Alan Kwieciński w mocnych słowach skomentował ostatnią nagonkę na freak fighty.
Świat walk celebrytów, influencerów i wszelkiej maści twórców internetowych niemal od samego początku był krytykowany ze wszystkich stron. Pod każdym tekstem z udziałem „Ferrariego”, Alana Kwiecińskiego, czy Denisa Załęckiego można było znaleźć co najmniej kilka komentarzy wyrażających niechęć do freak fightów. Oczywiście przeważnie przy użyciu wulgaryzmów.
W ostatnim jednak czasie FAME i inne organizacje na tapet wzięli politycy, którzy chcą doprowadzić do ograniczenia dostępności freak fightów. Temat podłapały media, a Polsat od jakiegoś czasu regularnie publikuje materiały godzące w ten świat, jak i samych zawodników. Szefostwo stacji odcięło się od organizacji, których gale jeszcze jakiś czas temu można było oglądać za pośrednictwem Polsat Box, a jedna z gal PRIME MMA odbywała się w ich studiu.
Alan Kwieciński o nagonce na freak fighty
W obronie swojego świata stanął Alan Kwieciński. Freak fighter trenujący na matach Warszawskiego Centrum Atletyki w wywiadzie dla FANSPORTU TV stwierdził, iż rząd przyczepił się, choć nie ma pojęcia, na czym polegają tego typu wydarzenia. „Alanik” przytoczył też niewątpliwy plus dla kraju w postaci niemałych podatków, które FAME odprowadza do kasy skarbu państwa. Podkreślił też, iż w świecie zawodowego sportu również nie brakuje osób, które mają swoje za uszami.
– Oni nie wiedzą, o czym mówią, bo myślą, iż gale freakowe to tylko patologia! Ci sportowcy to też siedzieli w więzieniach, to nie jest tylko tak. My się pokłócimy, ale zaraz podamy piątki. Dostają podatki, potężne pieniądze FAME płaci. Oni to zapie…lają z Tuskiem złodziejem na czele. Kradną kolosalne pieniądze.