75:78 i trzy osobiste na 2,7 sekundy przed końcem! Sceny w meczu Legii w LM

2 godzin temu
Koszykarscy mistrzowie Polski rozegrali we wtorek 18 listopada piąty mecz w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Rywalami Legii na Torwarze była drużyna Ritasu Wilno, wicemistrzów Litwy. Każda kwarta kończyła się bliskim wynikiem, a końcowy rezultat nie był rozstrzygnięty do samego końca. Niestety, ostatnie akcje były korzystne dla gości. Legia Warszawa - Rytas Wilno 77:79 (25:22, 17:20, 16:17, 19:20)
Wicemistrzowie Litwy prowadzili przed tym meczem w grupie A Ligi Mistrzów. W czterech meczach wygrali trzykrotnie. Legia z kolei mogła się pochwalić remisowym bilansem 2:2. Odpowiednio wysoka wygrana nad Litwinami byłaby znakomitym wsparciem w walce o awans do najlepszej szesnastki turnieju. Nie jest to jednak łatwe zadanie - Rytas jest jedną z bogatszych drużyn w tych rozgrywkach i celuje w dotarcie do najdalszych etapów rozgrywek.

REKLAMA







Zobacz wideo Polscy skoczkowie zaczynają sezon olimpijski. Nowy trener wyznaczył jasny cel



Spotkanie rozgrywane w hali Torwar zaczęło się od kilku udanych akcji gości, którzy wyszli na prowadzenie 7:0. Po kilku minutach powiększyli już przewagę do ośmiu punktów - na tablicy wyników pojawił się wynik 14:6. Od tego momentu Legia zaczęła odrabiać straty. Bardzo dobrze rzucali za trzy. Pod koniec pierwszej kwarty wpadły aż cztery trójki, i gospodarze wygrali tę część spotkania 25:22.


Litwini odrobili straty w drugiej kwarcie, choć przez dłuższy czas kilka na to wskazywało. Legia prowadziła już siedmioma punktami - 38:31. Od tego momentu Rytas wzięło sprawy w swoje ręce. Goście zdążyli choćby wyjść na prowadzenie, ale ostatnie punkty w tej części spotkania zostały zdobyte przez Legię. Druga kwarta została wygrana przez gości 20:17, a na tablicy wyników widniał remis 42:42.
W barwach Legii fantastycznie spisywał się Andrzej Pluta - po pierwszej połowie na swoim konice miał 12 punktów i 7 asyst. 18 punktów dla Rytasu zdobył z kolei Jerrick Harding. Amerykanin, podobnie jak Jordan Loyd, w sierpniu tego roku otrzymał polskie obywatelstwo.
Polsko-litewskie przeciąganie liny
Na początku drugiej połowy spotkania oba zespoły nie grzeszyły skutecznością. Po pięciu minutach trzeciej kwarty Legia zdobyła zaledwie trzy punkty, a Rytas - sześć. Gospodarze apatycznie spisywali się w ofensywie, w fatalny sposób dwa razy z rzędu kończąc swoje akcje - raz po stracie Pluty, raz po faulu w ataku. Całe szczęście ostatnia minuta kwarty należała do Legii. Po celnej trójce i rzucie z półdystansu po przejęciu piłki gospodarze zniwelowali stratę do zaledwie jednego punktu. Rytas wygrało kwartę 17:16 i wyszło na prowadzenie 59:58.



Jak gwałtownie straty Legia odrobiła pod koniec trzeciej kwarty, tak gwałtownie to straciła na początku czwartej. Rytas wróciło na sześciopunktowe prowadzenie. Po chwili jednak było już 72:66 po dwóch znakomitych trójkach Race'a Thompsona. Legia znakomicie radziła sobie z rzutami z dystansu, chwilami mając aż 40% skuteczności. Niestety, tym razem w tym rollercoasterze okazali się goście - w ostatniej minucie meczu wyszli na trzypunktowe prowadzenie. Na 2,7 sekundy przed końcem Andrzej Pluta dał się sfaulować przy próbie rzutu za trzy, dzięki czemu otrzymał trzy rzuty wolne. Trafił pierwsze dwa, ale trzeci okazał się niecelny i w tym momencie już wszystko było jasne.


W drugim meczu grupy A niemieckie Academics Heidelberg pokonało greckie Promitheas Patras 82:62. Te wyniki oznaczają, iż Rytas Wilno zapewniło już sobie zwycięstwo w grupie, a Legii został mecz ostatniej szansy z Heidelbergiem. Odbędzie się on 17 grudnia na Torwarze.
Legia Warszawa - Rytas Wilno 77:79 (25:22, 17:20, 16:17, 19:20)
Legia: Pluta 23 punkty, Graves 16, Thompson 15, Silins 9, Ponsar 6, Hunter 3, Tomaszewski 3, Shungu 2, Kolenda, Wilczek
Idź do oryginalnego materiału