun Lecha Poznań. – „Jesteśmy podekscytowani obecną sytuacją i nie boimy się niej. My w tej chwili jedyne co możemy zrobić, to możliwie jak najlepiej przygotować się do kolejnego meczu.” – dodał trener, który na spokojnie i z pokorą podchodzi do rywalizacji z katowiczanami.
Sytuacja w Lechu Poznań zmieniła się niedawno o 180 stopni. Jeszcze parę dni temu w tytuł wierzyli nieliczni, Raków Częstochowa musiał przegrać z Jagiellonią Białystok, a Kolejorz musiał wygrać w Warszawie z Legią, aby w 32. kolejce Ekstraklasy uważanej przez wielu za kluczową doszło do istotnej zmiany. Po wielu wydarzeniach, w tym po czerwonej kartce, dwóch karnych, decyzjach z użyciem VAR-u, po kapitalnej interwencji w obronie Joela Pereiry czy fantastycznym uderzeniu Aliego Gholizadeha sporo się zmieniło. Osłabiony wieloma kontuzjami Lech Poznań, który grą nie zawsze zachwycał, finalnie odrobił 6 punktów straty do Rakowa Częstochowa (miał lepszy bilans w dwumeczu), wyprzedził „Medaliki” w tabeli mając teraz wszystko we własnych nogach. Co interesujące Niels Frederiksen był już w podobnej sytuacji, 4 lata temu jego Brondby Kopenhaga miało w okresie 2020/2021 choćby 9 porażek kończąc mistrzowski sezon z jednym punktem przewagi nad FC Midtjylland.
Deszczowa rozgrzewka Kolejorza
Końcówka tych rozgrywek i rywalizacje z ekipami z Górnego Śląska wyglądają jak mecze-pułapki, dlatego w Lechu Poznań panuje duże skupienie przede wszystkim na ograniu Gieksy. – „Końcówka sezonu zawsze jest trudna, gdy walczy się o coś. Są tylko dwa zespoły, które walczą o tytuł, my jesteśmy jednym z nich i cieszymy się z tego. Musimy jak najlepiej przygotować się do niedzielnego meczu robiąc wszystko, by wygrać. Piłkarze zawsze dają z siebie wszystko, w niedzielę musi być tak samo.” – oznajmił Frederiksen. – „Presja na wynik w takim klubie, jak Lech Poznań jest czymś normalnym. Moi piłkarze już wiele razy pokazali, iż umieją sobie z nią radzić. W każdym meczu zawsze staramy się być najlepszą wersją siebie. Dziś nie chcę mówić o mistrzostwie, nie jest to odpowiedni moment. Musimy żyć tym, co robimy na boisku, żeby ludzie byli zainteresowani grą Lecha. Wielu ludzi interesuje się nami, nasza praca jest dla nich ważna. Presja to przywilej.” – dodał nasz szkoleniowiec.
Warto dodać, iż jesienią Lech Poznań pokonał GKS Katowice 2:0 zaliczając w listopadzie bardzo dobre liczby. Najwyższy współczynnik goli oczekiwanych (xG) mieliśmy właśnie w starciu z beniaminkiem (3,45), oddaliśmy najwięcej strzałów w okresie (26), najwięcej z pola karnego (19) i przede wszystkim już na początku zawodów do siatki beniaminka trafił król Mikael Ishak. Mecz GKS Katowice – Lech Poznań odbędzie się w niedzielę, 18 maja, o godzinie 17:30 i obejrzy go komplet ponad 14 tysięcy widzów. Wcześniej w sobotę o 20:15 goniący nas Raków Częstochowa zagra w Kielcach z Koroną, od wyniku tej potyczki będzie zależało to, jaki wynik będzie musiał osiągnąć Kolejorz, by utrzymać 1. miejsce a choćby wywalczyć tytuł Mistrza Polski.
Mini-gra Lecha Poznań w czwartkowy poranek
Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)