Donalda Tuska i Karola Nawrockiego łączy na pewno jedno - obaj są kibicami Lechii Gdańsk. Premier RP był choćby na ostatnim meczu reprezentacji Polski z Litwą, ale kibice nie byli mu przychylni. "Kiedy Tusk akurat nie był obrażany werbalnie, to mógł zobaczyć transparent, który poświęcili mu polscy fani. 'Nie jesteś, nie byłeś, nie będziesz kibicem reprezentacji Polski!' - głosił napis z karykaturą twarzy premiera, na której umieszczono niemiecką flagę oraz charakterystyczne wąsy" - relacjonował Szymon Szczepanik ze Sport.pl. Z kolei Karol Nawrocki jest "reprezentantem środowiska kibicowskiego w polityce" - mówił dr hab. prof. Uniwersytetu Wrocławskiego Dariusz Wojtaszyn. - Podejrzewam, iż to się gwałtownie skończy, bo kibice jako tacy chcą uchodzić za niezwiązanych z żadną grupą polityczną - podkreślał.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki nie ma litości! W Ekstraklasie nie ma dobrego polskiego napastnika... Wstyd!
Dlatego Nawrocki był na meczu Lechia - Motor. Jadczak ujawnia
Głośno było, jak po zaprzysiężeniu na prezydenta Karol Nawrocki pojawił się na meczu Lechia Gdańsk - Motor Lublin. W pewnym momencie wszedł choćby na trybunę, a trybuny skandowały jego imię i nazwisko. Później prezydent RP udał się do szatni klubu, o czym informował dziennikarz Maciej Słonimski w serwisie X.
Teraz dziennikarz WP Szymon Jadczak ujawnił, jaki był prawdziwy cel wizyty Karola Nawrockiego.
Zobacz też: Tyle ma pauzować Lewandowski. Fatalne wieści ws. El Clasico i reprezentacji
"Ze sporym opóźnieniem dostałem informację od Kancelarii Prezydenta Karola Nawrockiego, iż podczas wizyty na meczu Lechii Gdańsk Prezydent nie spotkał się z prezesem Lechii Gdańsk Paolo Urferem. Prezydent oglądał mecz z loży swojego kolegi Dariusza Krawczyka z handlującej węglem firmy Balta" - czytamy.
W 2023 roku Szymon Jadczak "prześwietlił" Paolo Urfera. "Z ustaleń wynika, iż odegrał on istotną rolę w sprawie związanej z ukrywaniem majątku ukraińskiego oligarchy, najbliższego przyjaciela byłego prezydenta Ukrainy - Wiktora Janukowycza. Chodzi o Jurija Iwaniuszczenko" - pisali wówczas dziennikarze WP SportowychFaktów.