PGE Ekstraliga pędzi w zawrotnym tempie. Kiedy to zleciało? Dopiero co nerwowo wyrywaliśmy kartki z kalendarza w oczekiwaniu na start sezonu, a tymczasem już jesteśmy na półmetku rundy zasadniczej. Ósma seria zmagań przyniosła sporo emocji, choć niekoniecznie były to emocje związane stricte z wyścigami. Na czoło wysuwa się spotkanie w Częstochowie, które dostarczyło niezliczone kontrowersje, a także bohaterów naszych zestawień. W Rybniku Stelmet Falubaz potwierdził, iż wraca na dobre tory, a największy popis dali wychowankowie Unii Leszno. Ekstraliga dostarczyła emocji również w niedzielę – Gezet Stal Gorzów ponownie zwyciężył na własnym torze, gdzie prawdziwy wiedeński koncert zagrał junior gospodarzy, natomiast niektórzy z zawodników gości byli jedynie osiedlową kapelą bez dyrygenta. Na zakończenie ósmej rundy w hitowym starciu PRES Grupa Deweloperska Toruń pewnie pokonał Orlen Oil Motor Lublin. Kolejny genialny występ zaliczył Patryk Dudek, natomiast strach jednak pomyśleć w jakim miejscu znaleźliby się lublinianie gdyby nie Bartosz Zmarzlik.
Oto nasze drużyny „Asów” i „Cieniasów” 2. kolejki PGE Ekstraligi. Obydwie drużyny zostały złożone zgodnie z ligowym regulaminem. To znaczy, iż zawiera ona minimum dwóch polskich seniorów, dwóch krajowych młodzieżowców oraz zawodnika do lat 24.
Drużyna „Asów” 8. kolejki PGE Ekstraligi
Bartosz Zmarzlik (Orlen Oil Motor Lublin)
Wiadomo jakie są wymagania wobec pięciokrotnego mistrza świata. W związku z tym Zmarzlik niezbyt często gościł w naszym zestawieniu. Nie sposób jednak przejść obojętnie wobec jego występu na Motoarenie. Zaczął dość niepozornie, bowiem od wywalczonych w bólach trzech punktów w dwóch biegach. Później jednak pokazał dlaczego jest najlepszym zawodnikiem ligi i w następnych czterech wyścigach był już nieuchwytny dla torunian.
Patryk Dudek (PRES Grupa Deweloperska Toruń)
Dudek notował niesamowitą passę aż dziesięciu biegów z rzędu w Toruniu, w których pokonał obu rywali. W niedzielę to miano zabrał mu wspomniany Bartosz Zmarzlik. Jednak to chyba nie jest zmartwieniem dla „Duzersa”, który wcześniej w tym meczu zapisał na swoim koncie cztery trójki.
Michael Jepsen Jensen (Bayersystem GKM Grudziądz)
Można powiedzieć o nim w kontekście niedzielnego spotkania to samo co o Zmarzliku. Na wątłych barkach Duńczyka w ostatnim czasie spoczywa całkowita odpowiedzialność za wynik „Gołębi”. 33-latek dwoi się i troi, aby grudziądzanie nawiązali do wyników z kwietnia. I on osobiście wywiązuje się znakomicie z roli lidera – w Gorzowie zapisał przy swoim nazwisku czternaście punktów i bonus w sześciu startach.
Przemysław Pawlicki (Stelmet Falubaz Zielona Góra)
Stały bywalec naszej drużyny „Asów”. W ostatnich sześciu meczach ustabilizował się na poziomie jakiego nie osiągnął choćby na torach zaplecza PGE Ekstraligi – jego wyniki to dwa razy czternaście i cztery razy trzynaście punktów. W piątek fruwał przy Gliwickiej, a w piątym biegu dnia wykonał prawdopodobnie akcję sezonu na rybnickim torze. Wówczas w tylko sobie znany sposób jednym atakiem wyprzedził dwójkę gospodarzy i zapewnił biegowy remis swojej drużynie.
Wiktor Lampart (Krono-Plast Włókniarz Częstochowa)
W tej kolejce zawodnicy z kategorii U24 raczej nie byli pierwszoplanowymi postaciami swoich drużyn, wobec czego wyróżniliśmy zawodnika częstochowskich „Lwów”. Widać było, iż nauka jazdy na ciężkich torach zaczerpnięta na Wyspach Brytyjskich nie poszła w las, bowiem w dwóch pierwszych wyjazdach na tor czuł się rewelacyjnie, zdobywając pewne dwie trójki. To pomogło częstochowianom uzyskać pewną przewagę w pierwszej fazie meczu. Nieco gorzej wiodło mu się w drugiej części spotkania, bo w dwóch kolejnych startach pokonał tylko jednego rywala, jednak całościowo jego występ należy oceniać bardzo pozytywnie.
Oskar Paluch (Gezet Stal Gorzów)
Sprawdza się to, czego obawiano się w Gorzowie przed sezonem. Wyniki Stali są uzależnione od formy Palucha. Na szczęście dla sympatyków gorzowskiego speedway’a, dyspozycja 19-latka w niedzielę była fantastyczna. Trzynaście punktów w pięciu startach to wynik, który zapewniłby mu miejsce w składzie „Asów” niezależnie od obowiązku „wystawienia” dwóch juniorów w składzie. jeżeli utrzyma taką dyspozycję, to misja „PGE Ekstraliga 2026” może dla gorzowian zakończyć się sukcesem.
