Ze sporym poślizgiem, ale we wtorek PGE Ekstraliga zakończyła szóstą serię zmagań. Jako iż od poprzednich trzech spotkań minęło już trochę czasu, to przypominamy co się wydarzyło 23 i 25 maja. W Rybniku Innpro ROW Rybnik uległ Betard Sparcie Wrocław. Mimo pewnego zwycięstwa gości, nie znaczy to, iż nie mieliśmy tam ciekawych wątków. Brady Kurtz pogrążył swój były klub, natomiast Artiom Łaguta odjechał swoje najgorsze od lat spotkanie w PGE Ekstralidze. PRES Grupa Deweloperska pewnie pokonała Bayersystem GKM Grudziądz dzięki fantastycznej postawie tercetu Patryk Dudek – Mikkel Michelsen – Emil Sajfutdinow. W drużynie gości natomiast tradycyjnie brakuje odcieni szarości, co też znalazło odzwierciedlenie w naszych zestawieniach. Dwa dni później emocje aż buzowały w Częstochowie, gdzie Stelmet Falubaz Zielona Góra poskromił miejscowe „Lwy”, natomiast na koniec kolejki Orlen Oil Motor Lublin nie dał żadnych szans Gezet Stali Gorzów.
Oto nasza drużyna „Asów” i „Cieniasów” 6. kolejki PGE Ekstraligi. Obydwie drużyny zostały złożone zgodnie z ligowym regulaminem. To znaczy, iż zawiera ona minimum dwóch polskich seniorów, dwóch krajowych młodzieżowców oraz zawodnika do lat 24.
Drużyna „Asów” 6. kolejki PGE Ekstraligi
Patryk Dudek (PRES Grupa Deweloperska Toruń)
O formie 33-latka nieco więcej napisaliśmy przy okazji niedawnych „Asów i Cieniasów 8. kolejki PGE Ekstraligi„. W tym przypadku, więc tylko przypomnimy, iż przeciwko grudziądzkim „Gołębiom” zaliczył płatny komplet punktów, zapisując przy swoim nazwisku dwanaście punktów i trzy bonusy.
Brady Kurtz (Betard Sparta Wrocław)
29-latek przyjechał na tor, na którym dzielił i rządził przez ostatnie dwa sezony. Nie inaczej było też, kiedy przyjechał na Gliwicką już jako zawodnik Betard Sparty Wrocław. Kurtz nie miał litości dla swojego byłego pracodawcy, zdobywając czternaście punktów w pięciu startach. Był to dla niego oczywiście najlepszy wyjazdowy mecz w historii jego startów w PGE Ekstralidze.
Leon Madsen (Stelmet Falubaz Zielona Góra)
Można o nim napisać to samo co w przypadku Kurtza – na swoim dawnym domowym torze starcił zaledwie jeden punkt. Przeraźliwe gwizdy jakimi został powitany przez częstochowskich kibiców podziałały na niego motywująco i Duńczyk był jednym z dwóch głównych architektów zwycięstwa zielonogórzan pod Jasną Górą.
Przemysław Pawlicki (Stelmet Falubaz Zielona Góra)
O starszym z braci Pawlickich również było napisane na naszych łamach sporo ciepłych słów przy okazji poprzedniego zestawienia, więc przypomnimy jedynie, iż w Częstochowie to właśnie on był tym drugim architektem wygranej. Jedyną porażkę zanotował w piętnastym biegu dnia. Wcześniej zapisał przy swoim nazwisku cztery trójki.
Wiktor Przyjemski (Orlen Oil Motor Lublin)
Pierwszy raz w naszym zestawieniu znalazło się trzech juniorów, jednak przez cały czas jest to drużyna zgodna z regulaminem, a pominięcie kogokolwiek byłoby delikatnie niesprawiedliwe. Ponadto zawodnicy U24 nie dali specjalnych argumentów za tym, aby ich tu umieścić. Tym samym pierwszym juniorem, którego uhonorowaliśmy, jest Wiktor Przyjemski. 20-latek upodobał sobie starty w województwie lubuskim, bowiem na inaugurację w Zielonej Górze zdobył jedenaście punktów, a we wtorek w Gorzowie w czterech startach wywalczył komplet – dziesięć punktów i dwa bonusy. Można powiedzieć, iż PGE Ekstraliga nie jest mu straszna – w połowie sezonu zasadniczego Przyjemski legitymuje się średnią blisko 2,200 punktu na bieg.
