Ależ mecz Jagiellonii! Do przerwy było 1:2, potem padły cztery gole

4 godzin temu
Cracovia zmarnowała okazję, by wskoczyć na pierwsze miejsce w tabeli Ekstraklasy. W meczu z Jagiellonią Białystok do przerwy prowadziła 2:1, a do tego dostała rzut karny. Po zmianie stron wszystko się jednak odmieniło. Piłkarze Jagiellonii odpowiedzieli w najlepszy możliwy sposób. Skończyło się wynikiem 5:2 i goście z Krakowa o liderowaniu mogli zapomnieć.
Cracovia po dwóch zwycięstwach i remisie pozostawała jedną z zaledwie dwóch ekip w Ekstraklasie, która w tym sezonie nie doznała porażki. W niedzielę stanęła choćby przed szansą, by wyprzedzić liderującą Wisłę Płock i stać się nowym liderem. Po pierwszej połowie meczu z Jagiellonią wiele na to wskazywało. Po przerwie rozpoczął się jednak dramat.


REKLAMA


Zobacz wideo Tenis to moja pasja, miłość hobby! "Mezo" imponuje na korcie


Cracovia grała o "fotel lidera" i prowadziła 2:1. Niebywałe, co się stało potem
Od początku tempo gry było bardzo intensywne, a oba zespoły stwarzały sobie okazje bramkowe. Decydujący okazał się jednak fragment pomiędzy 15. a 20. minutą. Najpierw Jagiellonia nadziała się na zabójczą kontrę. Piłkarze Cracovii wybili piłkę spod własnego pola karnego, a ta trafiła do Filipa Stojilkovicia. Nowy napastnik "Pasów" wygrał pojedynek z Yukim Kobayashim, a następnie przebiegł z nią pół boiska, minął Sławomira Abramowicza i trafił do pustej bramki. Dla Szwajcara był to czwarty gol w czwartym meczu w Ekstraklasie.


Na odpowiedź Jagiellonii nie trzeba było jednak długo czekać. Po niespełna czterech minutach gospodarze mieli rzut rożny. Dośrodkowanie posłał wówczas Jackson, obrońcy Cracovii zdołali wybić, ale do futbolówki dopadł jeszcze Oskar Pietruszewki. 17-latek nie wahał się ani chwili. Oddał soczysty strzał z woleja zza pola karnego, a piłka wpadła idealnie w okienko. Piłkarze Adriana Siemieńca długo nie nacieszyli się remisem, bo już w 20. minucie znów dali się zaskoczyć. Dośrodkowanie z lewego skrzydła posłał Minczew, a do główki wyskoczył Otar Kakabadze i umieścił piłkę tuż przy słupku.


Jagiellonią znów musiała gonić wynik, a bliski wyrównania był Pululu. Jego strzał obronił Ravas, ratując swój zespół. Bliżej trafienia tuż przed przerwą była jednak Cracovia. W 43. minucie uderzenie Minczewa ręką zablokował Bernardo Vital i sędzia wskazał na jedenasty metr. Do karnego podszedł Mikkel Maigaard, ale trafił tylko w słupek. Nieskuteczna była także dobitka jednego z kolegów.
Koncert Jagiellonii w drugiej połowie. Ależ się podniosła!
Niewykorzystana okazja zemściła się na początku drugiej połowy. Niedługo po przerwie w pole karne przebojem wdarł się Pietruszewski, gdzie dał się sfaulować Dominikowi Pile. Sędzia obejrzał sytuację na monitorze VAR i znów przyznał karnego - tym razem dla Jagiellonii. Jedenastkę w 55. minucie pewnie wyegzekwował Afimico Pululu, dając remis 2:2.
Na domiar złego od 69. minuty Cracovia musiała radzić sobie w osłabieniu. Po brutalnym faulu na Alejandro Pozo czerwoną kartę obejrzał Mauro Perković. Jagiellonia błyskawicznie to wykorzystała. Cztery minuty później kapitalne dośrodkowanie z rzutu rożnego posłał Bartłomiej Wdowik. Odchodzącą od bramki piłkę zaatakował głową Taras Romanczuk i wyprowadził swój zespół na prowadzenie 3:2. A na tym się nie skończyło. Po niespełna 10 minutach na 4:2 podwyższył Alejandro Pozo. Po asyście Jesusa Imaza technicznie umieścił piłkę obok bramkarza. Dwie minuty przed końcem Jagiellonia skarciła gości raz jeszcze. Romanczuk znakomicie wypatrzył Wojtuszka, a ten zagrał pod bramkę do Dimitrisa Rallisa. Grek nie miał prawa się pomylić i z najbliższej odległości ustalił wynik na 5:2.


Dla Cracovii była to pierwsza porażka w sezonie. Tym samym drużyna spod Wawelu nie wykorzystała okazji, by wyjść na prowadzenie w tabeli. Z dorobkiem 7 punktów pozostaje na drugim miejscu, tuż za Wisłą Płock. Jagiellonia ma 6 "oczek" i zajmuje w tej chwili 8. pozycję. Rozegrała jednak jeden mecz mniej.
Idź do oryginalnego materiału