Liga wystartowała, ale – jak się okazuje – nie ona jest najciekawsza. Nie jej rozgrywki dają w tej chwili portalom najwięcej poczytności. Od paru tygodni tematem numer jeden jest oczywiście kwestia band. Jak powinny być wykonane i jak powinny być montowane. To najczęściej poruszane wątki.
Od wtorku wartość medialną niesamowicie „podnosi” pierwszoligowy PSŻ Poznań. Oczywiście za sprawą afery, która miała miejsce podczas ćwierćfinału Indywidualnych Mistrzostw Polski. Z prezesem Jakubem Kozaczykiem znam się dość dobrze i z pełną odpowiedzialnością można napisać, iż nie o taki rozgłos medialny mu chodziło.
Mleko się jednak wylało i wszyscy możliwi znawcy tematu osądzają kto ma rację. Oliwy do ognia dolało jeszcze „canalplusowe” starcie pomiędzy prezesem Kozaczykiem, a Januszem Kołodziejem.
I tutaj uwaga numer jeden. Bardzo zdziwiło mnie podejście, wedle wielu, rzetelnych dziennikarzy czy redaktorów nadzorujących program „Kolegium Żużlowe”. Poświęcając odcinek na wydarzenia z Poznania do swego studia w pierwotnej wersji zaprosili wszystkich możliwych uczestników poza… przedstawicielem poznańskiego klubu. Szkoda, iż ten ostatni sam musiał zadbać o możliwość obrony stanowiska klubu na wizji, wykonując godzinę przed programem telefon do nadzorującego żużel Macieja Glazika z prośbą o swój udział. Jestem zdania, iż przedstawienie racji dwóch stron winno być znakiem rozpoznawczym tak szanowanej telewizji.
Żużel. Kołodzieja, Musielaka i Krakowiaka czekają kary? „Kpina z kibiców!” (WIDEO) – PoBandzie – Portal Sportowy
Wracamy do wtorku. Zawody, jak wszyscy wiemy, ostateczne się odbyły. Ci, którzy chcieli pojechali, to pojechali. Ci, którym było nie po drodze też pojechali, ale wykonali przy tym antyshow. Mam na myśli gonitwę szósta. Idealnie pokazali swoją postawą to, co myślą o imprezie, stanie toru, ale też… kibicach.
Nie mam zamiaru tu nikogo osądzać, bo sam od wtorku wiele rozprawek na ten temat przeczytałem. Czy to zawodnicy mieli rację? Czy klub? Czy była jakaś w parkingu jakaś lista i później zniknęła? Czy Eryk Józwiak spędził ze szpadlem całą noc na torze, czy może spał w hotelu? Nie interesuje mnie to.
Interesuje mnie za to, jako kibica żużla, aby wszystko w tym sporcie było najlepiej – jak to tylko możliwe – poukładane. Między innymi chodzi o to, aby licencje toru były przyznawane dopiero po tym, kiedy kluby otrzymają instrukcje jak bandy mają być adekwatnie wkopane i będą miały czas na wykonanie niezbędnych prac, a nie na odwrót. Wtedy przyznawajmy im licencje!
Bo niby skąd ma być wiadome czy załóżmy klub X, który dostał licencję toru we wtorek, otrzymane w czwartek instrukcje wykonał prawidłowo. Kuriozum. Wygląda to niestety jak nakładanie prezerwatywy po odbytym stosunku. Interesuje mnie również to, aby tak, jak było kiedyś, w czasach żużla jeszcze romantycznego, nie kipiącego na lewo na prawo pieniędzmi, to sędzia był niczym Anioł w Alternatywach najważniejszą instytucją na stadionie. Jego zgoda na rozegranie zawodów powinna być jednoznaczna z faktem, iż wszyscy uczestnicy zawodów decyzję przyjmują z „urzędu” i stają na starcie, a swoje występy i kibiców płacących za bilety traktują poważnie.
W Poznaniu, mam wrażenie, iż paru zawodników „powiedziało” do sędziego niczym budowlańcy do Stanisława Anioła w pierwszym odcinku Alternatyw: „Jak jesteś Pan cieciem, a nie gospodarzem stadionu, to jesteś dla nas malutki”. A jeżeli zawodnik X czy Y nie ma ochoty na ściganie, to niech odstąpi w ćwierćfinale IMP miejsca tym, którzy po decyzji sędziego o rozpoczęciu zawodów podejdą do niech nie w złości, a na sportowo. Żużlowiec też żużlowcowi nie jest równy. Jeden narzeka na bandę i jest bezpieczny do bólu. Drugi wsiada i jedzie z poważną kontuzją, która też może być dużym zagrożeniem dla reszty.
Żużel. Kołodziej zabiera głos po buncie! Dostał… tajemniczy telefon! Prezes odpowiada! – PoBandzie – Portal Sportowy
Żużel. Kuriozalny bieg w Poznaniu! Odpuścili gaz! (WIDEO) – PoBandzie – Portal Sportowy
I jeszcze jedna sprawa. Kontuzje w żużlu były, są i będą. Banda całkowicie im nie zapobiegnie a jedynie może zmniejszyć skutki upadków. Tylko tyle i aż tyle. Tak, jak Messi ubezpiecza swoje nogi na ileś milionów dolarów, wiedząc, iż rywal depcząc korkiem jego kolano może zakończyć jego karierę w sekundę, tak żużlowcy zarabiają tyle, a nie mniej nie tylko dlatego, iż kibice ich kochają, ale głównie za to, iż wybrali karierę nie za biurkiem, ale na żużlowym torze a ta z urzędu jest niebezpieczna i w każdym starcie niesie ryzyko trwałej utraty zdrowia.
Zaciekawiła mnie jeszcze dyskusja pomiędzy dwoma sponsorami w komentarzach na naszym portalu. Jeden narzekał, iż sponsor płaci oraz wymaga startów i pokazywania jego logo. Drugi, notabene sponsor jednego z trzech, którzy zdefektowali w sławetnym poznańskim biegu, twierdzi, iż zawodnik postąpił słusznie, ponieważ dba o swoje bezpieczeństwo. Każda ze stron ma swoje racje jednak, z tego co mi wiadomo, od wtorku na kolejnego uczestnika szóstego biegu sponsorzy, ci bliżsi i dalsi, zaczęli patrzeć mniej przychylnie. Być może lepiej było zatem, zamiast nakłaniać innych do bojkotu, nic nie mówić i indywidualnie wycofać się z zawodów, a nie „grupowo” robić antyshow.
Na koniec odważny pomysł jak temat band definitywnie zakończyć. Skoro instrukcje „wyszły” po licencjach, to przerwać rozgrywki na miesiąc. Poświęcić go na idealnie przygotowanie bandy na każdym torze i po miesiącu do rozgrywek powrócić lub zawiesić je do momentu powstania bandy tak bezpiecznej, jakiej jeszcze nie było. Życie bez żużla istnieje dla piszących o nim i kibiców również. Tylko czy wtedy telewizja oraz zawodnicy będą zadowoleni, kiedy to bezpieczeństwo weźmie górę nad rozgrywkami?
PS Na koniec oczywiście życzenia świąteczne od całej redakcji. Zdrowych spokojnych Świąt Wielkanocnych. Choć żużla w ten weekend będzie dużo, to poświęćcie ten czas dla rodziny. A i niech Wasz zając będzie tak bogaty, jak zawodnicy Unii po opędzlowaniu swojej imienniczki z Tarnowa.