Biliński zapowiada. „To nie był ostatni raz na podium”

speedwaynews.pl 4 godzin temu

Było dobrze od początku weekendu

Roman Biliński już w czasie przedsezonowych testów kręcił konkurencyjne czasy, ale prawdziwa weryfikacja miała nadejść w Australii. Polski kierowca w treningu wykonał solidny program, a w czasówce ulokował się na 10. pozycji. Od czasu utworzenia FIA F3, to najlepszy wynik w tej sesji spośród wsystkich biało-czerwonych. Sam zainteresowany jednak nie ukrywał, iż mogło być lepiej.

Co za dzień! Już kwalifikacje były dobre, ale zawsze mogłem wycisnąć z nich więcej – szkoda czerwonych flag, bo trochę skomplikowały całą sytuację. Ale ogólnie rzecz biorąc, osiągi były zgodne z naszymi oczekiwaniami, biorąc pod uwagę ogromny wysiłek ekipy Rodin i sztabu przez całą zimę. Wszystko działa jak należy – powiedział 21-latek w rozmowie z nami.

Jednak to właśnie dzięki tej lokacie, reprezentant zespołu Rodin przystępował z 3. pola.

Roman Biliński dobrze wystartował

Polscy kibice przed telewizorami z dużym zainteresowaniem patrzeli na prawą stronę ekranu. To właśnie z niej startował mistrz FROC sprzed roku. Biliński dobrze ruszył, ale Ramos i Zagazeta przyblokowali go. Z tego chcieli skorzystać Stenshorne i Tramnitz, ale Polak bardzo późno zahamował i odzyskał swoje miejsce startowe. Kilka zakrętów później znalazł się choćby na 2. pozycji, ale w kompletnym chaosie stracił je, by chwilę później z ognia walki wyjechać jako 3. Przed niego przedarł się Stenshorne.

Fot. Dutch Photo Agency

Chciałem jak najlepiej rozpocząć sprint. Udało mi się, ale potem obrałem złą linię w szykanie i chwilowo spadłem za innych rywali. Widząc wolne miejsce, zahamowałem bardzo późno do 3. zakrętu i odzyskałem pozycję. Następnie w ostatnim sektorze na moment awansowałem na P2, ale było zamieszanie, znowu spadłem z podium, ale wykonałem przycinkę i jechałem jako 3. Podobnie jak w kwalifikacjach, było kilka incydentów i trzeba było uważać podczas VSC i SC. Neutralizacja sprawiła, iż ​​całość była mniej płynna – wytłumaczył tegoroczny polski rodzynek na poziomie F3.

Kontrola tempa

Po kilku neutralizacjach na torze wytworzyło się kilka grupek kierowców. Roman Biliński początkowo odpierał ataki Matiasa Zagazety, ale z czasem Peruwiańczyk, a także Taj jadący za nim stracili dystans do niego. Mniej więcej w tym samym momencie reprezentant Rodin Motorsport zaczął gonić prowadzących Santiago Ramosa i Martiniusa Stenshorne’a. Norweg był kilkukrotnie blisko wyprzedzenia Meksykanina, ale nie przeprowadził skutecznego ataku. Skandynaw i Polak mieli możliwość używania systemu DRS, ale możliwy atak choćby na wygraną uniemożliwiła neutralizacja. Po kolizji Sagrery z del Pino zawody zakończyły się za samochodem bezpieczeństwa.

W drugiej fazie wyścigu skupiłem się na oszczędzaniu opon, ale także na zachowaniu bezpiecznej odległości za sobą. Zagazeta i Tasanapol zwolnili, a potem zwiększyłem tempo. Goniłem za chłopakami z przodu, byliśmy już w kontakcie, każdy z nas miał DRS poza Santiago, ale nasza zabawa została przerwana przez ostatni wyjazd samochodu bezpieczeństwa – dodał Biliński.

Pierwszy w historii polskiego motorsportu kierowca, który stanął na podium w wyścigu FIA F3 zapowiada, iż to nie koniec.

– Jestem bardzo dumny z tego wyniku. Na pewno przyniósł wielką euforia kibicom z Polski. Dziękuję za to zespołowi i całemu personelowi – wykonaliśmy świetną robotę w czasie ziny! To nie był ostatni raz, kiedy polska flaga będzie na podium w tym sezonie F3! Teraz jednak skupiamy się na wyścigu głównym – zakończył.

Główne zdjęcie pochodzi z Dutch Photo Agency

Idź do oryginalnego materiału