Żużel. Widziane zza Odry. O Sławoszu żużla, żalu Górala i zawodniku wariacie (FELIETON)

4 godzin temu

Kolejny tydzień zmagań ligowych za nami. Niespodzianek, jak dla mnie, nie było w żadnym spotkaniu. Było jednak parę śmiesznych i smutnych „ciekawostek” poza torami, na których rywalizują lewoskrętni.

Nowy synoptyk najzabawniejszej ligi świata „jasnowidzem” pogodowym, póki co, się nie okazał i mocno przerzucił się z kartą, prognozując opady przy meczu Częstochowa – Toruń. Co ciekawe, jeden z byłych działaczy Włókniarza wyrażał nieoficjalnie wielkie zadowolenie z faktu nierozegrania starcia, gdyż – jak stwierdził – nie będzie się w klubie generowało kolejnych zobowiązań, jakie powstają. Czytając jego wypowiedź miedzy wierszami, mam nadzieję, iż to nie Włókniarz będzie po sezonie królem mediów. I nie mam tu na myśli aspektów sportowych czy transferowych.

Akapit muszę dzisiaj poświęcić pewnemu sympatykowi Unii Tarnów. Nazwiska nie podaję, gdyż delikwenta „reklamowali” nie będziemy, bo jeszcze później, niczym pewien dziennikarz taplający się nieumiejętnie nie w g*****, a w transferach na sezon 2026, będzie uważał się za postać w żużlu pokroju kosmonauty Sławosza Uznańskiego. Wspomniany jegomość przy każdym, ale tylko w jego mniemaniu, negatywnym artykule na temat Autona Unii Tarnów zasypywał nas inwektywami, groźbami itd. Można wręcz było bać się o swoje życie, pisząc żartobliwie. Jakoś po ostatnich informacjach napływających z Polskiego Bieguna Ciepła niespodziewanie ucichł. Szkoda.

Ja, osobiście, mam nadzieję, iż ten Tarnów jeszcze z opałów wyjdzie, ale niekoniecznie sądzę, iż wydarzy się to w tym sezonie. Wycofał się ze sponsorowania klubu Krzysztof „Piast” Kołodziej, z dymisją ponoć u Rady Nadzorczej klubu pojawił się choćby sam Kamil Góral. Brakuje jeszcze tylko powrotu Perfectu i zaśpiewania na tarnowskim stadionie hitu „Ale w koło jest wesoło”.

Czy zawodnicy grzeszą inteligencją? Znam takich, którzy, owszem, grzeszą. Z pewnymi można prywatnie porozmawiać na temat ruchu planet czy zmian gospodarczych w Europie w wieku XVI. Serio. Jeden nie grzeszy jednak na pewno. Pewien „straniero” Unii Tarnów oznajmił prezesowi, iż jeżeli ten dorzuci mu do kontraktu „widmo” 50 tysięcy, to on wycofa zgłoszenie, iż klub nieterminowo reguluje wystawiane faktury. Czujecie to? Klub nie płaci, ledwo zipie, a lewoskrętny chce podwyżki kontraktu i jeszcze wierzy, iż jakoś te pieniądze dostanie.

Żużel. Nie zgadza się z karami dla Falubazu! „Takich kibiców nie ma nikt!” – PoBandzie – Portal Sportowy

Kto z Was, nie dostając pensji, by oznajmił pracodawcy: „zapisz mi dodatkową podwyżkę, a będę pracował dalej za darmo, ku Twojej chwale”? Chyba wariat, albo nie do końca sprawny umysłowo. Co ciekawe, ten sam lewoskrętny dostał z klubu drobne w wysokości 40 tysięcy, ale nie przeszkodziło mu to pobiec do sponsora i skomleć o kasę, bo klub to ch** i nie zapłacił ani złotówki.

Zadzwonił do mnie niespodziewanie były już sponsor tarnowskiej Unii. Trochę poopowiadał co tam się na jego oczach odp******. Powiem, a raczej napiszę, Wam tyle, o ile to prawda, to na Mościcach ktoś jakiś film by niezły nakręcił. Ja nie będę śpiewał: „Góralu, czy Ci nie żal?”, ale napiszę, iż tego Kamila tak po ludzku mi po prostu szkoda. Prawda bowiem jest taka, iż poza byciem prezesem ma tam on mało do gadania, a na końcu pewnie to on zostanie obrzucony błotem. Nie tylko przez kibiców, zawodników, ale i przez tych, którzy jeszcze niedawno klepali go po ramieniu, gratulując objęcia funkcji prezesa klubu. Szkoda. Oby tylko nie podzielił losów włodarzy Rzeszowa sprzed paru lat i nie musiał uciekać przed kibicami po centrach handlowych.

