Hiszpańskie media przewidywały, iż Robert Lewandowski wyjdzie na mecz z Valencią w podstawowym składzie. Hansi Flick zdecydował się jednak na inny wariant i Polak po raz kolejny rozpoczął spotkanie La Ligi na ławce rezerwowych. Widać ewidentnie, iż "Lewy" wraca do formy po kontuzji, jakiej nabawił się na początku sezonu.
REKLAMA
Zobacz wideo Koniec Lewandowskiego w Barcelonie? Kosecki: Jesteśmy świadkami początku końca
Lewandowski jak killer. Konto bramkowe otwarte
W starciu z Valencią Lewandowski pojawił się na placu gry w 68. minucie. Później strzelił dwa gole, otwierając konto bramkowe w lidze hiszpańskiej w okresie 2025/26. Eksperci i kibice zachwycali się wykończeniem akcji przez Polaka. Nie brakowało opinii, iż wrócił stary, dobry Lewandowski.
Dwie bramki zdobyte w niedzielny wieczór oznaczają, iż 37-latek zanotował w barwach FC Barcelony już 103 trafienia. To pozwala mu myśleć o wysokich miejscach w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców w historii "Blaugrany". Na ten moment nasz rodak potrzebuje 17 goli, aby zrównać się z zamykającym pierwszą dziesiątkę Josephem Escolą.
Borek wprost o Lewandowskim. "Zaryzykuję"
Gdyby podany wyżej scenariusz się ziścił, to Lewandowski miałby 120 strzelonych goli dla FC Barcelony. Na tym jednak nie musi się zatrzymywać. O ciekawą tezę pokusił się Mateusz Borek.
- Zaryzykuję, iż Lewandowski po tym sezonie wyprzedzi Patricka Kluiverta w klasyfikacji najlepszych strzelców Barcelony w historii - powiedział w programie "Moc Futbolu" na Kanale Sportowym.
Świetny przed laty holenderski snajper zakończył grę w Barcelonie z dorobkiem 122 goli. "Lewy" potrzebuje zatem jeszcze 20 trafień, by znaleźć się przed Kluivertem. Ten scenariusz jest bardzo możliwy, patrząc na to, jakie jest natężenie spotkań.