W niedzielny wieczór aż dwie Polki miały szansę wywalczyć tytuł w rywalizacji singlowej. Najpierw do walki stanęła Katarzyna Kawa. 32-latka rywalizowała z Mayar Sherif w finale Challengera w Buenos Aires. Niestety po zaciętej walce i genialnym powrocie w drugim secie (przegrywała już 0:4, by wygrać kolejne sześć gemów z rzędu) musiała uznać wyższość Egipcjanki - 3:6, 6:4, 4:6. Na lepszy wynik liczyła za to Olivia Lincer, która grała o tytuł ITF W35 w Santo Domingo.
REKLAMA
Zobacz wideo Iga Świątek wybrała nowego trenera. "Jestem bardzo podekscytowana"
Pierwszy set to była wojna nerwów. Bój wygrała Lincer
Polka bardzo dobrze spisywała się w turnieju. Dość gładkie zwycięstwo odniosła na start, kiedy to pokonała 6:3, 6:1 Marię Camilę Torres Murcię. Jednak w kolejnych meczach rywalki postawiły jej większy opór. Dość powiedzieć, iż każdy pojedynek kończył się po zaciętej trzysetowej batalii, na szczęście za każdym razem zwycięskiej dla 19-latki.
W niedzielę stanęła więc przed szansą, by zgarnąć drugi zawodowy tytuł singlowy w karierze, ale ten miał być zdecydowanie najcenniejszy. Polka nie była jednak faworytką. Rywalizowała z Carlotą Martinez Cirez, rywalką notowaną o aż 297 miejsc wyżej. Mimo wszystko była w stanie dotrzymać kroku Hiszpance. Ba, sprawiła wielką sensację.
Pierwsze trzy gemy to dwa przełamania na korzyść Lincer. Prowadziła już 3:0. Później w jej grę wdała się nerwowość i rywalka gwałtownie odrobiła straty (3:3). Do kolejnych przełamań doszło w gemie numer 11 i 12. Tym samym konieczne było rozegranie tie-breaka. W nim zdecydowanie lepiej radziła sobie Hiszpanka. Dość powiedzieć, iż miała aż trzy piłki setowe. Tyle tylko, iż żadnej z nich nie wykorzystała, co gwałtownie się na niej zemściło. Polka wygrała 11-9.
Drugi set zapisano na konto Hiszpanki. Jednak Lincer wróciła do gry. Szalona trzecia partia
Drugi set to kolejny festiwal przełamań. Tak właśnie zakończyło się pięć pierwszych jego odsłon. O jedno więcej zanotowała Hiszpanka. I na tym zatrzymywać się nie zamierzała. W ostatnim, a więc ósmym gemie ponownie wywalczyła break pointa, wykorzystała go, postawiła kropkę nad "i" i wygrała 6:3. Tym samym doprowadziła do wyrównania w setach.
O losach tytułu miała zadecydować trzecia partia. Zawodniczki znów miały kłopot z utrzymaniem podania, ale teraz te problemy bardziej doskwierały Hiszpance. Polka starała się uspokoić grę, a przede wszystkim lepiej wytrzymać ją fizycznie. I tak też się stało. Zachowała nieco więcej sił na trzeci set. Czterokrotnie przełamała rywalkę, sama tracąc serwis dwukrotnie i wygrała 6:3, i cały mecz 2:1. Mecz, który trwał dokładnie trzy godziny i 28 minut.
Olivia Lincer - Carlota Martinez Cirez 7:6(9), 3:6, 6:3
Dzięki temu Polka odniosła największy sukces w karierze. "Kolejny polski przykład na to, iż kierunek Stany Zjednoczone po juniorskim graniu może iść w parze z ciągłym rozwojem tenisowym. Wielkie brawa!" - pisał Szymon Przybysz na X.
Dzięki temu zwycięstwu Lincer powinna zanotować też awans w rankingu WTA. W najnowszym zestawieniu będzie plasować się najprawdopodobniej na 510. lokacie, czyli przesunie się o 17 pozycji w górę. Tak przynajmniej na ten moment sugeruje WTA Live.