Iga Świątek zapomniała już o wpadce w Pekinie i w fantastycznym stylu rozpoczęła rywalizację w Wuhan. Choć nasza tenisistka debiutuje w tej imprezie, o żadnej tremie nie było mowy. Od początku na korcie czuła się bardzo pewnie i w drugiej rundzie nie dała szans 41. w światowym rankingu Marii Bouzkovej. Pokonała ją w zaledwie 80 minut.
REKLAMA
Zobacz wideo Reprezentacja z Lewandowskim na czele w komplecie przed Nową Zelandią i Litwą
Koncert Świątek w pierwszym meczu w Wuhan. To była deklasacja. 18:2
Spotkanie Świątek rozpoczęła znakomicie. Od początku miała inicjatywę i w szybkim tempie wygrała trzy pierwsze gemy. Zacięła się dopiero w czwartym przy serwisie rywalki. Gdy miała w górze breakpoint, pomyliła się i wyrzuciła piłkę w aut. Panie musiały grać dalej, ale Bouzkovej ani razu nie udało się zdobyć przewagi. Po długim, trwającym 11 minut gemie Polka dopięła swego i wyszła na 4:0.
Wydawało się więc, iż zmierza po pewną wygraną w całej partii. Wtedy nieoczekiwanie do głosu doszła rywalka. Wykorzystała swój pierwszy breakpoint w tym spotkaniu i nieco odrobiła straty. kilka brakowało, a chwilę później utrzymałaby serwis, ale Świątek nie dała za wygraną. Po raz trzeci przełamała i mogła serwować po zwycięstwo. Zaraz po tym dopięła swego i choć musiała bronić breakpointa, wykorzystała drugą piłkę setową i zamknęła seta wynikiem 6:1.
Nasza tenisistka całkowicie kontrolowała wydarzenia na korcie. Gdy trafiała pierwszym serwisem, rywalka była praktycznie bezradna. Świątek uderzała mocno, celnie, zwykle spod końcowej linii. W pierwszej partii miała 18 winnerów przy zaledwie dwóch po stronie Bouzkovej. O dziwo popełniła też mniej niewymuszonych błędów.
Świątek nie miała litości. Jest trzecia runda w Wuhan!
Podobnie wyglądała też druga odsłona. Świątek nie wygrywała gemów z dużą przewagą - do zera czy 15 - ale w kluczowych momentach wychodziła zwycięsko. Błyskawicznie objęła prowadzenie 2:0, ale w trzecim gemie nieco zdekoncentrował ją sędzia. Ze sporym opóźnieniem wywołał aut, co wprowadziło ją w konsternację. Chwilę później przegrała z Bouzkovą do 15. gwałtownie się jednak pozbierała i zgarnęła trzy kolejne punkty. Po 76 minutach miała pierwszą piłkę meczową. Niestety ją zmarnowała. Za drugim razem była już skuteczna. Bouzkova uderzyła w siatkę i Świątek cieszyła się z wygranej 6:1, 6:1.
Teraz Świątek może spokojnie przygotowywać się do trzeciej rundy. O tym, z kim się w niej zmierzy zadecyduje mecz pomiędzy Elise Mertens a Belindą Bencić. Panie zmierzą się dopiero w środę, a Polka będzie miała wówczas dzień wolny.