Mateusz Kochalski w pierwszej kolejce fazy ligowej Ligi Mistrzów przyczynił się do sensacyjnego zwycięstwa Karabachu Agdam 3:2 nad Benficą w Lizbonie. W drugiej serii zmagań zespół Polaka podejmował Kopenhagę (w jej kadrze zabrakło Dominika Sarapaty). Był to jeden z dwóch meczów rozegranych w środę o godz. 18:45 czasu polskiego.
REKLAMA
Zobacz wideo Były sędzia ekstraklasowy o systemie VAR: Żałuję, iż nie miałem tego narzędzia i nie mogę naprawić błędów
Mateusz Kochalski jednym z bohaterów Karabachu Agdam. Pokonali FC Kopenhagę i są w czubie tabeli Ligi Mistrzów
Mistrzowie Azerbejdżanu od początku przeważali, a przyniosło to wymierny efekt w 28. minucie. Wówczas Pedro Bicalho zagarnął piłkę i zagrał na jeden kontakt z Matheusem Silvą. Dzięki temu wypracował sobie niezłą pozycję i oddał strzał zza pola karnego. Trafił w słupek, ale ze skuteczną dobitką pospieszył Abedellah Zoubir.
Wynik 1:0 dla Karabachu utrzymał się do przerwy. A dwie minuty po niej Kopenhaga oddała pierwszy celny strzał na bramkę Kochalskiego, który skutecznie interweniował. Kolejne próby Duńczyków również nie sprawiały problemów 25-latkowi.
Jednak wraz z upływem czasu rósł napór gości. Po 80. minucie zrobiło się bardzo gorąco pod bramką Polaka - po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Gabriel Pereira trafił w poprzeczkę, a za moment nożycami uderzył Victor Claesson, ale Kochalski złapał piłkę. I się zaczęło.
W 83. minucie 25-latek wykonał daleki wykop, a z przodu pokazali się dwaj rezerwowi. Nariman Axundzada, dosyć przypadkowo, zgrał piłkę do Emmanuela Addaia, który rozpoczął taniec z przeciwnikami. W końcu znalazł miejsce na strzał i kropnął nie do obrony sprzed pola karnego. I nagle będący w defensywie Karabach niespodziewanie objął dwubramkowe prowadzenie, do czego przyczynił się przytomnym wznowieniem Polak.
Mistrzowie Azerbejdżanu nie dali sobie wydrzeć tej przewagi. Dzięki temu odnieśli drugie z rzędu zwycięstwo w LM i awansowali na czwarte miejsce tabeli. Kto jest przed nimi? Inter Mediolan, Real Madryt oraz Bayern Monachium, więc na razie Karabach i Kochalski mogą być z siebie dumni.
Newcaste United zaczęło Ligę Mistrzów od porażki z FC Barceloną. W drugiej kolejce zdemolowało Royale-Union Saint Gilloise
W równolegle rozgrywanym spotkaniu Royale Union Saint-Gilloise podejmował Newcastle United. Po pierwszej kolejce dużo bardziej zadowoleni byli mistrzowie Belgii, którzy pokonali 3:1 PSV, podczas gdy Anglicy przegrali 1:2 z FC Barceloną. Jednak środowa potyczka była już zupełnie inną historią.
Zobacz też: Flick się nie certoli ws. ter Stegena. Przyznał się do błędu
Minął nieco ponad kwadrans, a goście wyszli na prowadzenie. Do piłki wybitej przez gracza Royale Union dopadł Sandro Tonali i oddał strzał z pierwszej piłki z linii pola karnego. Po drodze tor lotu futbolówki zmienił Nick Woltemade, któremu zapisano gola.
Jeszcze przed przerwą Newcastle podwyższyło prowadzenie. W polu karnym Belgów Anthony Elanga został podcięty przez Fedde Leysena i sędzia podyktował "jedenastkę". Bezbłędnie wykonał ją Anthony Gordon.
Już w drugiej połowie Gordon skompletował dublet. Znów zawinił Leysen, który zagrał ręką we własnej "szesnastce". Reprezentant Anglii wybrał ten sam róg i strzelił na tyle dobrze, iż choćby mierzący 206 cm wzrostu bramkarz Kjell Scherpen nie dał rady dosięgnąć piłki (choć do końca stał w środku i rzucił się nieco spóźniony).
To nie był koniec, gdyż w końcówce błysnęło dwóch rezerwowych. William Osula zabrał się z piłką w środkowej strefie boiska, a potem zagrał ją do wbiegającego w pole karne Harveya Barnesa, który ustalił wynik na 4:0. Zatem Newcastle powetowało sobie porażkę z Barceloną.
Liga Mistrzów. Wyniki pierwszych środowych meczów
Karabach Agdam - FC Kopenhaga 2:0, gole: Abdellah Zoubir 28', Emmanuel Addai 83'
Royale Union Saint-Gilloise - Newcastle United 0:4, gole: Nick Woltemade 17', Anthony Gordon 43' (k.), 64' (k.), Harvey Barnes 80'
Pozostałe siedem środowych spotkań Ligi Mistrzów, w tym FC Barcelona - PSG, rozpocznie się o godz. 21:00 czasu polskiego. Zapraszamy do śledzenia relacji tekstowej, wyników i najważniejszych informacji na Sport.pl oraz w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.