Absolutne szaleństwo przed meczem Polska - Portugalia

2 godzin temu
Zdjęcie: Marcin Jaz/Sport.pl


Aż dwa lata Polska czekała na mecz z piłkarskim gigantem w naszym kraju. Głód wielkiej piłki był u kibiców przeogromny. Tłok pod bramami Stadionu PGE Narodowego był dość wielki już trzy godziny przed meczem. Fani kadry narodowej zniecierpliwieni czekali na to, aż będą mogli skasować bilety, o które zażarcie walczyli w sieci. A gadżety kibicowskie sprzedawały się jak ciepłe bułeczki.
Portugalia i Cristiano Ronaldo zadecydowanie przyciągają fanów futbolu, co dało się odczuć jeszcze kilka tygodni przed meczem. Gdy tylko ruszyła oficjalna sprzedaż biletów, natychmiast padły serwery. Kolejka po wejściówki on-line wydawała się nie mieć końca. W szczytowym momencie bilety chciało kupić aż 400 tys. kibiców, a na stadion mogło wejść 15 proc. tej grupy, czyli ok. 55 tys. osób.

REKLAMA







Zobacz wideo Probierz uderza w Portugalię przed meczem! "Zlekceważeni"



Kibice oszaleli przed meczem Polski z Portugalią
Jest moda na kadrę i prawdopodobnie ostatnia szansa obejrzeć Ronaldo na polskim boisku. Kibice nie mogli tego przegapić. Niestety, część biletów trafiła w ręce tzw. "koników", którzy sprzedawali bilety po kilkukrotnie wyższej cenie. PZPN ustalił cenę za bilet na mecz z Portugalią od 120 do 240 zł (zależnie od sektora). jeżeli ktoś chciał kupić bilety "z drugiej ręki", w nieautoryzowanym przez związek serwisie, musiał się liczyć z wydatkiem choćby czterocyfrowej kwoty. Sprzedaż biletów z zyskiem jest przestępstwem, podchodzi pod art. 133 par. 1 Kodeksu Wykroczeń.
Ceny nie odstraszyły kibiców, którzy tłumnie zebrali się pod bramami PGE Narodowego choćby trzy godziny przed meczem. Autobusy warszawskiej komunikacji były przepełnione pasażerami i kibicami. Pod stadionem było słychać głośne rozmowy m.in. o długich kolejkach, które wydawały się nie mieć końca. Młodsi grali na kibicowskich trąbkach, ale brakowało przyśpiewek.


- Będzie się działo.
- No, same gwiazdy dzisiaj. Nie mogę się doczekać - zasłyszałem w drodze na stadion krótki dialog trzech kibicek.
Aktywni pod stadionem byli też sprzedawcy gadżetów kibicowskich. Pojawiają się na każdym wydarzeniu związanym z reprezentantami Polski na PGE Narodowym, także przy okazji żużlowego Grand Prix. Mają w ofercie m.in. szaliki, koszulki, kapelusze, trąbki i farby do twarzy. Dla nich to niemała szansa na zarobek - w ciągu dwóch godzin mogliby zarobić choćby kilka tysięcy złotych.



Ceny szalików oscylowały w kwotach od 40 do aż 120 zł - zależnie od proponowanego wzoru. Najdroższe były te łączące barwy Polski i Portugalii lub w barwach narodowych naszego sobotniego rywala. Sprzedawcy chcą w ten sposób zarobić na kibicach drużyny gości, dając turystyczne ceny.


W ofercie sklepików plenerowych były też koszulki z nazwiskiem Roberta Lewandowskiego, Cristiano Ronaldo z Al Nassr, a choćby Wojciecha Szczęsnego z FC Barcelony. Bramkarz dziś pożegna się z kadrą narodową. Ceny nie były zawyżone, około 100 zł. Nie ma co się temu dziwić, skoro to nie były oryginalne stroje, tylko klasyczne, bazarowe podróbki lub ściągane z azjatyckich sklepów on-line. Ojcowie zachęcali dzieci do wybrania jakiegoś gadżetu, by miały pamiątkę na lata, a sklepikarze tylko przekonywali, iż warto wybrać ich towar. Piłkarskie szaleństwo ogarnęło polskich kibiców.



Mecz Polska - Portugalia jest rozgrywany w ramach trzeciej kolejki fazy grupowej Ligi Narodów UEFA.
Idź do oryginalnego materiału