Żużel. Zawodnik GKM-u szuka nowego klubu. „Zmagałem się z wypaleniem” (WYWIAD)

2 godzin temu

Jak trudny to był sezon?

Kacper Łobodziński, zawodnik Bayersystem GKM-u Grudziądz: To był dla mnie najtrudniejszy sezon. Bardzo dużo się działo, w trakcie sezonu wprowadzałem wiele zmian. W poprzednich latach też je wprowadzałem, tylko w tym stare schematy nie działały, nie było widać efektów. Cały rok borykałem się z problemem odnalezienia swojej optymalnej dyspozycji, szczególnie na meczach ligowych. Niektóre rzeczy trudno mi było przełożyć na spotkania.

Sprzęt był jednym z głównych powodów słabszej dyspozycji?

– Po części na pewno też mieliśmy problemy ze znalezieniem odpowiednich ustawień i wyborem odpowiednich silników na dany tor, ale z całym teamem wiedzieliśmy, jak istotny dla nas jest to sezon. Myślę, iż niektóre nasze decyzje, dokonywane pod wpływem presji, po prostu nie były trafne. Stąd też gorsze wyniki.

Dantejskie sceny w Grudziądzu, mamy nowe informacje. „Oberwaliśmy rykoszetem”

Niespodzianka w składzie PSŻ-u? Trener nie rzucał słów na wiatr

Masz do siebie jakieś pretensje? Ostatni sezon w roli juniora wiąże się z większą presją, o której sam wspomniałeś. Nie podpaliłeś się? Może za bardzo chciałeś?

– Na pewno nie jestem zadowolony z formy jaką prezentowałem w tym roku. Tak naprawdę przez całą zimę nie czułem presji. Gdy rozpoczynał się sezon, to myślałem, iż wszystko idzie w dobrym kierunku, natomiast później zaczynały nawarstwiać się problemy. Wyników nie było i nie wytrzymałem presji. Myślę, iż przez brak znaczących efektów mojej pracy w połowie sezonu zmagałem się z wypaleniem. Na pewno zawiodłem klub, kibiców i działaczy z Grudziądza.

Słyszałem, iż szukasz nowego klubu.

– Powiem tak – jeszcze nie jestem pewien swojej przyszłości, ale prowadzę rozmowy. Myślę, iż w najbliższym czasie będzie wiadomo więcej. Nie chcę już teraz zdradzać szczegółów. Potwierdzam jednak prowadzenie rozmów.

Tematu przedłużenia umowy w GKM-ie nie ma?

– Z prezesem GKM-u mam bardzo dobre relacje. Cały czas jesteśmy w kontakcie, ale prowadzę też rozmowy z innymi klubami. GKM to klub, w którym się wychowałem i dużo mu zawdzięczam, ale myślę, iż razem doszliśmy do wniosku, iż do mojego dalszego rozwoju potrzebne są zmiany.

W której lidze najbardziej siebie widzisz?

– Raczej nie chcę zostawać w PGE Ekstralidze. Chciałbym zmienić otoczenie i zejść piętro niżej, by dać sobie trochę przestrzeni na odbudowanie się. Zdaję sobie sprawę z tego, jak mocna w następnym sezonie będzie Metalkas 2. Ekstraliga. Zresztą już w obecnym była na bardzo wysokim poziomie. Nie będzie to łatwe zadanie. Wnioski są wyciągnięte z zakończonych rozgrywek. Chciałbym pokazać, na co naprawdę mnie stać i być wartością dodaną dla drużyny. Nie wykluczam też propozycji z Krajowej Ligi Żużlowej.

Planujesz zmiany w sprzęcie, w teamie lub w przygotowaniach?

– Tak naprawdę to myślę o tym już od dwóch miesięcy, co trzeba byłoby zmienić. Wnioski wyciągnąłem dużo szybciej. Wprowadzam już jakieś zmiany. Wiąże się to ze zmianami kadrowymi w teamie i przygotowaniach do następnego sezonu. Co do kwestii sprzętowych, to jeszcze nie jestem pewien, ale tych zmian na pewno będzie dużo.

Współpraca z Ryszardem Dołomisiewiczem będzie kontynuowana?

