Niebywałe co zrobił Ronaldo. Lewandowski przyćmiony. choćby nie trzeba słów

2 godzin temu
Zdjęcie: screen TVP Sport


Gdy Cristiano Ronaldo w 37. minucie trafił do pustej bramki Polaków i podwyższył prowadzenie Portugalii na 0:2, połowa PGE Narodowego mogła dostać szoku, podczas gdy druga wykonała z legendarnym Portugalczykiem jego tradycyjny okrzyk "Siuuuu!". Co więcej, to był najgłośniejszy moment tego wieczoru na stołecznym obiekcie. Ronaldo w bezpośrednim pojedynku przyćmił Roberta Lewandowskiego, a Portugalia pokonała Polskę 3:1, ale i on miał momenty niedowierzania. Szczególnie w 55. minucie, gdy po jego asyście koszmarnie spudłował Bruno Fernandes.
W sobotni wieczór Robert Lewandowski i Cristiano Ronaldo grali przeciwko sobie po raz dziewiąty. I choć więcej goli (7:5) strzelił w tych bezpośrednich rywalizacjach Lewandowski, tak więcej razy górą były drużyny Ronaldo, które wygrały połowę z ośmiu rozegranych meczów przy ledwie dwóch zwycięstwach Borussii Dortmund w starciach z Realem Madryt, przy których ogromną rolę odgrywał kapitan reprezentacji Polski. Na Narodowym także nie było sensacji, ale warto zaznaczyć, iż Portugalia po raz pierwszy z Cristiano w składzie była w stanie ograć reprezentację Polski w podstawowym czasie, a nie po rzutach karnych.


REKLAMA


Zobacz wideo Team Ronaldo czy team Messi? Kadrowicz nie miał wątpliwości


Choć Cristiano Ronaldo przeciwko Polsce najlepszego bilansu nie miał, to także za nim przemawiały łączne statystyki dokonań indywidualnych. I nic w tym dziwnego, bo przecież Portugalczyk uważany jest za jednego z najlepszych piłkarzy w historii futbolu. Ale samo to, iż Robert Lewandowski jest do niego porównywany, świadczy o poziomie, na który był w stanie się wznieść napastnik Barcelony.


Obaj zostali przywitani na Narodowym owacją. W przypadku Roberta Lewandowskiego zaskoczenia nie było, ale po części można było się zastanawiać, jak podzielą się głosy przy Cristiano Ronaldo. Szczególnie podczas wyczytywania nazwisk przez spikera, gdy po nazwisku Portugalczyka pojawiły się ogromny huk. Ronaldo został wybuczany czy jednak większość kibiców z okazji jego przyjazdu wykonała klasyczny okrzyk CR7 - "Siu!"? Odpowiedź na to pytanie poznaliśmy tak naprawdę dopiero w trakcie meczu.
Do hymnu obaj zawodnicy wyprowadzili po dwoje dzieci, zachowując się bardzo podobnie. Później okazało się jednak, iż Lewandowski wykonał symboliczny gest, wychodząc na murawę z braćmi Antkiem i Frankiem - synami strażaka, który niedawno zginął w pożarze w Poznaniu. Młodzi kibice następnie mogli obejrzeć mecz, zaproszeni do loży prezesa PZPN Cezarego Kuleszy.
Po odśpiewaniu hymnów, Ronaldo i Lewandowski powolnym krokiem doszli do sędziego z Holandii Serdara Gozobuyuka na tradycyjne przywitanie i losowanie. Przywitanie ze wzrokiem pełnym koncentracji na nadchodzącym wyzwaniu w postaci starcia Polski z Portugalią, ale też chęci pokazania rywalowi, kto jest w tej chwili lepszy.