Warto wspomnieć jeszcze o sobocie i MMPPK w Lublinie. Najlepszy polski junior popatrzył na kolegę i po sekundzie wcisnął go w deski. Bronić go absolutnie nie zamierzam, wynik nie może być ważniejszy, aniżeli zdrowie zawodników, ale uważam, iż fala hejtu, jaka wylała się na młodego zawodnika zdecydowanie była za duża. Dziwię się szczególnie byłej legendzie, Janowi Krzystyniakowi, który do „pieca” dołożył na łamach konkurencji. Panie Janku, jeżeli mamy do czynienia z demencją, to przypominam pewien mecz z 1988 roku, w którym został Pan wykluczony do końca zawodów za starcie z Ryszardem Dołomisiewiczem. Pana zdaniem cała tamta sytuacja była, ponoć, wyreżyserowana, ale na końcu sędzia podjął przeciwko Panu taką, a nie inną decyzję. Kto zatem bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem. Słabe „walenie” w młodego zawodnika, jeżeli samemu, w bardziej podeszłym już od niego wieku świętym na torze w pewnych momentach nie było.

Żużel. Wielki spór ważnych żużlowych działaczy! Chodzi o… cztery miliony?! – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. Nie zgadza się z karami dla Falubazu! „Takich kibiców nie ma nikt!” – PoBandzie – Portal Sportowy

Wielu kibiców rozpływało się widząc w miniony piątek prezesa klubu ROW Mrozek Rybnik, który własnoręcznie ściągał plandekę. Ja w tym nic dziwnego nie widzę. Prezes Rybnika potrafi wszystko. Człowiek Orkiestra. Więcej niż pewne jest, iż gdyby była taka potrzeba, to i watę cukrową by dzieciom idealnie nakręcił i to na patyku, a nie na uszy. Pora jednak się zdecydować. Jestem prezesem, toromistrzem, psychologiem, czy szefem klubowych mediów. Trudno mi sobie wyobrazić, aby Andrzej Rusko czy Jakub Kępa biegali ściągając plandekę.

No i prawie na koniec jeszcze kosmonauta Sławosz, który wedle mojej subiektywnej opinii ma już swojego godnego następcę w naszym żużlowym „piekiełku”. Redaktor Puka w poszukiwaniu sensacji odlatuje już zdecydowanie daleko od planety pod nazwą „szacunek do samego siebie”. Jemu już choćby nie straszna publiczna negacja samego prezesa klubu X, iż z zawodnikiem Y po prostu nie rozmawia. On wie swoje.

Przekaz w studiu TV prosty: „ponoć, słyszałem, mówi się”… Odlot totalny przy pełnym „aplauzie”, niestety, kolegów z samozwańczego dziennikarskiego mainstreamu. Parę dni temu ogłaszał wzmocnienie Falubazu niejakim Keynanem Rew na 100 procent. Teraz na 200 procent jednak wzmocnienia nie będzie. Książkowy przykład jak zrobić z Czytelników debili i dwukrotnie nabić kliki, a naiwnych w butelkę.

Żużel. Są nowe wieści ws. Lahtiego! Wiadomo co z rozwiązaniem kontraktu! – PoBandzie – Portal Sportowy

Niestety, takie „akcje” robią z prezesów wariatów. Zawodnik, który faktycznie rozmawia z klubem Y nagle słyszy od żużlowego Sławosza, iż klub jednak rozmawia z X i sam głupieje, tracąc zaufanie do przyszłego prezesa, choć ten Bogu Ducha winien. W 1965 roku w Opolu Jan Pietrzak śpiewał: „Pamiętajcie o Ogrodach”. Ja, udając się na odpoczynek od golfa dla ubogich, proszę, pamiętajcie o Danielu Kaczmarku. On o kolegach w potrzebie podczas naszych akcji nigdy nie zapominał, a co bardzo rzadkie z chęcią pomocy się przypominał. W naszym środowisku rzadkie zachowanie. Dziękuję też w tym miejscu tym kolegom Daniela, którzy promują akcję i przysyłają do nas filmiki. To wiele mówi.

ŁUKASZ MALAKA

Idź do oryginalnego materiału