Franciszek Karczewski (Krono-Plast Włókniarz Częstochowa)
Wydawało się, iż po zeszłym sezonie, kiedy przerosła go Metalkas 2. Ekstraliga, to z wielkiego talentu już nic nie będzie. 19-latek powrócił jednak do macierzystej Częstochowy i trafił pod rękę wybitnego fachowca, Mariusza Staszewski. Efekty są od razu widoczne, a przeciwko „Myszce Miki” Karczewski odjechał najlepsze spotkanie w karierze – dziewięć punktów w czterech startach i aż trzy indywidualne zwycięstwa. Szczególnie zaimponował w biegu czternastym, kiedy swoją trójką podał tlen „Lwom” przed ostatnim wyścigiem.
Marcel Kowolik (Betard Sparta Wrocław)
Kolejny znakomity występ wyjazdowy 17-latka. Kolejny raz zaczął spotkanie wyjazdowe od dwóch zwycięstw, niestety jednak w ostatnim starcie upadł i został wykluczony i do teraz nie wrócił na tor.
Drużyna „Cieniasów” 6. kolejki PGE Ekstraligi
Artiom Łaguta (Betard Sparta Wrocław)
Jak wspomniane we wstępie – PGE Ekstraliga od dawna nie widziała tak słabego występu Artioma Łaguty. Ostatnie spotkanie w którym zdobywał średnio jeden punkt na bieg miało miejsce… w kwietniu 2017 roku. W Rybniku 35-latek pokonał jedynie Jespera Knudsena oraz Pawła Trześniewskiego.
Max Fricke (Bayersystem GKM Grudziądz)
Podobnie jak w kilku poprzednio omawianych przypadkach – jego ostatnie „wyczyny” były omawiane przy okazji poprzedniego zestawienia. W Toruniu zapisał przy swoim nazwisku jedynie cztery punkty i bonus w trzech biegach, nie pokonując nikogo z toruńskiego kwartetu seniorów.
Wadim Tarasienko (Bayersystem GKM Grudziądz)
Także i on nie miał w Toruniu swojego dnia i zakończył spotkanie z podobnym bilansem co Fricke. Zaledwie trzy zdobyte punkty i brak jakiegokolwiek zwycięstwa z „dorosłym” seniorem torunian. Na szczęście dla grudziądzkich kibiców, po fatalnym maju wrócił już na dobre tory.
Jesper Knudsen (Innpro ROW Rybnik)
Dostał szansę w miejsce Kacpra Pludry, jednak ciężko powiedzieć, żeby tę szansę wykorzystał. O ile w meczu w Częstochowie spisał się naprawdę dobrze, tak przeciwko Betard Sparcie Wrocław był jedynie statystą i nie pokonał żadnego rywala.
Kacper Woryna (Krono-Plast Włókniarz Częstochowa)
Na papierze sześć punktów w pięciu startach nie wygląda najgorzej, jednak spoglądając dokładniej w program, widzimy iż jednak występ rybniczanina był kompletnie nieudany. W ciągu spotkania pokonał jedynie Jonasa Knudsena, a jego łączny bilans pojedynków z rywalami wyniósł 2-8.
Kacper Łobodziński (Bayersystem GKM Grudziądz)
Podobnie jak Fricke, on też po raz kolejny wylądował w negatywnej części naszego zestawienia. Podobnie jak w Gorzowie, tak i w Toruniu nie pokazał nic szczególnego i pokonał jedynie Mikołaja Duchińskiego.
Maksym Borowiak (Innpro ROW Rybnik)
Wychowanek Fogo Unii Leszno dostaje pierwszą poważną szansę w najlepszej lidze świata. Niestety, na ten moment wydaje się, iż PGE Ekstraliga to dla niego zbyt wysokie progi. To był dla niego kolejny nieudany mecz, a przeciwko Betard Sparcie Wrocław po dwóch „zerówkach” został odesłany pod prysznic. Na domiar złego, w tej chwili musi pauzować ze względu na kontuzję, więc życzymy Borowiakowi szybkiego powrotu do zdrowia.