Bezradność biła od Lewandowskiego. Cieszynka Ronaldo rozgrzała Narodowy
A nie ulegało wątpliwości, iż lepsi są Portugalczycy i Ronaldo. W 10. minucie CR7 mógł tylko złapać się za głowę, bo zachował się niemalże idealnie w zamieszaniu przed bramką Łukasza Skorupskiego, gdy instynktownie dopadł do odbitej piłki na trzecim metrze i sytuacyjnym strzałem obił poprzeczkę. Polacy mieli w tym czasie problem z wyjściem z własnej połowy, a gdy piłka docierała do Lewandowskiego, można było się zastanawiać, czy napastnik Barcelony dobrze robi, iż utrzymuje dłużej piłkę w posiadaniu, czy jednak zwalnia szybkie kontry, do których wychodzili jego koledzy.
Gdy w 26. minucie wynik po pięknej akcji otworzył Bernardo Silva, Ronaldo wymownymi gestami przywołał cały zespół do strzelca bramki. Lewandowski w tym czasie tylko podparł się w bok, czekając na wznowienie gry. Biało-Czerwoni mieli ogromne problemy w grze bez piłki, a kapitan kadry tylko się irytował, gdy jego koledzy mimo jego wskazówek nie zakładali dobrze pressingu na połowie rywala, zostawiając przynajmniej jednego z Portugalczyków wolnym. Bezradny Lewandowski w jednej z prób odbioru piłki rywalowi aż padł na kolana, co było pewnym symbolem tego spotkania.
A Portugalia tę bierność Polaków wykorzystywała. Najbardziej w 37. minucie, gdy Przemysław Frankowski i Maxi Oyedele tylko odbili się od pędzącego Rafaela Leao, a ten zupełnie nieatakowany przez stoperów wpadł w pole karne, a po jego uderzeniu w słupek piłkę do pustej bramki skierował Cristiano Ronaldo. I duża część kibiców mogła doznać szoku, gdy okazało się, iż przy tradycyjnej cieszynce wielkiego Portugalczyka pół PGE Narodowego krzyknęło z nim jego autorskie "Siuuu!". To była jedna z najgłośniejszych, jak nie najgłośniejsza chwila tego wieczoru na największym stadionie w Polsce.
Ronaldo nie dowierzał, jak kolega okradł go z asysty. Lewandowski nie powtórzył wyczynu Milika z Niemcami
Ronaldo i Lewandowski padali nieraz na murawę. Kopany od tyłu Portugalczyk kilkakrotnie mocno zirytował się, iż sędzia z Holandii nie karze Polaków za to żółtymi kartkami. Jedna z takich reakcji spowodowała choćby gwizdy na Narodowym.


W drugiej połowie obaj także byli głównymi postaciami. Szczególnie na początku, gdy Lewandowski znów pokazywał frustracje, iż podczas przetrzymywania przez niego piłki w środku pola zbyt mało kolegów kwapi się, by ruszyć do kontry. Ronaldo z kolei nie dowierzał, gdy w 55. minucie po jego asyście koszmarnie spudłował Bruno Fernandes. CR7 sam mógł strzelić gola, a nie miał choćby asysty, co skwitował bardzo wymowną miną.


To mogło się już chwilę później zemścić na Portugalczykach, gdy po centrze Przemysława Frankowskiego Lewandowski zdołał uprzedzić wychodzącego z bramki Diogo Costę i uderzył głową na pustą bramkę niczym dziesięć lat temu Arkadiusz Milik w meczu z Niemcami. Tyle iż napastnik Barcelony nie trafił do siatki, a nieznacznie się pomylił.
Wielka klasa i nerwy Cristiano Ronaldo. Obgryzał paznokcie, patrząc na to, co dzieje się w końcówce
W 63. minucie Roberto Martinez postanowił zakończyć znęcanie nad polskimi obrońcami, które uprawiali Cristiano Ronaldo i przede wszystkim Rafael Leao, zdejmując ich z boiska. Wówczas 39-latek zaprezentował wielką klasę, gdy z trybun podbiegli do niego dwaj kibice po pamiątkowe selfie. Z jednym z nich Ronaldo choćby podbiegł ramię w ramię do linii bocznej i wymownym gestem pokazał biegnącym w ich kierunku stewardom, iż wszystko jest w porządku.
Ronaldo już tylko z pozycji ławki rezerwowych mógł oglądać, jak jego drużyna traci gola autorstwa Piotra Zielińskiego i kontrolę nad meczem, w którym przez długi czas dominowała. W 84. minucie kamera uchwyciła go obgryzającego paznokcie wśród portugalskich rezerwowych. Lewandowski w tym czasie wciąż przebywał na boisku w poszukiwaniu wyrównującego gola.


Sprawę załatwiła bramka samobójcza Jana Bednarka, po której Polacy głośno protestowali, iż chwilę wcześniej faulowany w polu karnym był Michael Ameyaw. Serdar Gozobuyuk uznał, iż faulu nie było i choć Lewandowski zdołał doskoczyć do kolegów, by ich oddzielić, arbiter i tak pokazał dwie żółte kartki Krzysztofowi Piątkowi i Łukaszowi Skorupskiemu.
Koniec końców, sobotni wieczór na PGE Narodowym należał do Cristiano Ronaldo i jego Portugalii, która po wygranej 3:1 wciąż ma komplet punktów w "polskiej" grupie Lig Narodów. Kolejna okazja do takiego, być może ostatniego już pojedynku, za miesiąc, gdy oba zespoły zmierzą się w Porto.
Idź do oryginalnego materiału