Damian Ratajczak (Stelmet Falubaz Zielona Góra)
20-latek odjechał w piątek życiowe spotkanie. Podobnie jak Pawlicki, dzielił i rządził na torze w Rybniku, odnosząc zaledwie jedną porażkę. To właśnie po to zielonogórzanie słono zapłacili za jego transfer, aby zrobił taką różnicę jak w piątkowym meczu. Nie miało dla niego znaczenia, czy pod taśmą stawali juniorzy czy seniorzy – rezultat zwykle był ten sam i Ratajczak mknął do mety po trzy punkty.
Drużyna „Cieniasów” 8. kolejki PGE Ekstraligi
Bartłomiej Kowalski (Betard Sparta Wrocław)
Zestawienia nie mógł otworzyć nikt inny – Kowalski już w pierwszym swoim biegu wykluczył się z reszty spotkania, otrzymując czerwoną kartkę. Pewnym usprawiedliwieniem może być kontuzja łopatki, z którą wystartował. Sędzia go jednak odesłał pod prysznic nie za sam upadek, a za to, iż nie podjął absolutnie żadnej próby zejścia z toru.
Dominik Kubera (Orlen Oil Motor Lublin)
Można nieco ironicznie napisać, iż Dominik Kubera czasem jednak przywozi zera. Jego występ w Toruniu jest całkowicie do zapomnienia. Dość powiedzieć, iż w ciągu całego spotkania nie pokonał żadnego z czwórki toruńskich seniorów. Nie dziwi zatem, iż nie został wystawiony choćby do biegów nominowanych.
Jaimon Lidsey (Bayersystem GKM Grudziądz)
Australijczyk dostał spory kredyt zaufania otrzymując kolejną szansę na torach najwyższej lidze, jednak spłacanie go idzie mu dość powoli. Wydaje się, iż może mu się nie udać zarezerwować miejsca w pociągu o nazwie „PGE Ekstraliga 2026”. Do tej pory główną bolączką 26-latka były mecze domowe, a na wyjeździe spisywał się bez zarzutu. Wobec tego Lidsey teraz nieco odwrócił ten trend i po bardzo dobrym meczu domowym, przyszło fatalne wyjazdowe. W Gorzowie w dwóch biegach nie pokonał żadnego rywala i nie może dziwić, iż jeszcze przed połową spotkania mógł pakować się do busa.
Rohan Tungate (Innpro ROW Rybnik)
Gdyby przed sezonem ktoś powiedział, iż Rohan Tungate zdobył pięć punktów w meczu, to prawdopodobnie nikt by nie mówił o jakimkolwiek rozczarowaniu. Australijczyk jednak świetnymi występami pokazał, iż jego poziom jest znacznie wyższy, a PGE Ekstraliga bynajmniej go nie przerosła. Mecz przeciwko zielonogórzanom był tak naprawdę pierwszą wpadką Tungate’a. Początek zawodów miał naprawdę obiecujący. Wszystko jednak posypało się po defekcie w ósmym biegu i potem nie nawiązał już walki z rywalami.
Max Fricke (Bayersystem GKM Grudziądz)
Kolejny fatalny mecz Australijczyka, który w niedzielę zaliczył zaledwie jeden udany wyścig. Sześć punktów i dwa bonusy to wynik niegodny zawodnika tej klasy. Największym problemem dla grudziądzan jednak jest to, iż takie spotkanie to nie jest jednorazowy „wybryk”, bowiem 29-latek w ośmiu spotkaniach tego sezonu tylko dwa razy zapisał przy swoim nazwisku „dwucyfrówkę”. „Gołębie” mają jednak szczęście, iż świetnym początkiem sezonu praktycznie zapewnili sobie wejście do czołowej czwórki, w związku z czym Fricke ma blisko dwa miesiące na powrót do optymalnej dyspozycji.
Bartosz Bańbor (Orlen Oil Motor Lublin)
Powrócił do składu po dwumeczowej pauzie, jednak nie przyniosło to pożądanego skutku, bowiem Bańbor kolokwialnie mówiąc nie istniał w Toruniu. Najpierw przewrócił się w biegu juniorskim w walce o trzecie miejsce, a później przyjechał daleko za rywalami. Nie miał okazji do rewanżu z Antonim Kawczyńskim, bo do dwunastego biegu już nie wyjechał – w ramach rezerwy taktycznej zastąpił go Wiktor Przyjemski.
Kacper Łobodziński (Bayersystem GKM Grudziądz)
Podobnie jak Lidsey, nie zaprezentował w Gorzowie w dwóch startach nic i był bezradny w starciu choćby z gorzowskimi juniorami. Nie jest to dla niego udany sezon i na chwilę obecną wydaje się niemożliwe, aby PGE Ekstraliga była dla niego w przyszłym sezonie, choćby biorąc pod uwagę iż będzie krajowym zawodnikiem U24.
