Jeszcze kilka tygodni temu FC Barcelona przez wielu kibiców i ekspertów była postrzegana jako najlepsza drużyna świata. Choć porażka 0:1 z Realem Sociedad tuż przed przerwą na mecze międzypaństwowe była rysą na kadencji Hansiego Flicka, to raczej nikt nie przypuszczał, iż stanie się ona początkiem większego kryzysu. W kolejnym meczu Katalończycy wypuścili z rąk prowadzenie 2:0 i zremisowali 2:2 z Celtą Vigo. Po dobrym występie w Lidze Mistrzów (wygrana 3:0 z Brest) w sobotę - tuż po 125. urodzinach klubu - mieli przejechać się u siebie po Las Palmas.
REKLAMA
Zobacz wideo Iga Świątek mogła mieć złamaną karierę! Oto, co jej groziło. Niebywałe [To jest Sport.pl]
Hiszpanie biją na alarm. Nie obyło się bez wątku o Lewandowskim
Tymczasem goście sprawili ogromną sensację. Pokonali Barcelonę na wyjeździe pierwszy raz od 53 lat. Najwyraźniej piłkarze gospodarzy byli jeszcze "na kacu" po piątkowej uroczystości, z czego śmiały się hiszpańskie media. Do śmiechu nie było natomiast Flickowi. - Mieliśmy też dziś swoje szanse i musimy jest wykorzystać. jeżeli tego nie robisz to zaczyna się problem - mówił rozgoryczony na konferencji prasowej.
Fakty są takie, iż w trzech ostatnich meczach La Liga FC Barcelona zdobyła jeden punkt i straciła pięć bramek. To sprawiło, iż dziennikarze zaczęli zastanawiać się nad przyczynami kiepskiej dyspozycji wicemistrzów Hiszpanii. W poniedziałkowy poranek na łamach katalońskiego "Sportu" ukazał się dłuższy felieton, w którym podsumowano całą sytuację. Autor tekstu - Ernesta Folcha - podkreślił, iż drużyna straciła moc, jaką wykazywała się w pierwszej części sezonu.
"Te trzy mecze pokazują, iż drużyna straciła wiele z energii, płynności i świetnej gry, które prezentowała w swoim spektakularnym początku sezonu. Jest coraz więcej dowodów na to, iż przeciwnicy zaczęli szukać antidotum, aby przeciwstawić się metodologii Flicka" - czytamy. Jednocześnie zdaniem eksperta pierwszej fazy kryzysu Barcelony nie należy traktować jako czegoś nadzwyczajnego i bardzo niepokojącego. choćby takim gigantom zdarzają się gorsze momenty. Trzeba zaakceptować krytykę i wykazać się pokorą, posypać głowę popiołem. Zwłaszcza dlatego, iż po kapitalnym starcie trwającej kampanii wszyscy zachłysnęli się geniuszem trenera i świetnymi wynikami. "Sport" apeluje natomiast o spokój i racjonalne podejście "Jeszcze nic nie zostało wygrane. Pochwały i bezkrytyczne wymówki prowadzą tylko do zapatrzenia się w pępek świata i kolejne porażki" - dodano.
Ernesta Folcha zaznaczył również, iż drużyna Hansiego Flicka nie była i przez cały czas nie jest idealna. Dziennikarz zaczął wymieniać konkretne nazwiska, pośród których nagle pojawił się wątek Roberta Lewandowskiego. Nie chodziło jednak o żadne pretensje czy krytykę skierowaną w stronę Polaka, a... o zmiennika. A w zasadzie jego brak. "Flick to jeszcze nie Guardiola, Lamine nie pozostało Messim, a Balde nie pozostało Jordim Albą. Nie wspominając już o oczywistych problemach z zarządzaniem, takich jak brak gwarantowanych zmienników Lewandowskiego, Balde czy Kounde" - napisano.
Już we wtorek wicemistrzowie Hiszpanii zagrają na wyjeździe z Mallorcą. w tej chwili z 34 punktami przez cały czas są liderami tabeli, jednak drugi Real Madryt ma zaledwie jedno oczko mniej i zaległy mecz z Valencią.