Przed przerwą reprezentacyjną piłkarze Motoru przegrali 0:4 z Górnikiem Zabrze, a Stal Mielec miała za sobą trzy kolejne porażki, a na wiosnę zdobyła tylko cztery ligowe punkty. Zresztą drużyna Janusza Niedźwiedzia była w zupełnie innej sytuacji niż gospodarze, bo walczy o utrzymanie w ekstraklasie i potrzebuje każdych punktów.
REKLAMA
Zobacz wideo Pudzianowski dostał pytanie o freaki i się zaczęło! "Gdzie są ci kibice?!"
Kuriozalny gol na początek meczu. Motor Lublin lepszy od Stali Mielec
Początek spotkania był dość wyrównany, a oba zespoły raczej badały swoje możliwości i to, na co pozwolą im przeciwnicy. W pełni wyprzedany stadion w Lublinie mógł jednak cieszyć się z trafienie gospodarzy dość szybko.
W 17. minucie spotkania byliśmy świadkami kuriozalnej sytuacji w polu karnym przyjezdnych. Po fatalnym zagraniu Jakuba Mądrzyka piłka trafiła do Michała Króla, ale lekko odskoczyła i skrzydłowy oddał ją do Bradly'ego van Hoevena. Holender oddał strzał, ale bramkarz Stali naprawił błąd skuteczną interwencją. Dobijał jeszcze Samuel Mraz, ale znów Mądrzyk zażegnał niebezpieczeństwo "pajacykiem" w polu karnym.
Niedługo po tej akcji nieźle z dystansu strzelał Christopher Simon i chociaż to Motor prowadził grę, to Stal czekała na kontrataki w niskim pressingu. Dzięki temu co jakiś czas udawało jej się wyprowadzić szybki atak, a strzały oddawali m.in. Damian Kądzior i Robert Dadok. To jednak lublinianie dopięli swego jako pierwsi. Dokładnie w 28. minucie.
Po dośrodkowaniu Bartosza Wolskiego w pole karne strzał głową oddał Arkadiusz Najemski, a piłkę odbiła się od słupka. Zdawało się, iż nie wpadnie do bramki, ale sam Mądrzyk starał się ją wygarnąć i wepchnął ją do siatki, dając miejscowym prowadzenie 1:0.
Zaledwie pięć minut po trafieniu Motor miał szansę na podwyższenie prowadzenia, ale w słupek sprzed pola karnego uderzył Król. Później tak groźnych sytuacji już nie było i do przerwy więcej goli już nie ujrzeliśmy.
Po zmianie stron lublinianie ruszyli do ataku i bardzo gwałtownie trafili do siatki po raz drugi. Tym razem w 49. minucie z rzutu rożnego precyzyjnie dograł Wolski, a głową strzelił Bright Ede i zdobył gola na 2:0. Młodzieżowy reprezentant Polski trafił więc w debiucie dla Motoru i odpłacił za zaufanie trenerowi Mateuszowi Stolarskiemu.
Na tym się jednak nie skończyło, bo w 61. minucie kolejny piłkarz zaliczył pierwszego gola w barwach Motoru. Tym razem to Jakub Łabojko huknął po ziemi sprzed pola karnego i dał gospodarzom prowadzenie 3:0. Wówczas stało się jasne, iż miejscowym w tym meczu nie stanie się już nic złego. Tak faktycznie było, a tempo spotkania wyraźnie spadło.
Jednak jeszcze na chwilę stadion porwał Mraz, który w 82. minucie oddał świetny, techniczny strzał w kierunku dalszego słupka i trafił na 4:0. Nie był to jednak ostatni gol w tym meczu. Najpierw z powodu spalonego nie uznano trafienia Serhiego Krykuna, ale w dziewiątej minucie doliczonego czasu gry wynik na 4:1 ustalił Krzysztof Wołkowicz. Jedyne czym może przejmować się więc trener Stolarski, to urazy Łabojki i Najemskiego, którzy musieli opuścić plac gry z bólem. Znacznie więcej powodów do zadumy ma z kolei trener Niedźwiedź.
Dzięki wygranej Motor ma na koncie 39 punktów i umocnił się na ósmym miejscu w tabeli. Z kolei Stal pozostała w strefie spadkowej ekstraklasy i z dorobkiem 23 punktów zajmuje 16. miejsce. To tyle samo, co 17. Zagłębie Lubin i dwa więcej od 18. Śląska Wrocław.
Motor Lublin - Stal Mielec 4:1 (1:0)
Bramki: Mądrzyk 28' (sam.), Ede 49', Łabojko 61', Mraz 82' - Wołkowicz 90+8