Latem zeszłego roku Thomas Bach zapowiedział, iż nie będzie starał się o trzecią kadencję przewodniczącego Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl). Funkcję tę pełnił od 2013 roku. Choć jego rządy dobiegną końca pod koniec czerwca, to Niemiec przez cały czas chętnie zabiera głos, odnosząc się do różnych spraw.
REKLAMA
Zobacz wideo Legia wciąż bez dyrektora sportowego. Żelazny: W tym klubie nic nie ma rąk i nóg
Bach uderzył w Rosjan. Ci nie pozostali mu dłużni
Ostatnio podczas spotkania w greckim Pylos szef MKOl wrócił do tematu Imane Khelif oraz Lin Yu-Ting. Przypomnijmy, w trakcie zeszłorocznych igrzysk olimpijskich obie zawodniczki sięgnęły po złote medale w boksie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie wielkie kontrowersje związane z ich płcią. W 2023 roku, jeszcze przed igrzyskami, Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu (IBA) pod przewodnictwem Rosjanina Umara Kremlowa zdyskwalifikowało obie zawodniczki na mistrzostwach świata. Powód? Khelif i Yu-Ting miały nie zaliczyć testu na ustalenie płci.
Mimo to MKOl dopuściła je do rywalizacji w stolicy Francji. Tam Tajwanka w finale pokonała Julię Szeremetę, zgarniając złoto. W trakcie turnieju Kremlow niejednokrotnie podkreślał, iż Khelif i Yu-Ting nie mogą rywalizować w ringu z kobietami. Według Bacha całe zamieszenie związane z opisywanymi zawodniczkami było zainicjonowane i sztucznie rozdmuchane przez Rosję.
- Nie uważałbym tego za prawdziwy kryzys, ponieważ wszystkie te dyskusje opierają się na fałszywej kampanii informacyjnej pochodzącej z Rosji. To część całej serii kampanii dezinformacyjnych, które widzieliśmy przed i po turnieju Paryżu - mówił Niemiec, oskarżając Rosjan o całą aferę. - Spór nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Te dwie sportsmenki urodziły się jako kobiety, zostały wychowane jako kobiety, rywalizowały jako kobiety, wygrywały i przegrywały jak każdy inny człowiek. Agresja wobec tych sportowców opiera się na decyzji podjętej bez należytego procesu - dodawał.
Po całym incydencie MKOl wykluczyło IBA z listy organizacji międzynarodowych, a konflikt pomiędzy obiema stronami trwa do dziś. Rosjanie błyskawicznie zareagowali na cytowane słowa Thomasa Bacha z Grecji. "Szef MKOl Bach obwinia Rosję o skandal z interseksualnymi bokserami. Co, co?" - pytają prześmiewczo dziennikarze sport-express.ru, według których jest to "ciekawy zwrot akcji". Dziennik od razu przypomniał również, iż w lutym tego roku Kremlow obiecał, iż będzie domagał się kary dla szefa MKOl. Jego słowa były naprawdę ostre.
Zobacz też: Nie tak miało być! Sceny na start sezonu Formuły 1. Oto wyniki GP Australii
"Obrażanie uczuć wierzących, dyskryminowanie sportowców. Najgorsze jest to, iż mężczyźni uprawiają sporty kobiece. Zadbamy o to, żeby ten obs**ny Thomas Bach i jego podwładni ponieśli karę, na jaką zasługują za swoje zboczenia na igrzyskach olimpijskich, w wyniku których nie tylko skompromitowali siebie, ale także poddali sportowców przemocy" - pisał szef IBA. Imane Khelif nie została także dopuszczona do tegorocznych mistrzostw świata w serbskim Niszu. - Nie spełnia kryteriów kwalifikacyjnych. Nasze przepisy jasno określają wymagania i kryteria kwalifikacji do zawodów - tłumaczył sekretarz generalny IBA. Co więcej, niedawno rosyjskie stowarzyszenie zgłosiło MKOl do szwajcarskiej prokuratury za dopuszczenie Algierki i Tajwanki do zeszłorocznych igrzysk.
Mówiąc krótko, konflikt IBA z MKOl trwa i nic nie wskazuje na to, iż w najbliższym czasie cokolwiek ulegnie zmianie. Na początku marca Thomas Bach mówił nawet, iż w Rosji postrzegają go jako nazistę.