Ależ dramat Ratajskiego na mistrzostwach świata! Cztery lotki meczowe

2 dni temu
Zdjęcie: screen viaplay


Niedługo po świętach Bożego Narodzenia fani darta znów przeżywali wielkie emocje! Na mistrzostwach świata w Alexandra Palace w Londynie nasz kraj reprezentuje Krzysztof Ratajski, który w drugiej rundzie rozprawił się z Filipińczykiem Alexisem Toylo. W niedzielne popołudnie Polak przystąpił do starcia o 1/8 finału. Jego rywalem była rewelacja turnieju Kevin Doets. Ostatecznie Ratajski przegrał z Holendrem 3:4 w setach po niezwykle zaciętym boju. Było naprawdę blisko.
Z pewnością zagorzali kibice darta nie mogli doczekać się mistrzostw świata PDC (Professional Darts Corporation), które realizowane są na przełomie grudnia i stycznia. Na imprezie w Londynie Polskę reprezentuje jeden zawodnik - Krzysztof Ratajski, którego niewątpliwie możemy nazwać najlepszym darterem w historii naszego kraju. Na szczęście 47-latek uporał się już z poważnymi problemami zdrowotnymi, dzięki czemu przystąpił do rywalizacji w Alexandra Palace!


REKLAMA


Zobacz wideo Momenty Roku 2024. Szeremeta gwiazdą polskiego sportu? "Znów głośno o polskim boksie"


Co za mecz Ratajskiego! Był o krok od zwycięstwa
Rozstawiony z nr 31 Ratajski rozpoczynał turniej od drugiej rundy. Tam jego przeciwnikiem był Alexis Toylo. Filipińczyk w pierwszym meczu nieco sensacyjnie ograł Holendra Richarda Veenstrę 3:0. Mimo to polski zawodnik pokazał klasę. Po kapitalnym początku złapał lekką zadyszkę, jednak finalnie udało mu się zwyciężyć 3:1.


"Mieliśmy nadzieję, iż Polak gwałtownie skończy ten mecz wynikiem 3:0. Jednak trzeci set poszedł mu nieco słabiej. Kilku szans nie wykorzystał, słabiej grał na dystansie. I tak mógł wygrać, jednak Toylo potrafił zachować spokój, nie dał się przełamać, dzięki czemu wygrał seta 3:2, doprowadzając do stanu 2:1. Na szczęście to nie wytrąciło Polaka z równowagi. Ratajski najlepszą partię zachował na koniec. Dużo potrójnych, świetne podwójne. Przepis na sukces, wygraną 3:2 w secie, a 3:1 w całym meczu i awans do III rundy mistrzostw świata" - pisał o tym meczu Bartosz Królikowski ze Sport.pl.
W trzeciej rundzie Krzysztof Ratajski zagrał z Kevinem Doetsem. Holender został okrzyknięty rewelacją tej edycji mistrzostw świata. Nic dziwnego, skoro niespodziewanie rozprawił się z rozstawionym z nr 2 Anglikiem Michaelem Smithem. Spotkanie Polaka z Doetsem w 1/16 finału rozpoczęło się w niedzielę po godz. 15. Już po kilkunastu minutach nasz reprezentant wyszedł na prowadzenie w setach, kompletnie deklasując Holendra. Solidnie punktował oraz przede wszystkim dominował na podwójnych. Doets nie doczekał się lega.


W drugim secie scenariusz był bardzo podobny. Ratajski znów prezentował się zdecydowanie lepiej od rewelacji turnieju. Kibice nie zdążyli dobrze rozsiąść się na trybunach, a 47-latek prowadził już 2:0 w setach. Pierwsze legi Kevin Doets zdobył dopiero w trzeciej partii. Partii, w której oglądaliśmy same przełamania (czyli legi, które rozpoczyna rywal). W czwartym legu Holender obronił licznik i doprowadził do wyniku 1:2. Niestety Doets rozkręcał się coraz bardziej. Zgarnął seta na czysto, przez co na tablicy wyników widniał już remis. Spotkanie, którego stawką był awans do 1/8 finału, stało się niezwykle emocjonujące.


W piątej odsłonie Ratajski wykazał się imponującą odpornością na stres i wrócił na wysoką średnią, jednak w międzyczasie jego rywal wcale nie był gorszy. Jako trzeci zawodnik w całych mistrzostwach świata zgarnął big fish, czyli najwyższy możliwy checkout. To jednak nie wystarczyło, aby wyjść na prowadzenie. Trzeciego seta zgarnął Polak. Kilka minut później Krzysztof Ratajski zmarnował... cztery lotki na końcowy triumf. Emocje sięgały zenitu! Doets znów doprowadził do remisu, tym razem 3:3. Finalnie w ostatniej partii Holender był dosłownie nieomylny. Pokonał Polaka 4:3. Tym samym Ratajski pożegnał się z turniejem, choć awans miał już na wyciągnięcie ręki. Za to Kevina Doetsa czeka mecz z Chrisem Dobeyem.
Idź do oryginalnego materiału