To nie będzie recenzja hitowego filmu związanego z Formułą 1 – na nią przyjdzie jeszcze pora. Teraz chciałbym napisać Wam coś innego.
Zróbcie to!
Byłem wczoraj na F1 Movie. Recenzję mam już napisaną, obszerną. Ale nie będę uczestniczył w wyścigu o to, kto pierwszy ją opublikuje. Chcę poczekać z nią aż więcej z Was obejrzy ten film.
Naprawdę polecam to każdemu fanowi Formuły 1 i wyścigów. Bo w końcu… jak często do kin wchodzi film tak mocno związany ze ściganiem? Sam uwielbiam chodzić do kina i polecam to każdemu bo wtedy można prawdziwie przeżyć film i zająć się tylko nim.
Tylko w ten sposób wyrobicie sobie zdanie na temat tego filmu, a ja sam jestem niesamowicie ciekaw Waszej opinii bo w kinie widziałem skrajne reakcje. I dlatego nie chcę Wam moją opinią – prawdopodobnie nieobiektywną – zaburzać własnego obioru tego dzieła.
I to nie jest żadna reklama, żaden marketing (generalnie promocja tego filmu w Polsce leży – zero promocji, zero wyjścia z ofertą dla fanów F1, zero gadżetów. A po necie hulają fotki z innych europejskich państw z fajnymi rzeczami). Generalnie trochę wstyd, biorąc pod uwagę potencjał…).
I jeszcze rada: Podejdźcie do tego filmu tak, jakbyście nic o nim nie wiedzieli, z czystą kartą, odcinając się od tego, co aktorzy czy osoby ze świata F1 mówiły o nim.
Nie róbcie tego!!!
Jeżeli już się wybierzecie, to błagam na wszystko – nie idźcie do IMAXa 4DX. Ja ze względów rodzinnych nie miałem wyjścia – miałem 3 godziny w podróży na obejrzenie tego filmu w piątek i to był jedyny seans w Łodzi, który był o odpowiedniej dla mnie godzinie. Miałem ochotę siąść w przejściu. Losowe trzepanie fotelami, bardzo agresywne, zaburzyło mi odbiór absolutnie najlepszych scen w tym filmie.