- Nie wygląda mi to na Ewę w formie medalowej – martwił się Przemysław Babiarz już po półfinałach. - Z tej ósemki finałowej Ewa ma najsłabszy czas – dodawał. Wynik 7,12 s. nie dawał wielkich nadziei na sukces. Ale znając Ewę spodziewaliśmy się niespodziewanego w walce o medale.
REKLAMA
Zobacz wideo Ewa Swoboda halową mistrzynią Polski! "Nie było wspaniale"
Niestety, Swoboda w finale powalczyła wspaniale. Na metę wpadła z czasem 7,07 s, swoim najlepszym w tym roku. Ale 0,01 s zabrakło jej do podium. Walkę o brązowy medal przegrała z Holenderką Van der Veken. Najszybsze Włoszka Dosso (7,01 s) i Szwajcarka Kambudji (7,02 s). były poza zasięgiem.
- Jestem już stara, niedługo kończę przygodę ze sportem. Tak naprawdę już nie mam siły. Brakuje mi motywacji, jest mi ciężko. Jeszcze ten rok pobiegam, zobaczymy, co będzie w następnym – mówiła Swoboda miesiąc temu, po wygraniu mityngu Orlen Cup w Łodzi.
- Tak naprawdę już nie mam siły. Brakuje mi motywacji, jest mi ciężko. Po igrzyskach było za duże "boom". Nie jestem osobą, która powinna być sławna. Ja jestem małomiasteczkowa, lubię spokój. Ja nie chce być gwiazdą, tylko sportowcem. Mam nadzieję, iż niedługo skończę tę swoją karierę albo zmienię profesję – tłumaczyła wtedy Ewa.
Babiarz niemal apelował do Swobody. Ale po Ewie naprawdę widać zmęczenie
W pewnym sensie chyba każdy jest w stanie Swobodę zrozumieć. Z drugiej strony komentujący zawody w TVP Sport Przemysław Babiarz podkreślał po półfinałach, iż przecież Mujinga Kambundji (przyjechała do Apeldoorn z najlepszym czasem w Europie w tym roku) jest o pięć lat starsza od Ewy. I wręcz apelował do Polki, żeby nie myślała o sobie, iż jest stara. Ale problem w tym, iż Ewa po prostu może się tak czuć.
Jeszcze pół roku temu po igrzyskach w Paryżu Swoboda zapowiadała, iż to nie koniec. "Igrzyska Olimpijskie Paryż. 9 miejsce na 100 m, 10.99. Tak mało zabrakło do finału, a jednak tak dużo. Wiem, iż na tym nie skończę i moja sportowa ambicja będzie jeszcze większa, żeby osiągać swoje cele" – pisała w swoich mediach społecznościowych.
Ale w tym roku naprawdę po Ewie widać zmęczenie. A może choćby wypalenie. Co prawda do Apeldoorn przyjechała z czwartym w okresie czasem w Europie. Ale wynik 7,09 s nie jest zbliżony do jej najlepszych z kariery. Rok temu na halowych MŚ w Glasgow zdobyła srebro z czasem 7,00 s. A w półfinale ustanowiła swój rekord życiowy wynikiem 6,98 s.
Ubiegłoroczne srebro w Szkocji było pierwszym medalem Ewy w karierze seniorskiej na imprezie światowej. Natomiast w Europie ona jest czołową sprinterką od dawna. W 2024 roku była wicemistrzynią Europy na 100 metrów na stadionie, w Rzymie. A na halowych ME od dawna nie schodziła z podium.
5 marca 2017 roku, jako 19-latka, wywalczyła srebro w Belgradzie. Od tamtego dnia aż do dziś trwała jej medalowa seria. Na ME 2019 w Glasgow zdobyła złoto, na ME 2023 w Stambule - srebro. W 2021 roku w Toruniu miała bronić złota, była faworytką, ale nie mogła wystartować przez koronawirusa. Gdy tylko w halowych ME startowała, to od 2017 roku zawsze była na podium. To trwało aż 2926 dni, czy jak kto woli - 8 lat i cztery dni. A teraz to się skończyło. Szkoda.
Czy Swoboda zmieni konkurencję? "Nie chcę w wieku 50 lat żałować, iż tego nie zrobiłam"
Na pewno Swobodzie łatwiej byłoby o motywację, gdyby mimo kryzysowego sezonu w hali znów zdobyła medal. Zwłaszcza iż sezony halowe ona od zawsze lubi najbardziej, bo w hali szczególnie duże znaczenie ma start, czyli jej mocny element. Na halowych ME Ewa błysnęła po raz pierwszym już 10 lat temu. W 2015 roku w Pradze weszła do finału i całe zawody skończyła na ósmym miejscu z rekordem Europy juniorek.
- Musi wyjść jeden bieg idealnie i ja muszę zobaczyć ten czas, który mnie po prostu zadowoli. Myślę, iż wtedy już będzie łatwiej – mówiła teraz w TVP Sport tuż przed ME w Apeldoorn. No niestety, po czwartym miejscu łatwiej chyba jednak nie będzie. Choć przed kamerą TVP Swoboda podkreśliła na gorąco: - Jestem z siebie dumna. Bo myślałam, iż nie pobiegnę tego finału, tak mi było źle, tak mi było smutno.
Czy to znaczy, iż Swoboda jednak nie będzie zmieniała konkurencji? Niedawno stwierdziła, iż w razie niepowodzenia w Apeldoorn to rozważy. - Jeszcze nie jestem na maksa pewna siebie, ale idzie to ku dobremu. A jak nie, to idę skakać w dal – mówiła, śmiejąc się. - Jestem ciekawa, jak mi to wyjdzie, bo nie chcę w wieku 50 lat żałować, iż tego nie zrobiłam – dodawała.
- Na pewno ten bieg sprawił, iż nie dam w sobie kaszę dmuchać. Pewnie większość Polaków powie "Czwarta? Jak mogłaś być czwarta". Ale ważne, iż mama i tata są ze mnie dumni. A będzie lepiej - tak skończyła Swoboda swoją wypowiedź dla TVP Sport po ME w Apeldoorn.