– Nie, z panem Ryszardem rozstaliśmy się już w połowie sezonu. Współpracę oceniam jednak na plus, bo dużo się od niego nauczyłem. Wspomagał mnie swoją wiedzą. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, iż było trochę zamieszania, ale pozwolił mi wejść na wyższy poziom w poprzednim sezonie.

Odkrył kulisy rozstania Protasiewicza i Falubazu?! Mocne słowa

Żyto wrócił do tematu Pedersena! ROW nie przyniósł wstydu?

Dwa lata temu wystrzeliłeś na silniku Nickiego Pedersena.

– Do dzisiaj mam ten silnik, choćby próbowałem jeździć na nim w tym roku w Grudziądzu. Każdy silnik ma jednak swoją żywotność. Wydaje mi się, iż stracił już swoje najlepsze parametry. W pierwszym sezonie po odkupieniu go od Nickiego (2023 – dop. red.), jeździłem na nim wszędzie. Aktualnie mam dużo większe zaplecze silnikowe, ale do tego silnika mam największy sentyment.

Rywalizacja z Janem Przanowskim przebiegła w zdrowej atmosferze? Zrozumiałeś, iż trener chciał dać szansę komuś innemu?

– Trener Robert powiedział mi, iż gdybym przełożył dyspozycję z treningów na mecze ligowe, to do tych zmian kadrowych by nie doszło. Po prostu w PGE Ekstralidze nie uwalniałem potencjału, który pokazywałem na treningach. Bardzo chciałem pokazać i udowodnić, iż potrafię, ale nie wychodziło. Po czasie wiem, iż nie potrafiłem się do tego zdystansować, bo cały czas myślałem tylko o żużlu i to było dla mnie niszczące. Chciałem zrobić coś dobrego dla klubu, dla działaczy, dla ludzi, którzy mi pomagają. Niestety, wszystko szło w drugą stronę.

Po czasie nie żałujesz pozostania w Grudziądzu? Po sezonie 2024 miałeś na stole inne oferty. W innym miejscu może coś by zaskoczyło i byłbyś teraz w innym miejscu.

– W Grudziądzu miałem dobre warunki do rozwoju. Jestem bardzo wdzięczny panu prezesowi Marcinowi Murawskiemu, bo dostałem świetny kontrakt i bardzo dobrze mnie potraktował. W trakcie sezonu mieliśmy rozmowy, niekoniecznie związane z żużlem. Wiem, iż chciał mi pomóc, za co jestem serdecznie wdzięczny. Może tak musiało być? Z perspektywy czasu wiem, jak smakuje sukces i jak przysłowiowo spada się na dno. Każdy sportowiec musi zaznać smaku porażki, żeby później się rozwinąć. Myślę, iż nie ma co teraz gdybać co by było gdyby, jest jak jest.

Indywidualnie pracowałeś z Adrianem Gomólskim i Ryszardem Dołomisiewiczem, w klubie miałeś Roberta Kempińskiego, Janusza Ślączkę i Roberta Kościechę. Można ich jakoś ze sobą porównać?

– Szczerze? Nie chcę ich porównywać. Od każdego wziąłem dla siebie coś dobrego, każdy przekazał mi jakąś cząstkę, żebym stawał się lepszym zawodnikiem. Mam ogromny szacunek do wszystkich trenerów, których spotkałem na swojej żużlowej ścieżce.

Jest prekontrakt w KLŻ. Wyjaśniła się przyszłość lidera drużyny

Jasiński mówi o rozmowach z innymi klubami. „Mam nadzieję, iż na dniach podpiszę kontrakt”

Od kiedy masz kontrakt zawodowy? Jak rozmawiam z klubami, to jest to brane pod uwagę. Działacze za bardzo nie chcą brać zawodników kończących wiek juniora na kontakcie amatorskim.

– Na zawodowym kontrakcie jestem od 2023 roku, czyli był to mój trzeci sezon. Nie jest mi to obce. Prezesi również często chcą wiedzieć, czy po ukończeniu wieku juniora trzeba będzie zapłacić do macierzystego klubu ekwiwalent za wyszkolenie zawodnika. Mnie to nie dotyczy, po tym sezonie będę wolnym zawodnikiem.

Idź do oryginalnego materiału