"To był mecz-wizytówka w II lidze! (...) 'Banda Sasala' pokazała, iż choćby jeżeli w finansach dzielą ją lata świetlne od Wieczystej, to na boisku tej różnicy nie ma" - pisał Aleksander Bernard ze Sport.pl. Finalnie to Pogoń wygrała 2:1 po golach Karola Noiszewskiego oraz Nikodema Niskiego, dzięki czemu ma już siedem punktów przewagi nad piłkarzami Sławomira Peszki i jest już bardzo blisko awansu na zaplecze ekstraklasy.
REKLAMA
Zobacz wideo Szef KSW ostrzega: Pudzianowski tylko na tym straci
Sasal reaguje na słowa Mateusza Borka. Wymownie
Tuż po zakończeniu spotkania Marcin Sasal wyznał, iż miało dojść do niecodziennej sytuacji. - Nie w porządku jest przed meczem oferować zatrudnienie naszym zawodnikom. To taka mini-korupcja w nowoczesnym stylu - oznajmił. Chodziło o rozmowy z Jakubem Apolinarskim, Nikodemem Niskim oraz Kamilem Odolakiem.
Na te słowa trener zareagował Mateusz Borek. - Śmieszy mnie na wypowiedź. Bardzo szanuję za pracę Marcina Sasala, robi znakomity wynik w Pogoni i zadbał o to, żeby piłkarze nie musieli pracować zawodowo. Fajnie, iż postawił się za piłkarzami. Natomiast to jest normalne w świecie. Przed każdym meczem Bayernu z Bayerem wraca temat zatrudnienia Wirtza czy innych - tłumaczył w programie "Moc Futbolu". I nie trzeba było długo czekać, by do tej wypowiedzi odniósł się 54-latek.
- Dla mnie to jest słaba sytuacja. Można składać oferty, ale po meczu. jeżeli ktoś chciał namieszać... później Mateusz Borek ustosunkował się do tego, iż go to śmieszy. Jak ma dobry humor, to też jest fajnie, ale porównanie nas do Bayernu Monachium w meczu z Bayerem Leverkusen, gdzie tam to jest normalne, jest dosyć dużo na wyrost - przekazał.
Sasal zaznacza, iż jeżeli chodziłoby o niego, etyka zawodowa nie pozwalałaby mu dzwonić do przeciwników przed meczem. - Te czasy już dawno minęły, a sam w nich pracowałem, więc wiem, jak to było. Z tym już nic więcej nie zrobimy bez względu na to, czy to było na poważnie lub nie, czy miało wywołać u nas dekoncentrację - wyznał.
O szkoleniowcu Pogoni zrobiło się w ostatnim czasie bardzo głośno. Najpierw zasugerował, iż jednemu ze znanych dziennikarzy mógłby "dynamicznie p***", a ostatnio zdradził, iż jego zawodnicy dostają tylko 130 złotych premii za punkt w II lidze i publicznie walczył o podwyższenie tych kwot z zarządem klubu. Do końca sezonu pozostało 10 meczów, więc Pogoń potrzebuje jeszcze co najmniej siedmiu zwycięstw.